[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.„PERYCALYPSIS”Joachim Fersengeld(Editions de minuit - Paris)Joachim Fersengeld jest Niemcem, który napisa³ sw¹ „Perykalipsê” po holendersku(jêzyka tego prawie nie zna, co sam we wstêpie przyznaje), a wyda³ j¹ weFrancji, s³yn¹cej z pod³ych korekt.Pisz¹cy te s³owa te¿ w³aœciwie nie znaholenderskiego, lecz pod³ug tytu³u ksi¹¿ki, angielskiego wstêpu i nielicznychzrozumia³ych w tekœcie wyra¿eñ uzna³, ¿e siê na recenzenta przecie¿ nadaje.Joachim Fersengeld nie chce byæ intelektualist¹ w epoce, w której mo¿e byæ nimka¿dy.Nie pragnie te¿ uchodziæ za literata; wartoœciowa twórczoœæ mo¿liwajest tam, gdzie panuje opór tworzywa albo ludzi, do których kreacja jestskierowana.Ale skoro po œmierci zakazów religijnych i cenzuralnych mo¿napowiedzieæ wszystko, czyli cokolwiek, a po zaniku uwa¿nych, dr¿¹cych o s³owos³uchaczy mo¿na byle co do byle kogo wywrzeszczeæ, literatura i ca³e jejhumanistyczne pokrewieñstwo jest trupem, którego rozk³ad postêpuj¹cyuporczywie zataja najbli¿sza rodzina.Nale¿y wiêc poszukiwaæ nowych terenówdla twórczoœci, takich, w których odnajdzie siê opór, daj¹cy sytuacjêzagro¿enia i ryzyka - a przez to powagi i odpowiedzialnoœci.Tak¹ dziedzin¹,tak¹ dzia³alnoœci¹ mo¿e byæ dziœ tylko prorokowanie.Poniewa¿ niemo¿liwy,prorok, czyli ten, kto z góry wie, ¿e nie bêdzie ani wys³uchany, anirozpoznany, ani zaakceptowany, a priori winien przystaæ na sytuacjê niemoty.Aniemy jest zarówno ten, kto milczy, jak ten, kto po holendersku, Niemcem bêd¹c,zwraca siê do Francuzów po angielskich wstêpach.Tote¿ Fersengeld dzia³azgodnie z w³asnymi za³o¿eniami.Potê¿na cywilizacja nasza - powiada - d¹¿y dowytwarzania mo¿liwie nietrwa³ych produktów w mo¿liwie trwa³ym opakowaniu.Nietrwa³y produkt wnet musi byæ zast¹piony nowym, co u³atwia zbyt; a trwa³oœæopakowania utrudnia jego usuniêcie, co sprzyja dalszemu rozwojowi techniki iorganizacji.Tote¿ z seryjn¹ tandet¹ nabywcy daj¹ sobie radê w pojedynkê,natomiast dla usuwania opakowañ niezbêdne s¹ specjalne programy antypolucyjne,asenizatory, koordynacja wysi³ków, planowanie, kombinaty oczyszczaj¹ce itp.Dawniej mo¿na by³o liczyæ na to, ¿e przybór œmiecia utrzyma siê na umiarkowanympoziomie dziêki ¿ywio³om natury, jako to deszczom, wichurom, rzekom itrzêsieniom ziemi.Obecnie to, co niegdyœ sp³ukiwa³o i rozmywa³o œmieci, samosta³o siê cywilizacyjnym ekskrementem: gdy¿ truj¹ nas rzeki, wypala nam p³ucai oczy atmosfera, wiatry posypuj¹ nam g³owy popio³em przemys³owym, aplastykowym opakowaniom, ¿e elastyczne, nawet trzêsienia ziemi nie daj¹ rady.Tote¿ krajobrazem normalnym jest teraz cywilizacyjna wydalina, a rezerwatyprzyrody s¹ chwilowym z niej wyj¹tkiem.W pejza¿u z opakowañ, jakie z³uszczy³yz siebie produkty, ¿ywo krz¹taj¹ siê t³umy, zajête konsumpcj¹ rozpakowanego,jako te¿ ostatnim naturalnym produktem, jakim jest seks.Wszelako i jemuprzydano moc opakowañ, bo niczym innym nie s¹ stroje, widowiska, ró¿e, kredki iinne reklamowe otuliny.Przez to cywilizacja godna jest podziwu tylko wposzczególnych fragmentach, podobnie jak godna podziwu jest precyzja serca,w¹troby, nerki czy p³uc organizmu, gdy¿ wartka praca tych narz¹dów ma dobrysens, jakkolwiek ¿adnego sensu nie ma dzia³alnoœæ cia³a z³o¿onego z tychdoskona³ych czêœci - o ile to jest cia³o wariata.Ten sam proces - g³osi prorok - biegnie te¿ w dziedzinie duchowych dóbr, gdy¿potworna maszyna cywilizacji, rozkrêciwszy siê, zosta³a mechaniczn¹ dojark¹muz.Tote¿ rozsadza biblioteki, zatapia ksiêgarnie i kioski gazetowe, zdêbiatelewizyjne ekrany, piêtrz¹c siê nadmiarem, którego sama moc numeryczna jestsolidn¹ zgub¹.Jeœli na Saharze znajduje siê czterdzieœci ziarenek piasku, odktórych znalezienia zale¿y ocalenie œwiata, to siê ich nie odnajdzie tak samojak czterdziestu zbawicielskich dzie³, które dawno ju¿ zosta³y napisane, leczutonê³y w pok³adach makulatury.A te dzie³a na pewno zosta³y napisane, poniewa¿porêcza to statystyka prac ducha, po holendersku - matematycznie - wy³o¿onaprzez Joachima Fersengelda, co recenzent powtarza na wiarê, ani holenderskiego,ani matematycznego jêzyka nie znaj¹c.Tak tedy, zanim napoimy dusze tymirewelacjami, ud³awimy je œmieciem, bo tego jest cztery biliony razy wiêcej.Zreszt¹ one siê ju¿ ud³awi³y.Ju¿ zasz³o to, co obwieszcza proroctwo, a tylkonie zosta³o dostrze¿one wskutek ogólnego poœpiechu.Proroctwo jest tedyretroroctwem i dlatego zwie siê Perykalips¹, nie Apokalips¹.Chód jej poznajemypo Znakach: znudzeniu, sp³yceniu i otêpieniu, a tak¿e - akceleracji, inflacjii masturbacji.Masturbacja duchowa to zadowalanie siê zapowiedziami w miejscespe³nieñ: najpierw do dna zonanizowa³a nas reklama (która jest t¹ zwyrodnia³¹form¹ objawienia, na jak¹ staæ Myœl Towarow¹ - w przeciwieñstwie do Osobowej),a potem samogwa³t obj¹³ - jako metoda - resztê sztuk.A to, poniewa¿ wskutecznoœæ zbawicielsk¹ Towaru nie mo¿na uwierzyæ z tym samym rezultatem, cow skutecznoœæ Pana Boga.Umiarkowany wzrost talentów; ich powolne zprzyrodzenia dojrzewanie; ich troskliwa selekcja; ich dobór naturalny wzasiêgu pieczo³owitych i wnikliwych gustów - s¹ to fenomeny czasu przesz³ego,zgas³e bezpotomnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]