[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krotosz nie bywa³ wczeœniej w wie¿y Œni¹cego, lecz zna³ z widzenia najwy¿szegokap³ana, Krawêska.By³ to cz³owiek ma³y, zasuszony, o niezdrowej cerze iwiecznie skrzywionej twarzy.Krotosz da³by sobie rêkê uci¹æ, ¿e wypadki, którezmusi³y Krawêska do napisania listu do s³ugi Morowej Panny, zas³uguj¹ nauwagê.W sali, do której go zaprowadzono, czekali ju¿ inni goœcie.Zaraz przy wejœciusta³a postawna dziewczyna w przetykanej z³otem, szafranowej telejce, kap³ankaKei Kaella Od Wrzeciona.Twarz mia³a zmêczon¹, wymiêt¹, oczy podkr¹¿one zniewyspania.Krotosz domyœla³ siê, ¿e w³aœnie zjecha³a do miasta, a podró¿ zSinoborza, gdzie Tkaczka panuje, z pewnoœci¹ mia³a nie³atw¹.Kap³anka Kei Kaella rozprawia³a przyciszonym g³osem ze s³u¿ebnikiem Mel MianetaOd Fali.Na pó³nocy zwali go Morskim Koniem, gdy¿ w czas spiêtrzenia wódprzybiera koñsk¹ postaæ, tratuje kopytami po³acie l¹du i str¹ca w topiel.WKrainach Wewnêtrznego Morza bardzo obawiano siê Mel Mianeta i wznoszono muœwi¹tynie nie tylko na wyspach, ale i na ziemiach dobrze oddalonych od morza.W g³êbi komnaty s³abo po³yskiwa³o czerwone z³oto.To s³u¿ka Hurk Hrovke OdSzarañczy przechadza³a siê nerwowo wzd³u¿ œcian, staraj¹c siê przy tym trzymaæjak najdalej od kap³anki Kei Kaella.Zwyczajem Paciornika nosi³a z³ocist¹kolczugê i krótk¹ spódniczkê z drobnych, nachodz¹cych na siebie blaszek, któreprzy ka¿dym ruchu wydawa³y nieznaczny szum niczym setki drobnych owadzichskrzyde³ek.Ciemne w³osy mia³a obciête nieco powy¿ej ramion, usta bezczelniewyszminkowane, a przy pasie zakrzywion¹ szabelkê.Obraza boska, pomyœla³Krotosz, obraza boska, grzech i zdziczenie.Ale ludek Paciornika lekce sobiewa¿y³ zwyczaje innych krain, siedzieli w obwarowanych chutorach poœrodkutrzêsawisk i nikt nie œmia³ ich zaczepiaæ, tak byli bitni i popêdliwi.Sala by³a sk¹po oœwietlona, w lichtarzu sta³y ledwo trzy œwiece, a pojedyncze,owalne okienko nie wpuszcza³o wiele œwiat³a, tote¿ Krotosz z pocz¹tku nierozpozna³ zakapturzonej postaci.I dopiero po dobrej chwili poj¹³, ¿e do wie¿yŒni¹cego przyby³ s³uga Bad Bidmone Od Jab³oni, zaginionej ¿alnickiej bogini.Ludzie rozmaicie gadali o owych kap³anach.Wielu wierzy³o, ¿e bogini odesz³a z¯alników za przyczyn¹ zaprzañstwa swoich s³ug; powiadano te¿, i¿ wisi nad nimiprzekleñstwo Zird Zekruna Od Ska³y.Krotosz sam nie wiedzia³, co myœleæ.Bogowie czasami odchodzili.Kii Krindarporzuci³ Kopienników, gdy zaœ przed wiekami ura¿ona Hurk Hrovke wywêdrowa³a napó³noc, ca³y lud pod¹¿y³ za ni¹.Jednak¿e nawet w najwiêkszym gniewie bogowienie zwracali siê przeciwko œwi¹tyni.Zakon trwa³ i trwa³y dawne prawa, nawetjeœli s³u¿ebnicy szli za panem na wygnanie.P³aszcz s³u¿ebnika Bad Bidmone by³ zrudzia³y od s³oñca, obszarpany, butypokryte skrzep³ym szlamem.Inni kap³ani starannie omijali go wzrokiem.Z nag³a wystrzeli³ œmiech.Gromko, bezwstydnie, pod samo sklepienie.Rozradowany kap³an Org Ondrelssena Od Lodu cisn¹³ na progu bogaty futrzanysz³yk.Przygarn¹³ s³u¿kê Hurk Hrovke Od Szarañczy, okrêci³ w powietrzu, a¿zafurkota³y blaszki spódniczki, wyca³owa³.Przylgnê³a do niego ochoczo, widnoznali siê wczeœniej.W³aœnie wtedy z szacownym szuraniem do sali wsun¹³ siê prze³o¿onyspichrzañskiej œwi¹tyni, Krawêsek.A za nim postêpowa³o czterech kap³anów ZirdZekruna OdSka³y, posêpnych mê¿Ã³w o czo³ach poznaczonych znamionami skalnych robaków.W komnacie nagle przycich³o.Jedynie s³uga Org Ondrelssena bez zmieszaniaumizgiwa³ siê do wojowniczki z Paciornika.- Zesz³ej nocy szczuracy przeszli Modr¹ - oznajmi³ Krawêsek - i rych³o wieœæ opogromie dojdzie do cytadeli.Uradziliœmy, ¿e ci, którzy niegdyœ œwiadczyli wSpichrzy pokój pomiêdzy przedksiê¿ycowymi z Sowich Gór i ludŸmi z dolin, winniznów siê spotkaæ i wys³uchaæ pos³annika zwierzo³aków.Krotosz uœmiechn¹³ siê nieznacznie.Widno, pomyœla³, jak trwoga, to siêkonfratrów ochoczo wzywa na naradê, aby ludzie nie gadali, ¿e tylko sami s³udzyNur Nemruta ze z³ym siê pok¹tnie zmawiaj¹.A tak bêdzie potem na kogo winêzwaliæ.Wina te¿ jakby mniejsza, kiedy winnych wielu.W t³umie podniós³ siê niespokojny poszum.S³u¿ka Hurk Hrovke pospiesznieprzesunê³a siê ku grupie brunatnych s³ug Zird Zekruna, kap³anka Kei Kaella zaœpoczê³a jeszcze gorliwiej szeptaæ z kap³anem Morskiego Konia.Ano, pomyœla³Krotosz, kiedy owce strzyg¹, na baranie skóra skwierczy.Niby kilka s³Ã³w, azaraz widno, kto do kogo lgnie.A mo¿e i nie, zawaha³ siê, mo¿e to aby óczmydlenieNa znak gospodarza drzwi otwar³y siê i dwóch m³odych kap³anów wprowadzi³owys³añca szczuraków.Krotosz z ciekawoœci¹ wytrzeszczy³ oczy.Chy³kiem, przy samej œcianie, zwierzo³ak wœlizgn¹³ siê do komnaty.Nie siêga³Krotoszowi do ramienia, odziany w zbyt obszern¹ opoñczê, która skuteczniemaskowa³a kszta³ty.S³udzy bogów pierzchli mu z drogi.Szczurak wyszczerzy³drobne, ostre z¹bki w grymasie, który by³ albo szyderstwem, albo parodi¹uœmiechu, i stan¹³ u boku Krawêska.- Ykh! - chrz¹kn¹³.G³os mia³ niski, chrapliwy, a mówienie przychodzi³o mu ztrudem.- Ykh, ykh! Jak wspomniano, zdarzy³ siê ów godny ubolewaniaincydent.- Incydent! - sykn¹³ za plecami Krotosza wzburzony kap³an Morskiego Konia.- A, incydent! - zwierzo³ak wbi³ w niego bezrzêse, ciemne oczka.- G³upcówparu poszczuto na kmiotków, co siê na naszych ziemiach lêgn¹.- A jaka¿ to wasza ziemia? - z³owieszczo jedwabistym g³osem spyta³a kap³ankaKei Kaella.- Dwa wieki mijaj¹, jak w tym¿e miejscu podpisaliœcie uk³ad, ¿eTrwoga i Modra bêd¹ granic¹ pomiêdzy naszymi plemionami.- Có¿ s¹ dwa wieki? - prychn¹³ szczurak.- Ta ziemia by³a nasza, z woli bogównasza, kiedyœcie jeszcze po jaskiniach siê chowali, nasza te¿ bêdzie, gdy tampowrócicie.I nie pokój myœmy podpisywali, tylko rozejm, który zerwaæ zawszemo¿na - doda³ wyzywaj¹co.- Pohamujcie¿ siê - przerwa³ gospodarz.- Doœæ wys³uchamy obelg i wyzwisk odksi¹¿¹t.Evorinth pierwszy bêdzie chcia³ na Sowie Góry iœæ.Naradziæ siêprzystoi, czy jego gniew hamowaæ, czy wrêcz przeciwnie.A juœci, zgryŸliwie pomyœla³ Krotosz, jako to mi³o gard³owaæ, puszyæ siê iradziæ, ale nie widzi mi siê, aby ksi¹¿ê s³uchaæ zamierza³.- Jak wy go hamowaæ zamyœlacie? - zaciekawi³ siê kap³an Org Ondrelssena, zrozmarzeniem przesuwaj¹c rêk¹ po kolecie s³u¿ki Hurk Hrovke
[ Pobierz całość w formacie PDF ]