[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Charny zwrócił się wówczas do królowej, która przy całej pewności siebie i mimo przyzwyczajenia do dwuznacznych sytuacji, nie mogła zmusić się do uśmiechu.— Wątpiłaś, pani, o przywiązaniu doktora Gilberta — rzekł do Andrei.— Czyżbyś miała jakieś zastrzeżenia co do jego wierności?Andrea milczała.— Powiedz, proszę — nalegał Charny.Ale Andrea milczała nadał.— Och, powiedz, pani — rzekł.— Delikatność tu niewłaściwa.Pomyśl, że idzie o życie naszych władców.— Nie wiem, panie, dlaczego to mówisz? — odparła Andrea.— Powiedziałaś, pani… Sam to słyszałem.Odwołuję się zresztą do księżny… — I Charny skłonił się w stronę pani de Lamballe.— Wykrzyknęłaś więc, pani: „O, ten człowiek! Ten człowiek przyjacielem Waszej Królewskiej Mości”!….— Istotnie, tak powiedziałaś, droga pani — oświadczyła księżna de Lamballe z naiwną dobrodusznością, a zbliżywszy się do Andrei, dodała:— Jeżeli, pani, wiesz cośkolwiek, to pan de Charny ma słuszność.— Litości, pani, litości! — szepnęła Andrea tak, aby ją mogła usłyszeć tylko księżna.Pani de Lamballe cofnęła się.— Och, mój Boże, to drobiazg — rzekła królowa rozumiejąc, że dalsze jej milczenie byłoby wyrazem nielojalności.— Pani hrabina wyraziła obawę raczej nieokreśloną… Jej zdaniem, trudno, aby rewolucjonista z Ameryki, przyjaciel pana Lafayette’a, mógł być naszym przyjacielem.— Tak, nieokreśloną… — powtórzyła machinalnie Andrea — bardzo nieokreśloną.— Obawę podobną do tej, jaką wyrazili ci panowie — ciągnęła dalej Maria Antonina, wskazując wzrokiem dworzan, których wątpliwości wywołały właśnie jej uwagę.Ale to nie wystarczyło, aby przekonać pana de Charny.Zakłopotanie, jakie zastał w chwili przybycia, obudziło w nim podejrzenie jakiejś tajemnicy.— Mniejsza o to — odparł nie ustępując, — Zdaje mi się, że obowiązkiem pani byłoby dokładniej określić obawę.— Jak to? — odezwała się królowa dość szorstko.— Wracasz pan jeszcze do tego?— Najjaśniejsza Pani!— Przepraszam, ale słyszę przecież, że pan dalej wypytujesz panią hrabinę?— Wybacz, Najjaśniejsza Pani — rzekł Charny — to przez wzgląd…— Na pana miłość własną, nieprawdaż? Ach, panie de Charny — dodała królowa z ironią, której ciężar hrabia odczuwał w całej pełni.— Powiedz otwarcie: jesteś zazdrosny?— Zazdrosny! — zawołał czerwieniąc się hrabia.— Ale o co, Wasza Królewska Mość?— Prawdopodobnie o żonę — ciągnęła królowa zjadliwie.— Najjaśniejsza Pani! — wyjąkał Charny, oszołomiony tym atakiem.— To zupełnie naturalne — rzekła oschle Maria Antonina.— Hrabina z pewnością warta jest tego.Charny spojrzał na królowę, jakby ją ostrzegając, że posuwa się zbyt daleko.Ale był to daremny trud, z chwilą gdy królowa czuła się dotknięta, nic nie mogło jej wstrzymać.— Tak, rozumiem, panie de Charny, że możesz być zazdrosny, zazdrosny i niespokojny.To zwykły stan duchowy każdej istoty, która kocha.— Najjaśniejsza Pani! — powtórzył Charny.— Podobnie i ja — ciągnęła dalej królowa — odczuwam w tej chwili zupełnie to samo, co i pan.Dręczy mnie jednocześnie zazdrość i niepokój.Podkreśliła słowo „zazdrość”.Król jest w Paryżu, a ja tu odchodzę od zmysłów z niepokoju.— Ale, Najjaśniejsza Pani — rzekł Charny zupełnie zdezorientowany.— Przecież otrzymałaś, pani, wiadomości od króla.Wiadomości są dobre, więc powinny cię uspokoić.— A pan, hrabio, czy uspokoiłeś się, kiedyśmy informowały cię przed chwilą, hrabina i ja?Charny zagryzł wargi.Andrea poczęła podnosić głowę, zdumiona tym, co słyszała, przerażona tym, czego się domyślała.Cisza, która tak niedawno ją otaczała, po pierwszym pytaniu hrabiego de Charny, teraz zapadła wokół Marii Antoniny.— Istotnie — mówiła dalej królowa, jak gdyby opanowana złością — przeznaczeniem tych, którzy kochają, jest wyłącznie myśl o przedmiocie ich miłości.Jakimż szczęściem byłoby dla ich biednych serc, gdyby potrafili stłumić w sobie dręczące je uczucia.Boże mój, jakżem niespokojna o króla!— Najjaśniejsza Pani — ośmielił się wtrącić jeden z dworzan — przybędą jeszcze inni kurierzy!— O, czemuż nie udałam się do Paryża, zamiast być tu taj! Dlaczego nie jestem obok króla? — wykrzyknęła Maria Antonina zauważywszy niepokój pana de Charny od chwili, gdy usiłowała wzbudzić w nim zazdrość, którą sama odczuwała tak gwałtownie.Charny skłonił się.— Jeśli o to tylko chodzi, Najjaśniejsza Pani — rzekł — pojadę tam, skoro Wasza Królewska Mość sądzi, że grozi królowi niebezpieczeństwo.— Panie! O, panie! — wykrzyknęła Andrea, rzucając się w stronę hrabiego.— Bądź ostrożny!W całej tej scenie brakło jeszcze tylko wybuchu obaw, Andrei.Toteż skoro tylko hrabina, tak zwykle opanowana i chłodna, wymówiła te nierozważne słowa, świadczące o niezwykłej troskliwości, królowa straszliwie zbladła.— Jak się to dzieje — rzekła do Andrei — że przywłaszczasz tu sobie, pani, rolę królowej?— Ja, Najjaśniejsza Pani? — wyjąkała hrabina rozumiejąc, że po raz pierwszy dała wyraz ukrytej namiętności.— Jak to? — ciągnęła dalej Maria Antonina.— Mąż pani pozostaje w służbie królewskiej i jeśli się naraża, to dla króla
[ Pobierz całość w formacie PDF ]