[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bourne przystan¹³ i spojrza³ na swego rozmówcê.- Zaprz¹taszsobie g³owê detalami, Ben, a mo¿esz mi wierzyæ, ¿e one nie maj¹ w tym wypadku¿adnego znaczenia.Carlos chce tutaj wró­ciæ za wszelk¹ cenê i wróci, choæbynie wiem co.Mamy jednak nad nim przewagê: je¿eli Krupkinowi uda³o siê osi¹gn¹æto, co zamierza³, Szakal myœli, ¿e nie ¿yjê.Ca³y œwiat myœli, ¿e nie ¿yjesz.Tak, Krupkin powiedzia³ mi o tym.By³byg³upcem, gdyby tego nie zrobi³.Oficjalnie jesteœ rekrutem pos³uguj¹­cym siêpseudonimem „Archie", ale ja wiem, kim jesteœ naprawdê, Bourne.Nawet gdybymnigdy wczeœniej o tobie nie s³ysza³, teraz na pewno zd¹¿y³­bym to nadrobiæ.Odkilku godzin Radio Moskwa mówi prawie wy³¹cznie o tobie.W takim razie mo¿emy za³o¿yæ, ¿e Carlos tak¿e us³ysza³ tê wiado­moœæ.Na pewno.Tutaj ka¿dy samochód musi byæ wyposa¿ony w radio.Na wypadekamerykañskiego ataku, ma siê rozumieæ.To najlepszy chwyt reklamowy, o jakim s³ysza³em.Czy naprawdê zabi³eœ w Brukseli genera³a Teagartena?ZejdŸmy ze mnie, dobrze?Jak sobie ¿yczysz.Zdaje siê, ¿e chcia³eœ coœ powiedzieæ?Krupkin powinien mnie to pozostawiæ.Co?Kwestiê wejœcia Szakala na teren Nowogrodu.O czym ty mówisz, do cholery?Jeœli chcesz, mo¿esz zrobiæ to za jego poœrednictwem, ale zawiadom stra¿nikówwe wszystkich tunelach i przy bramach, ¿eby wpuszczali ka¿de­go, ktowylegitymuje siê skradzionymi dokumentami.Przypuszczam, ¿e bê­dzie ichczterech lub piêciu.Oczywiœcie, nie wolno ani na chwilê spuœciæ ich z oka, alemusz¹ bez przeszkód tu wejœæ, rozumiesz?To, co mówisz, kwalifikuje ciê do d³ugiego pobytu w pokoju wy³o¿o­nym grub¹,miêkk¹ g¹bk¹.Wcale nie.Przecie¿ powiedzia³em, ¿e trzeba tych ludzi pilnowaæ i mel­dowaæ namo ka¿dym ich ruchu.Dlaczego?Dlatego ¿e najdalej po kilku minutach jeden z nich zniknie, nie wia­domo gdzieani kiedy.To w³aœnie bêdzie Carlos.I co dalej?Uzna, ¿e nic mu nie grozi i ¿e mo¿e robiæ, co chce, bo ja jestem ju¿ martwy.Przestanie byæ ostro¿ny.Dlaczego?Bo wie, zreszt¹ tak samo jak ja, ¿e tylko my dwaj mo¿emy siê nawza­jemwytropiæ, wszystko jedno, w d¿ungli czy w mieœcie.Pozwala nam na to nienawiœæ,Beniaminie.I desperacja.To jakaœ bardzo osobista sprawa, prawda? Zupe³nie abstrakcyjna.Wrêcz przeciwnie - odpar³ Jason.- Muszê teraz myœleæ tak jak on.Uczono mnietego wiele lat temu.Rozpatrzmy wszystkie mo¿liwoœci.Jak daleko wzd³u¿ rzekici¹gnie siê Nowogród? Trzydzieœci, czterdzieœci kilo­metrów?Dok³adnie czterdzieœci siedem, z czego ka¿dy metr jest pilnie strze¿o­ny.Wwodzie s¹ ukryte kratownice z magnezowych rur, umo¿liwiaj¹ce jej swobodnyprzep³yw, ale jeœli wpadnie na nie coœ o wadze przekraczaj¹cej czterdzieœcipiêæ kilogramów, natychmiast uruchamiaj¹ alarm.Tak samo spe­cjalne p³ytywkopane p³ytko pod ziemiê na wschodnim brzegu.Nawet gdyby jakiemuœczterdziestokilogramowemu cudakowi uda³o siê dotrzeæ do ogro­dzenia, pierwszedotkniêcie skoñczy³oby siê ciê¿kim pora¿eniem pr¹dem.Oczywiœcie, przewracaj¹cesiê drzewa i wiêksze zwierzêta co jakiœ czas po­woduj¹ fa³szywe alarmy, ale tonawet dobrze, bo dziêki temu stra¿nicy nie wychodz¹ z wprawy.Z tego wynika, ¿e pozostaj¹ mu tylko tunele, prawda?Sam dosta³eœ siê tutaj przez jeden z nich.Wszystko widzia³eœ, wiêc co wiêcejmogê ci powiedzieæ? Mo¿e tylko to, ¿e w razie najmniejszego nie­ bezpieczeñstwazatrzaskuj¹ siê stalowe wrota, a tunele mog¹ zostaæ ca³kowi­cie zalane wod¹.Carlos wie o tym wszystkim, bo przecie¿ przeszed³ tutaj szkolenie.Krupkin powiedzia³ mi, ¿e by³o to wiele lat temu.Zgadza siê.- Jason skin¹³ g³ow¹.- Ciekaw jestem, ile siê przez ten czaszmieni³o.Pod wzglêdem technologii bardzo du¿o, szczególnie jeœli chodzi o ³¹cz­noœæ ipoziom zabezpieczeñ, ale zasada pozosta³a taka sama.Tunele i kra­townice wrzece istniej¹ ju¿ od bardzo dawna, a jeœli chodzi o zmiany na sa­mym terenieoœrodka, to na pewno by³o ich sporo, ale raczej niezbyt istotnych.Nikt nie burzy³ domów ani nie przesuwa³ ulic.£atwiej by³oby przebudowaæ kilkanormalnych miast ni¿ jedno tutaj.Dotarli do miniaturowego skrzy¿owania, na którym zdegustowany kie­rowcachevroleta z pocz¹tku lat siedemdziesi¹tych otrzymywa³ w³aœnie man­dat odniezbyt uprzejmego policjanta.A to po co? - zapyta³ ze zdziwieniem Bourne.Chodzi o to, ¿eby zaszczepiæ naszym agentom zachowania, do jakich s¹ zupe³nienie przyzwyczajeni.W Stanach czêsto siê zdarza, ¿e kierowca k³Ã³ci siê zpolicjantem.Tutaj jest to nie do pomyœlenia.Chodzi o kwestionowanie autorytetów, prawda? Dok³adnie taka sama sytuacja jakze studentem przeciwstawiaj¹cym siê profesorowi.Przypusz­czam, ¿e to równie¿nale¿y do rzadkoœci.To zupe³nie inna sprawa.Skoro tak uwa¿asz.- Jason us³ysza³ przyt³umiony warkot i spojrza³ w górê.Lekki, jednosilnikowy hydroplan sun¹³ powoli po niebie wzd³u¿ rze­ki.- MójBo¿e, przecie¿ mo¿e przylecieæ.- wyszepta³, nie spuszczaj¹c wzroku zmaszyny.Zapomnij o tym - poradzi³ mu Beniamin.- To nasz.Poza tym, s¹ tu tylkol¹dowiska dla helikopterów, a ca³y obszar powietrzny nad oœrodkiem jest podsta³¹ kontrol¹ radarow¹.Je¿eli w promieniu piêædziesiêciu kilome­trów pojawisiê jakiœ nie zidentyfikowany samolot, z bazy w Bie³opolu wy­startuj¹ myœliwcei zestrzel¹ go w ci¹gu kilku minut.- Po drugiej stronie uli­cy zebra³ siêt³umek gapiów, obserwuj¹cych sprzeczkê policjanta i kierowcy; kiedy ten ostatniz wœciek³oœci¹ r¹bn¹³ piêœci¹ w dach chevroleta, rozleg³ siê aprobuj¹cy pomruk.- Amerykanie bywaj¹ nieraz strasznie g³upi - wymam­rota³ z za¿enowaniem m³odyinstruktor.W ka¿dym razie, niektórzy tak w³aœnie ich sobie wyobra¿aj¹ – odpar³ z uœmiechemBourne.ChodŸmy - powiedzia³ Beniamin i ruszy³ przed siebie chodnikiem.- Kilka razyzwraca³em kierownictwu uwagê, ¿e to nie najlepszy pomys³, ale oni uparli siê,¿e wyrobienie tego niepokornego nastawienia jest bardzo wa¿ne.Przez brak pokory rozumiesz zapewne dyskusjê studenta z profeso­rem i to, ¿ezwyk³y obywatel odwa¿a siê skrytykowaæ publicznie kogoœ z Biura Politycznego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl