[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po dziurze nie zostaoladu.Ciri pisna z radoci. - To czary! Bd miaa zaczarowan kurtk! Ha! - Do czasu, gdy uszyj ci zwyk, ale porzdn.No, a teraz zdejmuj towszystko, moja panno, przebierz si w co innego.To chyba nie jest twojejedyne ubranko? Ciri pokrcia gow, uniosa wieko skrzyni, pokazaa wypowia lunsukienk, bury kaftanik, lnian koszulk i wenian bluzk przypominajcpokutny wór. - To moje - powiedziaa.- W tym tu przyjechaam.Ale teraz tego nie nosz.To babskie rzeczy. - Rozumiem - skrzywia si drwico Triss.- Babskie czy nie, na raziemusisz si w to przeodzia.No, ywiej, rozbieraj si.Pozwól, pomog ci.Cholera! Co to jest? Ciri? Ramiona dziewczynki pokryway wielkie, podbiege krwi siniaki.Wikszo znich ju óka, cz bya wiea. - Co to jest, u diaba? - powtórzya gniewnie czarodziejka.- Kto ci takpoobija? - Ta? - Ciri spojrzaa na ramiona, jak gdyby zaskoczona iloci siców.-A, to.To wiatrak.Byam za wolna. - Jaki wiatrak, psiakrew? - Wiatrak - powtórzya Ciri, unoszc na czarodziejk swe wielkie oczy.- Tojest taki.No.Ucz si na tym uników w ataku.To ma takie apy z kijów ikrci si, i macha tymi apami.Trzeba bardzo szybko skaka i robi uniki.Lefreks trzeba mie.Jak si nie ma lefreksu, to wiatrak walnie ci kijem.Napocztku to mnie okropecznie ten wiatrak spra.Ale teraz. - Zdejmij legginsy i koszulk.O, bogowie mili! Dziewczyno! Ty w ogólemoesz chodzi? Biega? Oba biodra i lewe udo byy czarnogranatowe od krwiaków i opuchlizn.Ciridrgna i sykna, cofajc si przed doni czarodziejki.Triss zakla pokrasnoludzku, nad wyraz szpetnie. - To te wiatrak? - spytaa, starajc si zachowa spokój. - To? Nie.O, to by wiatrak - Ciri obojtnie zademonstrowaa imponujcysiniak na piszczeli, poniej lewego kolana.- A te inne.To wahado.Nawahadle wicz kroki z mieczem.Geralt mówi, e jestem ju dobra na wahadle.Mówi, e mam ten, no.Zmys.Mam zmys. - A jeli zabraknie zmysu - zgrzytna zbami Triss - wtedy, jakprzypuszczam, wahado ci walnie? - No pewnie - przytakna dziewczynka, patrzc na ni i wyranie dziwicsi jej niewiedzy.- Walnie, i to jeszcze jak. - A tu? Na boku? Co to byo? Kowalski mot? Ciri zasyczaa z bólu i zaczerwienia si. - Spadam z grzebienia. -.a grzebie ci waln - dokoczya Triss, z coraz wikszym trudempanujc nad sob.Ciri parskna. - Jak grzebie moe waln, kiedy jest wkopany w ziemi? Nie moe!Zwyczajnie spadam.wiczyam piruet w skoku i mi nie wyszo.Od tego tensiniak.Bo uderzyam si o supek. - I leaa dwa dni? Majc kopoty z oddychaniem? Bóle? - Wcale nie.Coen rozmasowa mnie i zaraz wsadzi znowu na grzebie.Taktrzeba, wiesz? Inaczej zapiesz lk. - Co? - Zapiesz lk - powtórzya dumnie Ciri i odgarna z czoa popielatgrzywk.- Nie wiesz? Nawet gdy ci si co stanie, to trzeba zaraz znowu naprzyrzd, bo inaczej bdziesz si ba, a jak si bdziesz ba, to guzik ciwyjdzie wiczenie.Rezygnowa nie wolno.Geralt tak powiedzia. - Musz zapamita t maksym - wycedzia czarodziejka.- Jak równie to,e pochodzi ona wanie od Geralta.To nieza recepta na ycie, tylko niejestem pewna, czy skutkuje w kadych okolicznociach.Ale do atwo realizowaj cudzym kosztem.Tak wic rezygnowa nie wolno? Choby walono ci i tuczonona tysic sposobów, ty masz wsta i wiczy dalej? - No pewnie.Wiedmin nie boi si niczego. - Doprawdy? A ty, Ciri? Niczego si nie boisz? Odpowiedz szczerze. Dziewczynka odwrócia gow, przygryza warg. - A nie powiesz nikomu? - Nie powiem. - Najbardziej to si boj dwóch wahade.Dwóch na raz.I wiatraka, aletylko wtedy, gdy jest puszczony na szybko.I jeszcze jest duga waga, na ni toja cigle jeszcze musz z t, no.z aseku.Asekurancj.Lambert mówi, ejestem ciumok i oferma, ale to wcale nieprawda.Geralt mi powiedzia, e mamtroch inaczej ciko, bo jestem dziewczyn.Musz po prostu wicej wiczy,chyba e.Chciaam ci o co spyta.Mog? - Moesz. - Jeli si znasz na magii i na zaklciach.Jeli umiesz czarowa.Czymogaby zrobi tak, ebym bya chopakiem? - Nie - odrzeka Triss lodowatym tonem.- Nie mogabym. - Hmm.- zatroskaa si wyranie maa Wiedminka. - A czy mogaby prznajmniej. - Przynajmniej, co? - Czy mogaby zrobi tak, ebym, nie musiaa.- Ciri oblaa sirumiecem.- Powiem ci na ucho. - Mów - Triss pochylia si.- Sucham. Ciri, czerwieniejc jeszcze bardziej, zbliya twarz do kasztanowych wosówczarodziejki. Triss wyprostowaa si gwatownie, a oczy jej zapony. - Dzi? Teraz? - Mhm. - Jasna i pieprzona cholera! - wrzasna czarodziejka i kopna stoek tak,e z impetem wyrn o drzwi, strcajc szczurz skór.- Zaraza, mór, franca itrd! Ja chyba pozabijam tych przekltych durniów!***** - Uspokój si, Merigold - powiedzia Lambert.- Podniecasz si niezdrowo izupenie bez powodu. - Nie pouczaj mnie! I przesta zwraca si do mnie per "Merigold"! Anajlepiej bdzie, jeeli w ogóle zamilkniesz.Nie mówi do ciebie.Vesemir,Geralt, czy który z was widzia, jak potwornie skatowane jest to dziecko? Onanie ma na ciele jednego zdrowego miejsca! - Dziecinko - powiedzia powanie Vesemir.- Nie daj si ponosi emocjom.Ty wychowaa si inaczej, przygldaa si innemu wychowaniu dzieci.Ciripochodzi z Poudnia, tam dziewczynki i chopców wychowuje si zupeniejednakowo, bez adnej rónicy, tak jak wród elfów.Na kucyka wsadzano j, gdymiaa pi lat, gdy miaa osiem, jedzia ju na polowania.wiczono j wuyciu uku, oszczepu i miecza.Siniak to dla Ciri nie nowina. - Nie opowiadajcie mi bzdur - uniosa si Triss.- Nie udawajcie gupich.To nie kucyk, to nie przejadka ani kulig.To Kaer Morhen! Na tych waszychwiatrakach i wahadach, na waszej Mordowni poamao koci i poskrcao karkidziesitki chopców, twardych i zaprawionych wóczgów, podobnych wam,zbieranych po drogach i wyciganych z rynsztoków.ylastych, nieledowiadczonych krótkim yciem urwipociów i hultajów.Jakie szans ma Ciri?Nawet wychowana na Poudniu, nawet po elfiemu, nawet pod rk takiejherod-baby, jak Lwica Calanthe, ta maa bya i cigle jest ksiniczk.Delikatna skóra, drobna budowa, lekki kociec.To dziewczynka! Co wy chceciez niej zrobi? Wiedmina? - Ta dziewczynka - odezwa si cicho i spokojnie Geralt - ta delikatna idrobna ksiniczka przeya rze Cintry.Zdana tylko na siebie przekradaa siprzez kohorty Nilfgaardu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]