[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Andy wyszed³ z poczekalni i ponownie skierowa³ siê do pielêgniarki siedz¹cejprzy biurku.I jak? - zagadnê³a go uprzejmie.- Wszystko w porz¹dku?Tak mi siê wydaje.Bardzo mi pani pomog³a, ale muszê jeszcze trochê pozawracaæpani g³owê.My zawsze wolimy dmuchaæ na zimne.Macie tu jakiegoœ nocnegodozorcê albo stra¿nika?Tak.Dwóch.Bonner spokojnie poprosi³, by jeden z mê¿czyzn zaj¹³ stanowisko przed drzwiamipokoju Phyllis, drugi zaœ w g³Ã³wnym holu - co, jak przypuszcza³, i takwchodzi³o w zakres jego obowi¹zków.Wyjaœni³, ¿e zasz³a pomy³ka przy rozdzialedy¿urów, w zwi¹zku z czym nale¿a³o podj¹æ dzia³ania zastêpcze.Wy³¹cznie zewzglêdów formalnych, ma siê rozumieæ.Wkrótce zjawi¹ siê fachowcy, którzyzmieni¹ pracowników szpitala.Rozumiem, majorze - odpar³a równie spokojnie dziewczyna.Bonnier by³ pewien, ¿enaprawdê zrozumia³a.Powiedzia³a pani, pokój dwieœcie dwanaœcie? Pierwsze piêtro, jeœli siê niemylê? Chcia³bym zobaczyæ siê z pani¹ Trevayne.Mogê?Naturalnie.Proszê wejœæ schodami po lewej stronie.Pokój jest na samym koñcukorytarza.Mam zadzwoniæ i uprzedziæ pacjentkê?Jeœli pani musi, proszê bardzo.Jeœli nie.Wola³bym, ¿eby pani tego nierobi³a.Nie muszê.Dziêkujê.Bardzo mi pani pomog³a.Ale ju¿ chyba to mówi³em, prawda?.Patrz¹c na urocz¹ twarz o zdecydowanych rysach, Paul zrozumia³, ¿e dziewczynajest profesjonalistk¹, podobnie jak on.Wiedzia³, ¿e ona tak¿e zdaje sobie ztego sprawê.Takie spotkania ostatnio zdarza³y siê coraz rzadziej.- Lepiej ju¿ pójdê.Wbieg³ po schodach, wpad³ do korytarza na pierwszym piêtrze i pogna³ do samegokoñca.Drzwi pokoju dwieœcie dwanaœcie by³y zamkniête, w przeciwieñstwie dowiêkszoœci pozosta³ych.Zapuka³ g³oœno, a kiedy us³ysza³ g³os Phyllis, nacisn¹³klamkê.Siedzia³a w fotelu i czyta³a ksi¹¿kê.Mój Bo¿e, Paul!Gdzie jest Andy?Uspokój siê, na litoœæ bosk¹!.- Phyllis ba³a siê o mê¿a.W oczach PaulaBonnera p³on¹³ dziki ogieñ.Jeszcze nigdy nie widzia³a go w takim stanie.- Owszystkim wiedzia³am, ale ty tego nie rozumiesz.Proszê, zamknij drzwi i pozwólsobie wyt³umaczyæ.To ty niczego nie rozumiesz! Nie mam teraz czasu.Dok¹d pojecha³? - Majornatychmiast zorientowa³ siê, ¿e Phyllis stara siê graæ na zw³okê, myœl¹c, ¿echroni w ten sposób mê¿a.Nie chcia³ mówiæ jej o nag³ym znikniêciu ochrony, ale musia³ j¹ przekonaæ, ¿enie ma chwili do stracenia.Zamkn¹³ drzwi i zbli¿y³ siê do fotela.Pos³uchaj, Phyllis: chcê pomóc Andy'emu.Jasne, ¿e wœciek³em siê jak diabli zpowodu tej hecy ze szpitalem, ale w tej chwili nie o to chodzi.Muszê go jaknajszybciej znaleŸæ!Coœ siê sta³o.- Nie by³o to pytanie, lecz stwierdzenie.Obawy Phyllisskierowa³y siê w inn¹ stronê.- Czy Andy ma k³opoty?Nie wiem na pewno, ale chyba mo¿e je mieæ.Nie lecia³byœ za nim z Boise albo z Denver, gdybyœ nie by³ pewien.O co chodzi?B³agam ciê, Phyl! Powiedz mi tylko, gdzie go mogê znaleŸæ!Pojecha³ do Barnegat.Nie znam tej okolicy.Którêdy tam siê jedzie?Merritt Parkway.Jakiœ kilometr po wyjeŸdzie ze szpitala trzeba skrêciæ w lewo.A potem?Pierwszy zjazd w Greenwich.Skrêcasz w prawo w Shore Road, a po dwunastukilometrach doje¿d¿asz do rozwidlenia.Lewe nazywa siê Northwest Shore Road.To ta szosa, która potem zamienia siê w drogê gruntow¹?Tak, na granicy naszej posiad³oœci.Paul, co siê w³aœciwie sta³o?Ja.Po prostu muszê z nim porozmawiaæ.Do zobaczenia, Phyl.Bonner wyszed³ z pokoju i szybko zamkn¹³ za sob¹ drzwi.Nie chcia³, by Phylliszobaczy³a, jak pêdzi co si³ w nogach w kierunku schodów.Przy pierwszym zjeŸdzie w Greenwich obowi¹zywa³o ograniczenie prêdkoœci doczterdziestu kilometrów na godzinê.Paul Bonner jecha³ ponad szeœædziesi¹t, aleopony nie traci³y kontaktu z mokr¹ nawierzchni¹.Na Shore Road wyprzedza³samochód za samochodem, przygl¹daj¹c siê ka¿demu uwa¿nie.Strza³kaprêdkoœciomierza przekroczy³a setkê.Min¹³ rozwidlenie i mniej wiêcej po trzech kilometrach wjecha³ na drogêgruntow¹.Znalaz³ siê na terenie High Barnegat.Zwolni³.Œnieg znacznie zgêstnia³ i snopy œwiat³a z reflektorów odbija³y siê wpowietrzu od tañcz¹cych p³atków, tworz¹c tysi¹ce ruchliwych plamek.Bonnerjecha³ t¹ tras¹ trzy lub cztery razy podczas weekendów spêdzanych wspólnie zTrevayne'ami, ale nie pamiêta³ zbyt dok³adnie uk³adu zakrêtów.Nagle wcisn¹³ peda³ hamulca.Jakieœ sto metrów przed nim ktoœ macha³ zapalon¹latark¹.Jakiœ mê¿czyzna bieg³ w jego kierunku.Okno od strony Bonnera by³ootwarte.- Mario! To ja, Joey.G³os by³ lekko podniesiony ale daleko mu by³o do krzyku.Paul czeka³ bez ruchu, zaciskaj¹c d³oñ na rêkojeœci pistoletu.Nagle nieznajomystan¹³ jak wryty.To nie by³ samochód, na który czeka³! W gêstym œniegu ioœlepiaj¹cym blasku reflektorów zobaczy³ to, co chcia³ zobaczyæ, nie to, coby³o naprawdê: ciemnobr¹zow¹ limuzynê, w której nie sposób by³o nie rozpoznaæpojazdu stanowi¹cego w³asnoœæ armii USA.Mê¿czyzna siêgn¹³ b³yskawicznie pod marynarkê.- Nie ruszaj siê! - rykn¹³ major, wyskakuj¹c z samochodu.Schowa³ siêza otwartymi drzwiami.- Jeden ruch i jesteœ martwy!W odpowiedzi rozleg³y siê cztery strza³y oddane z broni zaopatrzonej w t³umik.Trzy pociski wbi³y siê w drzwi, czwarty trafi³ w przedni¹ szybê nad kierownic¹,pozostawiaj¹c ma³y otwór otoczony sieci¹ pêkniêæ przypominaj¹c¹ pajêczynê.Bonner us³ysza³ ostro¿ne, oddalaj¹ce siê kroki.Uniós³ lekko g³owê, ale w tejsamej chwili rozleg³ siê pi¹ty strza³ i kula œwisnê³a niedaleko jego g³owy.Korzystaj¹c z os³ony otwartych drzwi, wycofa³ siê za samochód i pad³ p³asko naziemiê.W przeœwicie miêdzy podwoziem a ubit¹ nawierzchni¹ dostrzeg³ mê¿czyznêwycofuj¹cego siê w kierunku drzew; napastnik co chwila odwraca³ siê i os³ania³rêk¹ oczy, usi³uj¹c dostrzec coœ w silnym œwietle reflektorów.Wreszciezatrzyma³ siê w cieniu na krawêdzi lasu, mniej wiêcej czterdzieœci metrów odPaula.Nie ulega³o w¹tpliwoœci, i¿ chêtnie wróci³by, ¿eby sprawdziæ, czyostatni strza³ okaza³ siê celny, ale ba³ siê.Jednoczeœnie z jakiegoœ powodunie móg³ uciec z miejsca strzelaniny.Wreszcie odwróci³ siê i znikn¹³ miêdzydrzewami.Bonner natychmiast domyœli³ siê po co.Uzbrojony mê¿czyzna zatrzyma³ jegosamochód, pomyliwszy go z kimœ innym.Teraz musia³ omin¹æ wojskowy pojazd - bezwzglêdu na to, co siê sta³o z jego kierowc¹ - aby odpowiednio wczeœniej spotkaæsamochód, na który czeka³.Oznacza³o to, ¿e skieruje siê na zachód przez gêstylas porastaj¹cy obszar High Barnegat i wyjdzie na Shore Road za plecami Paula.Major Paul Bonner b³yskawicznie odzyska³ pewnoœæ siebie.Przecie¿ pobiera³nauki w Si³ach Specjalnych, podczas morderczych walk w d¿unglach Laosu iKambod¿y, kiedy ¿ycie jego i ludzi, którymi dowodzi³, zale¿a³o od umiejêtnoœcibezszelestnego zlikwidowania zwiadowców nieprzyjaciela.Wiedzia³, ¿e cz³owiek,który znikn¹³ w lesie, ustêpuje mu pod ka¿dym wzglêdem.B³yskawicznie oszacowa³ odleg³oœæ dziel¹c¹ go od miejsca, w którym widzia³przeciwnika po raz ostatni: maksimum czterdzieœci metrów.Oznacza³o to, ¿e maczas - pod warunkiem, ¿e bêdzie dzia³a³ szybko i cicho.Wypad³ zza samochodu i wbieg³ miêdzy drzewa, odgarniaj¹c na boki ga³êzie -¿adna nie mia³a prawa siê z³amaæ ani uderzyæ o inne.Porusza³ siê wpó³przysiadzie, przed postawieniem ka¿dego kroku badaj¹c najpierw terenwysuniêt¹ stop¹
[ Pobierz całość w formacie PDF ]