[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aby wyjaœniæ bezpoœrednio nastêpstwopowy¿szych faktów, przyst¹piê zapewne do przeszukania zupe³nieinnych fragmentów treœci œwiata.Zwi¹zku przyczynowego nieokreœlamy bynajmniej wedle czasowego nastêpstwa wydarzeñ, leczna podstawie znaczenia treœci tych elementów obrazu œwiata,które okreœlamy jako przyczynê i skutek.Myœlenie wykonuje tylko formaln¹ czynnoœæ przy wytwarzaniunaszego naukowego obrazu œwiata.Z tego zaœ wynika, ¿e treœæaktu poznawczego nie mo¿e byæ znana a priori przed obserwacjê/tzn.przed porozumieniem siê myœlenia z tym, co mamy dane/,tylko w³aœnie musi bez reszty wyp³ywaæ z tego, co obserwujemy.Wszelkie poznanie jest w tym znaczeniu empiryczne.Jest te¿rzecz¹ zgo³a niezrozumia³¹, w jaki sposób mog³oby byæ inaczej.Bo czym¿e s¹ kantowskie s¹dy a priori? Nie s¹ to w gruncierzeczy ¿adne akty poznawcze, tylko wy³¹cznie postulaty.W myœlpogl¹du Kanta mo¿na tylko tak twierdziæ: je¿eli jakaœ rzecz mabyæ przedmiotem mo¿liwego doœwiadczenia, to musi siê stosowaædo tych praw.S¹ to wiêc przepisy, które podmiot dyktujeprzedmiotem.Nale¿a³oby jednak s¹dziæ, ¿e je¿eli nasz¹ rzecz¹ma byæ poznanie danego nam œwiata, to ono nie mo¿e wyp³ywaæ zpodmiotu, tylko w³aœnie z przedmiotów.Myœlenie niczego nie orzeka a priori o tym, co mamy dane,tylko ustanawia formy, w których a posteriori przejawiaj¹ siêprawa zjawisk.Rzecz jasna, ¿e ten pogl¹d nie mo¿e niczego wyrokowaæ apriori o stopniu pewnoœci jakiegokolwiek s¹du poznawczego.Takiej pewnoœci nie mo¿na uzyskaæ z niczego innego, jak tylko ztego, co jest dane.Mo¿na by tu zarzuciæ, ¿e obserwacja niemówi nam nigdy nic wiêcej, jak tylko to, ¿e gdzieœ, pewnegorazu mieliœmy do czynienia z jakimœ zwi¹zkiem pomiêdzy danyminam zjawiskami.Nie twierdzi ona jednak bynajmniej, ¿e zwi¹zekten musia³ zajœæ, wzglêdnie ¿e zawsze zajdzie w podobnymwypadku.Jednak¿e i taki pogl¹d jest b³êdny.Poznany przezemnie zwi¹zek pomiêdzy pewnymi elementami obrazu œwiata nie jestniczym wiêcej, jak tylko w³aœnie tym, co samo z tych elementówwyp³ywa.Nie jest wiêc czymœ dokomponowanym przeze mnie, leczstanowi ich integraln¹ czêœæ, która zatem koniecznie musi siêzawsze przejawiæ, jeœli one same tam siê znajduj¹.Tylko pogl¹d, wychodz¹cy z za³o¿enia, ¿e wszelka naukapolega jedynie na ³¹czeniu faktów doœwiadczenia wedle zasadpodmiotowych, a wiêc istniej¹cych poza nimi, mo¿e przypuszczaæ,¿e elementy A i B wolno ³¹czyæ ze sob¹ dziœ wedle jednego, ajutro wedle innego prawa /J.St.Nill/.Kto jednak zrozumie, ¿eprawa przyrody wyp³ywaj¹ z tego, co jest dane, a wiêc s¹ tym,co stanowi i okreœla zwi¹zki pomiêdzy zjawiskami, temu wcalenie przyjdzie na myœl mówiæ jedynie o wzglêdnej powszechnoœcipraw uzyskanych z obserwacji.Nie chcê oczywiœcie twierdziæ tymsamym, jakoby prawa przyrody, raz uznane przez nas zaprawdziwe, musia³y byæ czymœ bezwzglêdnie wa¿nym.Jeœli jednakpóŸniejsze doœwiadczenie obali ustanowione przedtem prawo, niepochodzi to st¹d, ¿e pierwszym razem mogliœmy je wywnioskowaætylko ze wzglêdn¹ wa¿noœci¹, lecz st¹d, ¿e wniosek nasz by³wtedy niezupe³nie s³uszny.Prawdziwe prawo przyrody nie jestniczym innym, jak tylko wyrazem pewnego faktycznego zwi¹zku wdanym nam obrazie œwiata i tak samo nie istnieje bez faktów, októrych stanowi, jak one nie mog¹ istnieæ bez niego.Istotê aktu poznawczego okreœliliœmy powy¿ej w ten sposób,¿e dany nam obraz œwiata przenikamy w naszym myœleniu ideami ipojêciami.Có¿ z tego wynika? Gdyby to, co mamy danebezpoœrednio, by³o ju¿ zamkniêt¹ ca³oœci¹, wtedy takieopracowywanie go poznaniem by³oby niemo¿liwe a nawetniepotrzebne.Przyjmowalibyœmy je wówczas tak, jak ono siê namprzedstawia, i bylibyœmy zeñ zadowoleni.Akt poznawczy stajesiê mo¿liwy tylko wtedy, gdy w tym, co jest dane, ukrywa siêjeszcze coœ, co siê nie przejawia wówczas, gdy je ogl¹damybezpoœrednio, lecz ods³ania siê dopiero za pomoc¹ wprowadzonegoprzez myœlenie ³adu.To, co widzimy w danym nam œwiecie przedjego myœlowym opracowaniem, nie stanowi jeszcze pe³nej jegoca³oœci.Zrozumiemy to lepiej, gdy zastanowimy siê g³êbiej nadczynnikami aktu poznawczego.Pierwszym jego czynnikiem jest to,czy mamy dane.To, ¿e ono jest dane, nie stanowi ¿adnej jegow³aœciwoœci, tylko wyraz jego stosunku do drugiego czynnikaaktu poznawczego.Bo nasze okreœlenie /¿e "œwiat jest namdany"/ ani trochê nie wyjaœnia nam tego, czym jest ten danyœwiat w swej w³asnej istocie.Drugi czynnik, a mianowiciepojêciow¹ treœæ tego, co nam jest dane, odnajdujemy za pomoc¹myœlenia w akcie poznawczym, jako coœ ³¹cz¹cego siê konieczniez tym, co jest dane.Pytamy wiêc teraz:1.Gdzie istnieje rozdzia³ pomiêdzy tym, co jest dane, aodpowiadaj¹cym mu pojêciem?2.Gdzie one ³¹cz¹ siê ze sob¹?OdpowiedŸ na oba te pytania wynika niew¹tpliwie zpoprzednich naszych rozwa¿añ.Rozdzia³ istnieje wy³¹cznie wakcie poznawczym, po³¹czenie zaœ w tym, co mamy dane.St¹dwynika koniecznie, ¿e treœæ pojêciowa jest tylko czêœci¹ tego,co jest dane, oraz, ¿e akt poznawczy polega na ³¹czeniu tychdwóch pocz¹tkowo oddzielnie danych mu czêœci obrazu œwiata.Awiêc dany nam bezpoœrednio obraz œwiata uzupe³niamy dopierotym, co nam poœrednio daje myœlenie.Bezpoœrednia forma obrazuœwiata okazuje go nam pocz¹tkowo w zgo³a niezupe³nej postaci.Gdyby treœæ myœlowa w naszym obrazie œwiata pierwotnie³¹czy³a siê z tym, co mamy dane, nie by³oby wcale poznania.Nigdzie bowiem nie mog³aby zrodziæ siê potrzeba wybiegania pozato, co jest dane.Z drugiej strony, gdybyœmy w myœleniuwytwarzali ca³¹ treœæ œwiata, wówczas równie¿ nie by³obypoznania.Tego bowiem, co sami wytwarzamy, nie potrzebujemypoznawaæ.Poznanie polega wiêc na tym, ¿e treœæ œwiata jest namdana pierwotnie w niezupe³nej formie, która treœci tej jeszczeca³kowicie nie zawiera, gdy¿ oprócz tego, co ukazujebezpoœrednio, ukrywa jeszcze drug¹, istotn¹ jego stronê.Poznanie ods³ania tê drug¹, nie dan¹ nam pierwotnie, stronêtreœci œwiata.To zaœ, co siê nam osobno przejawia w myœleniu,to nie s¹ puste formy, lecz jest to suma okreœleñ /kategorii/,które stanowi¹ formê dla wszelkiej pozosta³ej treœci œwiata.Dopiero ta postaæ treœci œwiata, któr¹ osi¹gamy w poznaniu i wktórej obie wymienione strony tej treœci ³¹cz¹ siê z sob¹ wjednoœæ, mo¿e byæ nazwana rzeczywistoœci¹.6.WOLNA OD ZA£O¯EÑ TEORIA POZNANIA "WISSENSCHFTSLEHRE"FICHTEGOW dotychczasowych rozwa¿aniach ustaliliœmy ideê poznania.Idea ta jest bezpoœrednio dana ludzkiej œwiadomoœci, o ile tajest poznawczo czynna."JaŸni" jako œrodkowemu punktowiœwiadomoœci, dane s¹ bezpoœrednio zewnêtrzne i wewnêtrznepostrze¿enia oraz jej w³asne istnienie./Nie potrzebujê chybadodawaæ, ¿e z wyra¿eniem "œrodkowy punkt" nie zamierzam ³¹czyæ¿adnego teoretycznego pogl¹du na istotê œwiadomoœci, leczu¿ywam go tylko jako skrótu stylistycznego na okreœlenie jejca³ej fizjonomii./JaŸñ odczuwa potrzebê odnajdywania czegoœwiêcej ponad to, co ma bezpoœrednio dane.W obliczu danego jejœwiata otwiera siê przed ni¹ drugi, tj.œwiat myœlenia.A ona³¹czy je oba w ten sposób, ¿e z wolnego postanowieniaurzeczywistnia to, co rozumiemy przez ideê poznania.Zachodzitu jednak zasadnicza ró¿nica pomiêdzy tym sposobem w jakipojêcie i bezpoœrednia oczywistoœæ okazuj¹ siê obiekcieludzkiej œwiadomoœci po³¹czone w pe³n¹ rzeczywistoœæ, a tymsposobem po³¹czenia, który ma znaczenie dla ca³ej pozosta³ejreszty treœci œwiata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]