[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzie muszą nauczyć się akceptować istniejący stan rzeczy.W skażonym, przeludnionym świecie, nękanym niebezpiecznymi tarciami międzynarodowymi, gdzie pięć osób przypada na powierzchnię, jaką natura przeznaczyła dla jednej, napięcia kumulują się i jedynym sposobem ocalenia przed ostateczną zagładą jest silny aparat administracyjny.Ludzie muszą znać swoje miejsce (moja praca doktorska traktowała o neofaszyzmie, a w pokoju mam podręczną kolekcję batów, które w przystępach dobrego humoru lubię wypróbowywać na sobie i wszystkich gościach).— Proszę wypełnić formularz — rzekło obsługujące do wysokiego, zgorzkniałego faszysty stojącego przed kontuarem.— Nazwisko, adres, lokalizacja, strefa, upoważnienie, zapotrzebowanie i talon kredytowy.Znacząco wskazało za siebie, na małą maszynę stojącą na niskiej półce.— Później wprowadzimy podanie do banku informacji i jeżeli wszystko będzie się zgadzać… — urwało i uniosło brew, zdumiewająco ponętne w swych bladoróżowych szatach i katatonicznym braku zainteresowania.Je suis attendre — powiedziało.Pośpiesznie wypełniłem formularz; nazwisko (nieistotne), wiek (już wyznałem), miejsce zamieszkania (dolna mieszkalnia w Krwawej Dzielnicy), uzasadnienie (Układ F–51: Zboczenia i heteroseks) oraz rodzaj zapotrzebowania (kopulacja).Wprowadzono dane kredytowe.Szybko podałem formularz zarządzającemu czując nowy przypływ pożądania pod wpływem przelotnego, chłodnego dotyku palców odbierających blankiet.— Zastanawiam się — powiedziałem opierając się o kontuar — czy nie moglibyśmy… hmm… razem…— To niemożliwe, proszę pana — odparło obsługujące.Na jego/jej oblicze zdawał się wypełzać rumieniec wstydu, podczas gdy moje wykrzywił grymas rozczarowania.— Naszym jedynym zadaniem jest rejestracja klientów, a zresztą pan pragnie heteroseksu, prawda?— To nie ma nic do rzeczy — wrzasnął skrzekliwie pytający, jeszcze raz wywołując szmer toczących się po podłodze rolek niewidocznych robotów policyjnych.— To absolutnie nie ma nic do rzeczy, a co więcej…— Je suis ne heterosex pas — rzekło obsługujące i odwróciwszy się wepchnęło podanie do maszyny, która wchłonęła je ze złością sypiąc strzępami papieru.— Je suis bezpłciowiec, a zatem nie mógłbym spełnić pańskich wymagań.— Nie rozumiesz — rzekł mężczyzna.— My w Krwawej Dzielnicy nie tolerujemy, absolutnie nie tolerujemy niesubordynacji funkcjonariuszy — mówiąc to sięgnąłem po ukrytą za pasem broń.— To nie do zniesienia, że muszę wysłuchiwać…Urwałem gwałtownie.Roboty policyjne wróciły w pełnej sile, a światła Wież zaczęły pulsować jak małe serca: — paskudnik, paskudnik — wysyłając zielonkawe strzały bodźców do najgłębszych centrów mózgu.Nagle wszystko zrozumiałem.Brak heteroseksu prowadzi u mnie do kumulacji napięcia; stąd rozpad osobowości, obrażanie recepcjonisty, kiepska francuszczyzna.Stąd zaburzenia wzrokowe.Silne objawy rozkojarzenia, myślenie w trzeciej osobie.Zrozumiawszy to poczułem, że wraca mi niebezpieczny spokój i mogę patrzeć na obsługującego bez lęku czy pożądania.— Je votre au pardonne — powiedział zgorzkniały mężczyzna do recepcjonisty — je suis tres excite.— Est rien, est maintenant rien — rzekł obsługujący uspokajając gestem roboty.Podczas tego procesu myślowego otoczyło mnie dwadzieścia czy pięćdziesiąt groźnie wyglądających robotów policyjnych w mundurach z insygniami.Najbliżej stojący, widocznie nadzorca, znacząco kołysał tungstenową pałką, a jego obwody jarzyły się pomarańczowo.— Est rien — powiedziałem i wyciągnąłem rękę do obsługującego pełen uprzejmości i zrozumienia.Zawsze uważałem, że w społeczeństwie techno kratycznym człowiek i maszyna mogą współżyć ze sobą bez konfliktów.Moje faszystowskie przekonania mają nieco perwersyjny charakter, ale nigdy nie cechował ich strach czy pogarda dla maszyn.Bardzo dobrze żyję z maszy nami.Bez nich świat już dawno rozpadłby się w gruzy.Całkowita kontrola.To jedyny sposób.— Est rien — wybełkotał metalicznie nadzorca i odwrócił się chowając pałkę.Zamachał mackami.Po krótkiej naradzie oddział znów zniknął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]