[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bia³y, ¿agielek nadp³ywa³ od pó³nocy, zbli¿a³ siê z bocznym wiatrem, lekkonachylony.Okrêtka porzuci³a patelniê i narybek i podnios³a siê.- Tereska!!!- wrzasnê³a gromko.- Nie drzyj siê, tutaj jestem - odezwa³a siê Tereska tu¿ przy niej, wyp³ywaj¹czza trzcin.- Widzê go ju¿ dawno, najwy¿szy czas, a¿eby siê wreszcie pojawi³,by³oby z jego strony nieprzyzwoicie, gdyby tu nie wyl¹dowa³.Pozna³a, ¿e to Robin, po osobliwej zmianie, jaka dokona³a siê nagle w jejzdenerwowanej duszy.Nie mog³a siê omyliæ.WyraŸnie czu³a, jak jego obecnoœænape³nia j¹ jak¹œ o¿ywcz¹ b³ogoœci¹ niezale¿nie od.niezale¿nie od.niezale¿nie od czegokolwiek.Zostawi³a kaczkê i wylaz³a na brzeg.Robin niepope³ni³ nieprzyzwoitoœci, przybi³ tu¿ obok sk³adaka, spojrza³ na l¹d i zawaha³siê.- Nie wiem, czy wysi¹œæ - stwierdzi³ z lekkim niepokojem.- Wygl¹daciepodejrzanie.Jak ludo¿ercy czekaj¹cy na posi³ek.- Nie wiem, kto tu wygl¹da podejrzanie - mruknê³a Okrêtka.Sta³y na brzegu czekaj¹c na niego zach³annie i chciwie, nie próbuj¹c nawetukrywaæ swoich uczuæ.Zd¹¿y³y siê ju¿ porozumieæ.- Zapraszamy ciê na przyjêcie - powiedzia³a Tereska zachêcaj¹co.- Mamynadzwyczajne rzeczy, wêdzone wêgorze i naleœniki z borówkami.Ma to byæprzekupstwo, a jak siê nie dasz przekupiæ dobrowolnie, zostaniesz zamordowany.- Mam kawê - odpar³.- Mo¿e te¿ siê dacie przekupiæ i zrezygnujecie zmorderstwa?- To zale¿y tylko od ciebie.- ¯eby nie by³o ¿adnych nieporozumieñ i ¿ebyœ siê ju¿ nie móg³ wyprzeæ -zapowiedzia³a z³owieszczo Okrêtka w pó³ godziny póŸniej, siedz¹c przy wytwornymposi³ku.- Wyjaœnij nam przede wszystkim, sk¹d milicja wiedzia³a, ¿ewidzia³yœmy tego padalca ³a¿¹cego po oknach.Bo myœmy ju¿ sobie dok³adnieprzypomnia³y i wiemy na pewno, ¿e nie mówi³yœmy nikomu, tylko tobie.- Wcale siê nie zamierzam wypieraæ, chocia¿ mo¿e powinienem.Prosi³em, ¿ebyœcieda³y spokój.To by³ niebezpieczny facet, móg³ was przecie¿ zastrzeliæ.- To i o tym te¿ wiesz?- Oczywiœcie, ¿e wiem.Bardzo mnie ta historia zainteresowa³a.- Czy ty pracujesz w milicji?- spyta³a Tereska nieufnie.- Có¿ znowu! Pracujê jako asystent na wydziale chemii na politechnice.Czasemcoœ tam jeszcze robiê dorywczo, ale z milicj¹ ma to niewiele wspólnego.Natomiast mam okropne upodobania, wtr¹cam siê do wszystkiego.- A nam zabraniasz?!- Ja sobie na to mogê pozwalaæ, wy nie.Opowiem wam wszystko dobrowolnie, bodoskona³e widzê, ¿e nie zrezygnujecie.Czy móg³bym zjeœæ jeszcze jednegonaleœnika? S¹ nadzwyczajnie dobre!- Mo¿esz zjeœæ wszystko, ale mów!- No dobrze - zgodzi³ siê po chwili namys³u i spojrza³ z ukosa na Tereskê.-Zgad³aœ wrêcz w jasnowidzeniu, a¿ mnie to trochê zdenerwowa³o.Rzeczywiœcie podkoniec wojny, kiedy rozmaici hitlerowscy dygnitarze nawiewali w okropnymzamieszaniu, znalaz³o siê trzech facetów, którzy postanowili wykorzystaæsytuacjê.Prowadzili dzia³ania na w³asn¹ rêkê ju¿ doœæ d³ugo, mieli wprawê,zorganizowali parê razy zasadzkê i ob³owili siê zupe³nie nieŸle.Pomyli³aœ siêw kwestii szar¿y, nie obrabowali ¿adnego genera³a, najwy¿szy stopniem by³pu³kownik.Niemniej rozeznanie mieli dobre i napadali tylko takich, którzyistotnie usi³owali wywieŸæ du¿y maj¹tek, ca³¹ swoj¹ zdobycz wojenn¹.Wcale niezamierzali tego nikomu przekazywaæ, nie byli zbyt praworz¹dni, mam na myœlitych napastników, chcieli to schowaæ i wykorzystaæ póŸniej, jako swoj¹ z koleizdobycz wojenn¹.Schowaæ musieli od razu, bo inaczej nie uda³oby im siêutrzymaæ tego w tajemnicy.No i schowali.Zamilk³ na chwilê.Tereska i Okrêtka parzy³y w niego jak w têczê, nies³ychanieprzejête.- Tu schowali? - szepnê³a Okrêtka.- Tu, na tych terenach.Wykorzystali w tym celu kamienne kopce, wydawa³y siêdobr¹ kryjówk¹, nie wiedzieli, ¿e w niektórych le¿a³ ekrazyt.Nie ufali sobiewzajemnie, ka¿dy kolejny ³up dzielili na trzy czêœci, niekonieczniesprawiedliwie, bo sprawiedliwie zamierzali podzieliæ siê póŸniej, po czymchowali w trzech ró¿nych miejscach i ka¿dy z nich zna³ tylko jedno.Istnia³astara mapa, na której poznaczone by³y miejsca ukrycia rozmaitych po¿ytecznychrzeczy, materia³Ã³w wybuchowych, broni, amunicji, tak¿e ekrazytu.Zakopuj¹cswoje skarby pos³ugiwali siê t¹ map¹ i zaznaczyli je sobie wiadomym sposobem.By³a tak zamazana, tyle znajdowa³o siê na niej rozmaitych gryzmo³Ã³w, ¿e dlakogoœ niewtajemniczonego sta³a siê w koñcu nie do rozszyfrowania.PóŸniejzreszt¹, kiedy wojsko rozbraja³o teren, okaza³a siê bardzo przydatna.S³uchaj¹ca z zainteresowaniem Tereska poruszy³a siê niespokojnie.- Chyba za bardzo streszczasz - zauwa¿y³a niepewnie.- Jak to mapa przydatna?To w koñcu kto j¹ mia³, ci faceci czy wojsko?- Pierwotnie ci faceci.Ale jeden z nich zgin¹³ w czasie ostatnich walk iznaleziono j¹ przy nim.To znaczy, œciœle bior¹c, najwczeœniej mapa s³u¿y³apartyzantom, potem przez krótki okres tym.rozbójnikom wojennym, a potemwojsku.Ta ich finansowa dzia³alnoœæ trwa³a zreszt¹ ledwie kilka tygodni,wszystko razem dzia³o siê w okropnym zamieszaniu, o owych rabunkach, rzeczjasna, nikt nie wiedzia³.Z trzech w³aœcicieli schowanego ³upu jeden, jak ju¿wspomnia³em, zgin¹³ od razu, drugi dosta³ siê do wiêzienia za rozbój zaraz powojnie i tam umar³.A trzeci przepad³.- Jak to przepad³?- Nie wiadomo dok³adnie.Mo¿e uciek³ za granicê, mo¿e zmieni³ nazwisko, doœæ ¿enikt nie wie, co siê z nim sta³o
[ Pobierz całość w formacie PDF ]