[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamarli, patrz¹c na ca³kowicienieoczekiwan¹ scenê.- Nie ruszaæ siê - odezwa³ siê Greystock.- Rêce za g³owê.Hardy wytrzeszczy³ oczy.- Co ty robisz, cz³owieku? - spyta³.- B¹dŸ cicho!Wskaza³ pistoletem poblisk¹ szafkê.- Za³Ã³¿cie spadochrony - rozkaza³.- I nie próbujcie mnie zaskoczyæ, bo mogêbez trudu zastrzeliæ was obu.Twarz Samhradha poczerwienia³a.- T.t.ty draniu! - wyj¹ka³.- Zdrajco!- Mylisz siê, nie jestem zdrajc¹ - zaprzeczy³ Greystock.- Jedynie lojalnympoddanym króla Jana.- Uœmiechn¹³ siê.- Choæ nie ukrywam, ¿e w zamian za tensterowiec Jego Wysokoœæ zaproponowa³ mi stanowisko zastêpcy dowódcy Reksa.Toutwierdzi³o mnie w mojej lojalnoœci.Samhradh wyjrza³ przez okno.Wydarzenia rozgrywaj¹ce siê w gondoli sterowniczejby³y doskonale widoczne z maszynowni.- Nie pamiêtasz, ¿e wyszed³em na pó³ godziny, ¿eby zobaczyæ, co s³ychaæ uin¿ynierów? - odezwa³ siê Greystock.- Le¿¹ zwi¹zani, wiêc wam nie pomog¹.Dwaj mê¿czyŸni podeszli do szafki i zaczêli zak³adaæ spadochrony.- A co z nim? - spyta³ Hardy.- Mo¿ecie za³o¿yæ Newtonowi spadochron i wypchn¹æ go z gondoli przed sob¹.- A in¿ynierowie?- Bêd¹ sobie musieli sami poradziæ - odpar³ Greystock.- Zgin¹, jeœli zostaniecie zestrzeleni!- Trudno.Obaj mê¿czyŸni zapiêli ostatnie paski, po czym wyci¹gnêli Newtona na œrodekpomieszczenia.Greystock trochê siê cofn¹³ i trzyma³ oficerów na muszce.Nastêpnie wcisn¹³ guzik otwieraj¹cy pleksiglasowe okno.Pó³przytomny,pojêkuj¹cy pilot zosta³ wypchniêty z gondoli.Przedtem Samhradh poci¹gn¹³ zalinkê jego spadochronu, a po chwili sam rzuci³ siê w otch³añ.Hardy zatrzyma³siê z jedn¹ nog¹ poza krawêdzi¹ otworu.- Jeœli kiedykolwiek ciê spotkam, Greystock, to ciê zabijê - sykn¹³.- Nie s¹dzê - odpar³ Anglik.- Skacz, zanim postanowiê nie dawaæ ci takiejszansy.W³¹czy³ nadajnik.- Co siê tam dzieje, do jasnej ciasnej?! - wrzasn¹³ Clemens.- Moi oficerowie zagrali w marynarza, ¿eby zdecydowaæ, kto opuœci pok³ad -odpar³ spokojnie Greystock.- Doszliœmy do wniosku, ¿e sterowiec jest zbytnioobci¹¿ony.Bez tej trójki polecimy szybciej.- Czemu mnie nie uprzedzi³eœ, do cholery? - warkn¹³ Sam.- Teraz bêdê ichmusia³ wy³owiæ z Rzeki.- Wiem - szepn¹³ Greystock.Wyjrza³ przez okno.Minerwa ju¿ minê³a Marka Twaina.Na wszystkich pok³adachparostatku zgromadzi³y siê t³umy obserwuj¹ce sterowiec.Jednomiejscowy samolotsta³ na katapulcie ustawionej pod wiatr.Marynarze wci¹¿ œci¹gali balon znadajnikiem.Greystock usiad³ przed tablic¹ sterownicz¹.W ci¹gu kilku minut zszed³ nawysokoœæ dziewiêædziesiêciu jeden metrów, po czym zawróci³ i ruszy³ w stronêstatku.Olbrzymi bia³y bocznoko³owiec zatrzyma³ siê na œrodku Rzeki, a z otworu na jegorufie wyp³ynê³a szalupa, by wy³owiæ trzech mê¿czyzn walcz¹cych z nurtem.Na obu brzegach roi³o siê od gapiów, a w stronê spadochroniarzy p³ynê³a conajmniej setka ³odzi i okrêtów.Katapulta plunê³a par¹ wodn¹ i samolot wystrzeli³ w powietrze.Jego srebrzystykad³ub i skrzyd³a lœni³y w s³oñcu, gdy nabiera³ wysokoœci, zbli¿aj¹c siê dosterowca.- John, co ty najlepszego wyprawiasz, do stu tysiêcy diab³Ã³w?! - krzycza³Clemens.- Zawracam, by upewniæ siê, ¿e moim ludziom nic siê nie sta³o - odpar³Greystock.- Co za mato³! - pieni³ siê Sam.- Gdyby powiêkszyæ twój mózgdziesiêciokrotnie, i tak by³by mniejszy od jaj komara! Tak to jest, kiedypróbuje siê zrobiæ elegancki kapelusz ze œwiñskiej dupy! Mówi³em Firebrassowi,¿eby nie wpuszcza³ tego g³¹ba na pok³ad sterowca! Ostrzega³em go, ¿eœredniowieczna szlachta to najg³upsza, najbardziej arogancka i zdradliwa kasta!Jezus Maria! Ale nie, on uwa¿a³, ¿e masz potencja³ i warto sprawdziæ, jak siêdopasujesz do nowych czasów!- Szpokojnie, Szam - rozleg³ siê g³os Joe Millera.- Jeszli go szdenerwujesz,to nie szaatakuje sztatku Jana.- WszadŸ szobie te rady w dupê! - zakpi³ Clemens.- Kiedy bêdê potrzebowa³wskazówek od tytantropa, to sam o nie poproszê.- Nie musisz mnie obraszaæ tylko dlatego, sze jesztesz wszciek³y, Szam - odpar³Miller.- A czy pszysz³o ci mosze do g³owy, sze Greysztock czoœ knuje? Moszesiê szpszeda³ temu szukinszynowi, Janowi?Greystock zakl¹³.Ten w³ochaty, œmiesznie wygl¹daj¹cy olbrzym mia³ wiêcejrozumu ni¿ siê wydawa³o.Ale w swojej wœciek³oœci Clemens mo¿e go zignorowaæ.Pochyli³ nos sterowca pod k¹tem dziesiêciu stopni i lecia³ prosto na MarkaTwaina.Znajdowa³ siê na wysokoœci trzydziestu jeden metrów i wci¹¿ schodzi³ wdó³.Samolot von Richthofena przelecia³ w odleg³oœci piêtnastu metrów od sterowca.Niemiec pomacha³ Greystockowi, ale wygl¹da³ na zaskoczonego.Na pewno s³ysza³ich rozmowê.Anglik wcisn¹³ jeden z guzików na konsoli i od gondoli oderwa³a siê rakieta.Sterowiec wzbi³ siê wy¿ej, uwolniony od jej ciê¿aru.D³ugi, smuk³y pociskpopêdzi³ w stronê srebrzystego samolotu, namierzaj¹c go za pomoc¹ czujnikaciep³a.Greystock nie widzia³ twarzy Lothara, ale wyobra¿a³ sobie jegoprzera¿on¹ minê.Niemiec mia³ oko³o szeœciu sekund na wydostanie siê z kokpitu.Nawet gdyby mu siê to uda³o, na tej wysokoœci mia³ niewielkie szanse nabezpieczne otworzenie spadochronu.Ale Lothar nie zamierza³ skakaæ.Zamiast tego skierowa³ maszynê gwa³townie wdó³ i wykona³ zwrot tu¿ nad powierzchni¹ wody.Niestety, rakieta pomknê³a zanim i po chwili samolot znikn¹³ w kuli ognia.Za³oga parostatku gor¹czkowo stara³a siê umieœciæ na katapulcie kolejnysamolot.Marynarze œci¹gaj¹cy nadajnik przerwali pracê, zaskoczeni dŸwiêkiemsyren i nag³¹ nerwow¹ bieganin¹.Greystock mia³ nadziejê, ¿e nie oka¿¹ siê na tyle przytomni, by odci¹æ linê.Wielki balon utrudni statkowi manewrowanie.Z g³oœnika dobiega³ jêk syren i niemal równie wysoki wrzask Clemensa.Bocznoko³owiec zacz¹³ przyspieszaæ, jednoczeœnie siê obracaj¹c.Greystock siêuœmiechn¹³.Po cichu liczy³ na to, ¿e Mark Twain obróci siê bokiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]