[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale kiedy tylko zrobi³a krok w jego stronê, kot rzuci³ siê na ni¹ z uniesion¹³ap¹, wysun¹wszy pazury na ca³¹ d³ugoœæ.Uderzenie trafi³o Kelsie w uda idziewczyna potkn¹wszy siê wycofa³a siê do ty³u.By³o ju¿ za póŸno.Yonan dotar³do skraju rozpadliny i przytrzymawszy siê podci¹gn¹³ do przodu, pozostawiaj¹cniewielki krwawy œlad na kamieniu.Zwlók³ siê zeñ i znik³!Kelsie spojrza³a na drogocenny kamieñ, oczekuj¹c kolejnego rozb³ysku energii.Ale nic takiego nie nast¹pi³o.Niebawem dziewczynapoczu³a znów na sobie grabie pazurów, gdy kot zwali³ siê na ni¹ po raz drugi.Ust¹pi³a.potknê³a siê i ku swemu przera¿eniu poczu³a, ¿e przelatuje ponadbrzegiem zapadliska.Nie pogr¹¿y³a siê w czarnej otch³ani, nie dozna³a uczucia opadania, które potemby siê jej przypomina³o.Otworzy³a oczy, a ponad ni¹ rozpoœciera³ siêb³yszcz¹cy gobelin dachu z piór.Znowu w Dolinie! A mo¿e by³ to sen.ta ca³a jej wyprawa? A mo¿e to wszystkojest snem.nocne zwidy jako skutek upadku?Jakieœ ³apy opad³y jej na pierœ.Czyjeœ ogromne œlepia obróci³y siê w jejstronê.Dziki kot! A tu¿ ponad ni¹ pojawi³a siê twarz Dahaun, w jej równiedu¿ych oczach odbija³a siê troska.„To." Kelsie podpar³a siê na ³okciu i unios³a ponad p³ask¹ matê, na którejspoczywa³a.„Czy to jest Dolina.?" Kelsie nie zapyta³a o to w g³os, alewydawa³o siê, ¿eDahaun zrozumia³a j¹, bo skinê³a g³ow¹.- To jest Dolina.Có¿ zatem by³o prawd¹? Czy¿by w owym zapadlisku wewn¹trz zapomnianej œwi¹tyniznajdowa³ siê jakiœ drugi Estcarp i jakieœ inne Escore, jeœli oczywiœcie by³ato œwi¹tynia, a mo¿e po prostu tego rodzaju wyobra¿enie sta³o siê dostatecznieprzekonuj¹ce, by przyci¹gn¹æ do domu tych, którzy mu siê poddali.- Byæ mo¿e.- Dahaun znowu czyta³a w myœlach, Kelsie nie czu³a siê tym jednakdotkniêta.- Wittle.klejnot.? - zapyta³a.Pani Zielonych Przestworzy rzek³a to samo, co ju¿ przedtem powiedzia³ Yonan.- Ma to, czego szuka³a.nieograniczon¹ Moc, choæ nie takim sposobemspodziewa³a siê do niej dotrzeæ.Ciemnoœci wszak¿e ju¿ ustêpuj¹.w³aœciwiedokona³a tego, o czym marzy³a.- A ja? Czy¿ ja równie¿ jestem twym sennym marzeniem.? Zastanów siê nad tym,siostro.- Dahaunpodnios³a siê i zniknê³a.Zniknê³a równie¿ mrucz¹ca kotka, która ugniata³apierœ dziewczyny, pozosta³ po niej wyplamiony kaftan.- Gdy idzie o ciebie - powiedzia³a Kelsie - sprawa jest prosta, potrzebujeszjedynie bezpiecznego schronienia dla siebie i swojej rodziny.A co ze mn¹.czego ja pragnê?S¹dz¹c po œwietle, zapada³ wieczór.Kelsie wydosta³a siê z Doliny, nikt niepowiedzia³ jej nawet jednego s³owa.Wydawa³o siê, ¿e pozostawiono j¹ samejsobie do momentu podjêcia decyzji.A na co siê zdecyduje? Jeszcze niewiedzia³a.Stwierdzi³a, i¿ zmierza prosto niczym strza³a w kierunku kamieni - tychniebieskich, b³yszcz¹cych g³azów.Nie by³o tam teraz poœród nich ani ogarów,ani jeŸdŸca.Po rozmowie z Dahaun mia³a doœæ odwagi, by nie czuæ strachu tejnocy, tote¿ porusza³a siê ¿wawo, dopóki nie znalaz³a siê naprzeciwko kamieni.Post¹pi³a do przodu i po³o¿y³a rêkê na jednym z boków tej bramy, której ju¿ niewidzia³a, a która mog³a nigdy nie otworzyæ siê powtórnie.- Czy wiedzie z powrotem?Wystraszywszy siê czegoœ spojrza³a przez ramiê.W pobli¿u sta³ Simon Tregarth.Po raz pierwszy zobaczy³a go bez zbroi, wzielonym stroju mieszkañców Doliny, z obna¿on¹ g³ow¹, bez he³mu.Mê¿czyzna wzruszy³ ramionami.- Nigdy nie próbowa³em.S³ysza³em, jak powiadaj¹, ¿e nie.Nie mam na to jednak¿adnego dowodu.Chcesz spróbowaæ?Dziewczyna spojrza³a ponownie na bramê i pomyœla³a o tym, co mog³oby siê za ni¹kryæ.W Dolinie nie by³o nikogo, kto by siê o ni¹ martwi³, kto by siê o ni¹troszczy³, nie by³o te¿ nikogo, o kogo mog³aby siê troszczyæ w zamian.- Nie jestem czarownic¹.klejnot siê rozbi³.- powiedzia³a z wolna.- To prawda.Ca³a ta moc przypisana jest do drogocennego kamienia, w tymwiara, w tym tak¿e b³¹d.Mo¿esz staæ siê czymœ wiêcej, ni¿ siê spodziewasz.tutaj.- Tutaj.- Kelsie obróci³a siê plecami do bramy i rozejrza³a wokó³.Rozleg³osiê wycie, spomiêdzy krzaków wyskoczy³ kot i opad³ w d³ugim susie na coœniewielkiego, co przedziera³o siê przez trawy.- S¹dzê - powiedzia³a Kelsie - ¿e to jest to miejsce.Post¹pi³a krok, potemjeszcze dwa, a¿ wreszcie puœci³a siê pêdem w kierunku Doliny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]