[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamek Sharakan by³ istnymlabiryntem najró¿niejszych komnat, Ksi¹¿ê bez trudu wiêc znalaz³ odpowiedni¹dla prywatnych rozmów.Nie u¿ywana od dawna, komnata by³a pusta i pozbawiona okien.Garald skin¹³d³oni¹ i oto wœród cieni pod sklepieniem pojawi³y siê kule œwiat³a.Œwiat³oby³o tak jasne jak s³oneczne.Ciep³ym blaskiem sp³ywa³o ze œcian i odbija³o siêw mozaikowej posadzce, gdzie misternie u³o¿one p³ytki tworzy³y urzekaj¹cewizerunki kwiatów i ptaków.W pokoju nie by³o ¿adnych mebli.Garald niespodziewa³ siê widocznie, by ta rozmowa zajê³a mu du¿o czasu.Sta³ przedKardyna³em i niecierpliwie oczekiwa³ na to, co on mia³ mu do powiedzenia.— Wasza £askawoœæ, s¹dzê, ¿e powinieneœ zapieczêtowaæ têkomnatê — podsun¹³ Radisovik.Garald, nieco zaskoczony i poirytowany tym, co uwa¿a³ za stratê czasu, poleci³dwu towarzysz¹cym mu Duuk-tsarith, aby post¹pili zgodnie z sugesti¹ Kardyna³a.Gdy komnatê zabezpieczono, tak by z zewn¹trz nie móg³ wtargn¹æ ¿aden intruz iby nikt nie zdo³a³ pods³uchaæ, czy podpatrzeæ tego, co dzia³o siê w œrodku,Garald zwróci³ siê do Kardyna³a.— No dobrze, Radisovik.Co ciê trapi?Kardyna³ gestem d³oni poleci³, by sprawê przedstawi³ Mosiah.Nienawyk³y do tego, by jednoczeœnie s³uchali go z uwag¹ Kardyna³ i Ksi¹¿ê,dodatkowo zdenerwowany ci¹g³ym wtr¹caniem siê Simkina —.gatki owinê³y misiê wokó³ szyi!.Zapewniam, ¿e te wizerunki to w najwy¿szym stopniu dzie³asztuki! — Mosiah nie bez trudu opowiedzia³, co widzia³ i czego doœwiadczy³ naPograniczu.Im d³u¿ej mówi³, tym bardziej posêpnia³a twarz Garalda.Gdy Mosiah zacz¹³opowiadaæ o tym, jak znaleŸli rozbity i zbezczeszczony pos¹g Saryona, Ksi¹¿êpoczerwienia³ z gniewu.Przypuszczam, ¿e wiesz, co to oznacza? — spyta³ Radi-sovika, przerywaj¹cMosiahowi, który opisywa³ w³aœnie szalej¹c¹ na Pograniczu burzê.Nie jestem pewien, Wasza £askawoœæ — odpar³ Radisovik uprzejmie, lecz z nagan¹w g³osie.— Powinniœmy jednak wys³uchaæ Mosiaha do koñca.Mosiah wie, ¿e nie zamierza³em byæ niegrzeczny — odpar³ Ksi¹¿ê, nie kryj¹czniecierpliwienia.— Zna te¿ wagê tej informacji.Ale burza.Burza! Tam zawsze s¹ burze! — Ksi¹¿ê machn¹³ lekcewa¿¹co rêk¹, kr¹¿¹cniespokojnie po komnacie.Nie na Pograniczu — powiedzia³ cicho Kardyna³.To nie jest wa¿ne! — krzykn¹³ Garald, zaciskaj¹c piêœci.Podniós³ g³os tak, ¿eKardyna³ spojrza³ nañ z niek³amanym niepokojem.Ksi¹¿ê wzi¹³ g³êboki oddech izdo³a³ siê opanowaæ.— Nie pojmujesz, Radisovik? To znaczy, ¿e on go ma!Kto ma co? — spyta³ Simkin, ziewaj¹c bez ¿enady.— S³uchajcie, mo¿ecie sobiemaszerowaæ tam i z powrotem, jeœli sprawia wam to przyjemnoœæ, ja jednakmia³em niezwykle wyczerpuj¹cy dzieñ.Piekielnie siê zmêczy³em.Pozwólcie, ¿eusi¹dê.Machn¹wszy wdziêcznie skrawkiem pomarañczowego jedwabiu, sprawi³, ¿e na œrodkupokoju pojawi³ siê niewielki szezlong.Simkin natychmiast wyci¹gn¹³ siê na nim z luboœci¹, beztrosko ignoruj¹c karc¹cespojrzenie Kardyna³a, nikomu bowiem nie wolno by³o siadaæ samowolnie wobecnoœci Ksiêcia.Garald zaœ spojrza³ na Mosiaha i rzek³:Dziêkujê, przyjacielu.Jestem ci g³êboko zobowi¹zany za tê wiadomoœæ.Terazzaœ, jeœli pozwolicie, chcia³bym omówiæ tê sprawê na osobnoœci z Kardyna³em.Nie, Wasza £askawoœæ, niech zostan¹— odezwa³ siê niespodziewanie Radisovik,podchodz¹c do Ksiêcia.— Wiedz¹przy-najmniej tyle samo, co my, Garaldzie.Jeœlinie wiêcej.— doda³ pó³g³osem.Ksi¹¿ê patrzy³ przez chwilê niepewnie na Kardyna³a, potem przeniós³ spojrzeniena Mosiaha, który œwiadom tego badawczego wzroku i wypowiedzianych przed chwil¹s³Ã³w Jego Œwi¹tobliwoœci, poruszy³ siê niespokojnie.Garald przyjrza³ siê te¿wyci¹gniêtemu beztrosko Simkinowi.Zmarszczy³ brwi.— Dobrze wiêc, Kardynale — zgodzi³ siê spokojnie.— S³uchajcie, moi panowie, to, czego dowiecie siê w tej komnacie, niemo¿e wyjœæ poza jej œciany!Mosiah wyb¹ka³ coœ niewyraŸnie, czuj¹c na sobie spojrzenie odzianych w czarnehabity przybocznych Ksiêcia.— Mo¿esz mi ufaæ bezgranicznie, Wasza £askawoœæ — odpar³ Simkin, powiewaj¹c pomarañczowym jedwabiem.—Zabiorêtajemnicê ze sob¹ do grobu, choæ mo¿e nie tak b³yskawicznie, jakKsiê¿na Marlborough, która pad³a trupem na miejscu.Zawszebra³a wszystko zbyt dos³ownie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]