[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odpdziem j, koncentrujcsi na wspomnieniach i talizmanach, którym ufaem.Kaththea biegnca lekko na pola, gdzie pracowalimy przy niwach wraz zewszystkimi mieszkacami Estfordu.Kaththea, któr wybrano, eby z BiesiadnMis w doni witaa tego dnia przechodniów i wedle starego obyczaju zbieraa odnich Dziesicin Matki Ziemi.Przyniosa j rozemiana, podzwaniajcuzbieranymi pienidzmi, uradowana sukcesem, poniewa drog przejeda cayoddzia Straników Granicznych i kady rzuci jej monet.Ani razu jednak nie wspomniaem Kaththei posugujcej si Moc - nigdy!Jelibym to zrobi, ukaza Kaththe-Czarownic, otworzybym drzwi dodzisiejszej Kaththei, tej z Ciemnej Wiey, której nie znaem i baem si.- Kemocu.Kemocu, gdzie jeste?Przez chwil mylaem, e to woa Kaththea z moich wspomnie, gdy gos bymody, sprawiajcy wraenie dziwnie niepewnego, niemal zagubionego.Otworzyem oczy i rozejrzaem si dokoa.Gdzie bylem? W jakim miejscu, któreDinzil uwaa za przechowalni.Ale tym razem bardziej sobie ufaem.To prawda,e do takiej postawy nie miaem zbyt wielu powodów.Lecz gdy czowiek znajdziesi w sytuacji, kiedy nie ma ju przed sob adnej przyszoci, wtedy staje dowalki.I bywa, e w takich bojach zwyciaj sabsi, bo po prostu nie maj nicdo stracenia.- Kemocu, prosz.gdzie jeste?- Wkrótce bd z tob - odparem.Nie wiedziaem, czy mówi prawd.Podniosem si i ujem mocniej miecz.Ostatni raz posaem skrzydlat myl.-Kaththeo! - Pomkna do ciany naprzeciwko mnie i znikna.Podszedem do tejciany.Kamie, lity kamie.Wci jednak ufaem mej szczliwej gwiedzie.Przyoyemmiecz do kamienia i nierozwanierzuciem czar.Nierozwanie, gdy poczyem sowo Sytry", które byo kluczemdo zocistego brzeszczotu, ze zdaniami z Lormtu.Rkoje sparzya mi ap, lecz mimo bólu trzymaem j mocno.Koniec mieczauderza w lini midzy dwoma blokami.To znaczy, zacz uderza, bo w miar jakrecytowaem wszystkie te imiona, kamie podda si mojej broni, która wyrbaami przejcie w identyczny sposób jak w jamie z cuchncym muem.Wyszedem zceli, w której uwizi mnie Dinzil, do okrgego pomieszczenia, skd prowadziyschody do Ciemnej Wiey.Powtórnie wspiem si po schodach do pierwszej komnaty.Lecz teraz jejwyposaenie zdawao si bardziej materialne, nie tak widmowe.Kiedy zapragnemdotkn jakiego sprztu, omal nie upuciem miecza.Wycignem ap, czyludzk rk? Widziaem wyranie palce! Póniej znów skryy si w ciele potworai ponownie pojawiy - to zjawiay si, to znikay.Byem wstrznity.Istota, któr Dinzil pokaza mi i powiedzia, e w tejpaszczynie istnienia jest Kaththe miaa kobiec gow i rce poczone zpotwornym ciaem.Wanie rk i gowy uywaa przy pracy z mocami.Owiadczyte, e kiedy pozornie odzyska ludzki wygld, bdzie ju nierozerwalniezczona z jego zamiarami.Wysunem teraz drug rk i przyjrzaem si jejuwanie.Tak, tu take zauwayem owo przechodzenie z jednej formy w drug.Aleapa bya bardziej materialna, rka za wydawaa si cieniem samej siebie.Czy posugujc si tu magi, wczyem si jednoczenie do wiata Ciemnoci? Iczy to pocigno za sob zmian postaci? Nie miaem przecie adnego wyboru.Zakradem si po schodach do jadalni.Znów ujrzaem wyraniejsze linie, mogemte rozfónia kolory.Czy Kaththea stanie si teraz dla mnie widzialna, czysam pozostan dla niej potworem, który budzi tylko strach?Ostatni rzd stopni.Tym razem drzwi w górze byy otwarte.Jeeli Dinzil czekatam jak poprzednio, mia nademn przewag.Nie mogem ryzykowa i uniosem miecz do góry.W tym wieciejeszcze nigdy ostrzegawczo nie zapon krwawymi runami.Teraz jednak ufaem mutak bardzo, jak dowódca dowiadczonemu zwiadowcy.Przynajmniej nie porazia mnie adna moc.Mozolnie wspiem si na szczytschodów.Zobaczyem znów stolik z lustrem.Niemal oczekiwaem, e ujrz teporuszajcy si grzebie, ale po pierwszym pobienym zbadaniu, komnata wydaami si pusta.- Kaththeo! - zawoaem.Moje uskrzydlone sowo pomkno w zaciemnion czkomnaty, tam gdzie wisiay gobeliny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]