[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwierzê szybko wdrapa³o siê nawierzcho³ek budowli, sk¹d przemoczone i rozz³oszczone dawa³o g³oœno wyraz swemuniezadowoleniu.Spogl¹daj¹c za siebie Fors zauwa¿y³, ¿e g³owa Arskane'a co chwila niknie podwod¹.Olbrzym najwyraŸniej by³ w opa³ach.Natychmiast zawróci³, p³yn¹c przy nima¿ do momentu, gdy obaj uczepili siê stercz¹cych z wody konarów zwalonegodrzewa.Przyszed³ czas, aby zastanowiæ siê nad najbli¿sz¹ przysz³oœci¹.Spiêtrzona przez bobry woda stanowi³a pokaŸne jeziorko, wezbrane jeszczedodatkowo po ostatnich deszczach.Buduj¹c tamê, zwierzêta œciê³y niemalwszystkie porastaj¹ce brzegi drzewa, pozostawiaj¹c jedynie niskie zaroœla itrzciny.Sytuacja nie by³a najgorsza.Uspokojony Fors pomyœla³, ¿e szczêœliwyprzypadek rzuci³ ich w jedyne daj¹ce szansê prze¿ycia miejsce.Szybko te¿przekona³ siê, ¿e jego zdanie podziela³o wiêcej ¿ywych stworzeñ.Wkrótce pojawi³ siê potê¿ny jeleñ i, zadzieraj¹c wysoko przyozdobion¹roz³o¿ystym poro¿em g³owê, zacz¹³ zataczaæ krêgi wokó³ ¿eremia.Z k³êbów dymuwy³ania³o siê raz po raz jakieœ zwierzê i na wyœcigi z innymi usi³owa³o wspi¹æsiê na zbawcz¹ stertê ga³êzi, nieraz spychaj¹c przy tym s³absze osobniki, ogrzbiety których próbowa³o siê wesprzeæ.W pewnej chwili Arskane krzykn¹³, zobrzydzeniem wstrz¹saj¹c przy tym rêk¹, wokó³ której owin¹³ siê szukaj¹cyschronienia w¹¿.Jêzyki ognia siêga³y ju¿ brzegu, barwi¹c wodê krwist¹ czerwieni¹.Przesyconedymem, nieznoœnie gor¹ce powietrze parzy³o p³uca przy ka¿dym, nawet najp³ytszymoddechu.Z góry spad³ ptak, uderzy³ w ramiê Forsa i.odbiwszy siê, pogr¹¿y³ wwodzie, roztaczaj¹c wokó³ zapach palonego pierza.Ch³opak wtuli³ g³owê wramiona, zbli¿aj¹c twarz do samej wody.W tym czasie po karku i barkach, falaza fal¹ przetacza³o siê wywo³uj¹ce piek¹ce b¹ble gor¹co.¯aden z nich nie wiedzia³, jak d³ugo unosili siê w wodzie, z palcami kurczowozaciœniêtymi wokó³ ga³êzi ¿eremia.W ka¿dym razie, gdy trzask szalej¹cychp³omieni nieco os³ab³, zdo³ali podnieœæ g³owy, by popatrzeæ na swe okopcone,lecz ¿ywe twarze.Najgorsze mieli ju¿ za sob¹.Co prawda tu i ówdzie ¿arzy³ siêwiœniowym blaskiem jakiœ pieñ i oczywistym by³o, ¿e musi up³yn¹æ sporo czasu,nim dymi¹ca ziemia ostygnie na tyle, by mo¿na by³o postawiæ na niej stopê, alepotê¿nej œciany ognia mogli siê ju¿ me obawiaæ.Jedyn¹ bezpieczn¹ drog¹ by³ na razie strumieñ.Toruj¹c sobie przejœcie wœródcia³ martwych zwierz¹t, dotarli do nastêpnego ¿eremia, a po krótkim odpoczynkudo nastêpnego i tak p³yn¹c wzd³u¿ ³añcucha chatek osi¹gnêli zamykaj¹c¹ jeziorkotamê.Konstrukcja nie wytrzyma³a naporu ognia, który strawi³ znaczn¹ czêœækorony, wypalaj¹c w niej okaza³¹ dziurê, tak, ¿e woda wyp³ywa³a corazswobodniej, szybko wype³niaj¹c stare koryto.Korzystaj¹c z unosz¹cej siê nad wypalonym stepem poœwiaty, Fors przyjrza³ siênajbli¿szemu etapowi wêdrówki.W chwilê póŸniej by³ ju¿ przy nim Arskane.- Wiêc nadal trzymamy siê wody? - zapyta³.- Maj¹c za sob¹ taki ogieñ, niemusimy obawiaæ siê pogoni.Coœ mi siê widzi, ¿e szczêœcie nam sprzyjadzisiejszej nocy, mój bracie.Fors mrukn¹³ coœ potakuj¹cego, ca³¹ uwagê skupiaj¹c na pokonaniu oœliz³ych pnitamy.Po drugiej stronie woda by³a p³ytka, siêga³a zaledwie po pierœ, mogliwiêc wreszcie stan¹æ na nogi.choæ usiane chybotliwymi ga³êziami dno zmusza³odo powolnego marszu, w ka¿dej chwili gro¿¹c niebezpiecznym upadkiem.Gdype³gaj¹ca ³una zosta³a daleko w tyle, Fors przystan¹³ i zadar³szy g³owêwpatrywa³ siê w niebo, poszukuj¹c znanych gwiazd, które zgodnie z tym, co muniegdyœ wpajano, by³y najlepszym przewodnikiem.Id¹c z zachodu kierowali siê napo³udnie, w stronê zupe³nie nieznan¹.- Jak myœlisz, czy us³yszymy jeszcze bêbny? - zapyta³.- Nie licz na to.Plemiê z pewnoœci¹ uzna³o tak mnie, jak i Noratona zazmar³ych i przesta³o powtarzaæ wezwanie.Cia³em Forsa wstrz¹sn¹³ dreszcz.- To rozleg³a kraina.Bez sygna³Ã³w mo¿emy ich nie znaleŸæ.- Skoro wybuch³a wojna, to mój lud ukry³ obóz jak tylko móg³ najlepiej.Jestemjednak przekonany, ¿e nie uda³oby siê nam tak ³atwo uciec, gdyby nie spoczywa³ona nas wielkie pos³anie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]