[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.By³em zbyt przejêty moimi problemami, ¿eby uœwiadomiæ sobie, ¿e ten cz³owiektak samo sarkastycznie traktowa³ wszystkich innych studentów, by³a to czêœæwykalkulowanej strategii.Bez w¹tpienia wszyscy bali siê wyrzucenia przedosi¹gniêciem wymarzonego tytu³u lekarza wojskowego.Dla mnie jednak jegoorzeczenie by³o potwierdzeniem swojej w³asnej opinii, ¿e jestem za g³upi, ¿ebyzostaæ doktorem.Przez nastêpne szeœæ tygodni œlêcza³em nad ksi¹¿kami i mikroskopem, a jegos³owa dŸwiêcza³y mi w g³owie jak zaciêta p³yta.Ostatecznie oceny, jakieotrzyma³em z tych dwóch przedmiotów, to dostateczny i minus dostateczny.We wrzeœniu zosta³em znowu wezwany do jego biura.Pierwsze s³owa dziekana by³yszorstkie i oficjalne: przeniesienie do Camp Barkeley ze skutkiemnatychmiastowym.Przeszeregowanie do czynnej s³u¿by zamorskiej.Po czymwypowiedzia³ swoj¹ osobist¹ uwagê:— Richtie, je¿eli wrócisz ¿ywy z tej wojny, to postaram siê osobiœcie zadbaæ oto, ¿ebyœ nigdy nie zosta³ przyjêty do tej medycznej uczelni i ¿adnej innej.Zmarnowa³eœ czas profesorom i reszcie personelu i zaj¹³eœ miejsce studentowi,który móg³ skorzystaæ z tej okazji.Mam nadziejê, ¿e nigdy wiêcej nie bêdziesztrwoni³ czasu i œrodków w zawodzie medycznym.Nie pamiêtam, jak siê wydosta³em na korytarz.Pamiêtam tylko, ¿e widzia³emwszystkich poch³oniêtych swoimi sprawami w najw³aœciwszym dla nich miejscu.Zda³em sobie te¿ sprawê, ¿e gdziekolwiek bym siê uda³, w lewo czy w prawo, nagórê schodami, czy na dó³ — ju¿ nic siê nie zmieni.By³ to najczarniejszy dzieñw moim ¿yciu.By³y to te¿ moje dwudzieste urodziny.W dniu, kiedy ¿ycie wydawa³o siê odradzaæ, moje utraci³o swój sens.Co mipozosta³o: wracaæ do æwiczeñ w teksaskim b³ocie albo wystawiæ siê na kulegdzieœ w Europie lub Azji.— Jezu — spyta³em za³amany, dlaczego nie mog³em zostaæ z Tob¹ w poprzednimmiejscu?Na dodatek mama przygotowa³a dla mnie wielk¹ niespodziankê, wystawne przyjêcietego wieczoru.Mia³a przyjœæ Margarite, która pracowa³a teraz w Richmond.Mia³abyæ tak¿e moja siostra Mary Jane, której m¹¿ by³ na Pacyfiku, tak¿e siostraMargarity z mê¿em i wielu innych.Mia³y byæ tak¿e prezenty, gratulacje i¿yczenia pomyœlnej przysz³oœci.Wolno skierowa³em siê do szafki i jak tylko d³ugo siê da³o, wyjmowa³em swojenotatki, ksi¹¿ki, swoj¹ torbê z koœæmi.Jak¿ebym móg³ prosiæ Margarite, ¿eby za mnie wysz³a, skoro nie potrafi³bym jejzapewniæ utrzymania po wojnie, nawet gdybym wróci³.Jak ³atwo by by³o,nachodzi³y mnie myœli, iœæ do laboratorium chemicznego i dobraæ sk³adniki.byæ mo¿e by³bym g³upim lekarzem, ale wyk³ady o truciznach pamiêta³em dobrze;by³bym pierwszym studentem, który by wybra³ tê drogê.Ten obraz mia³em przedoczyma tylko przez chwilê, przyt³oczy³y go zaraz inne.To samobójstwo, któreprzysz³o mi na myœl, wypar³a zaraz inna myœl.Przypomnia³em sobie królestwotych otêpia³ych duchów, gdzie minuta mo¿e kosztowaæ wieki, wspomnia³em tych,którzy w identyczny sposób próbowali znaleŸæ wyjœcie z podobnej sytuacji.Je¿eli nie jestem w stanie znieœæ rozczarowania Margarite tego wieczoru, to jakmogê œcierpieæ go w œwiecie bez czasu?Zobaczy³em te cierpi¹ce oczy.Us³ysza³em to bez koñca powtarzane: „tak bardzoprzepraszam", które nigdy nie zosta³o us³yszane.Widzia³em, ¿e ta wstrz¹saj¹cawizja zawsze powróci mi na myœl, je¿eli tylko kiedykolwiek próbowa³bym odebraæsobie ¿ycie.Poszed³em wiêc na swoje przyjêcie urodzinowe.Zdmuchn¹³emœwieczki na moim torcie, œmia³em siê ze wszystkimi z kawa³Ã³w o tym, jak todu¿o doktorzy zarabiaj¹.Po czym, gdy wszyscy wyszli, o wszystkim powiedzia³em mamie i Margarite.By³y wspania³e, przypomina³y mi, ¿e co najmniej jedna czwarta studentów w tymczasie by³a odrzucana.Je¿eli nie ciebie, zauwa¿y³a Margarite, to kogoœ innegomog³o spotkaæ to rozczarowanie.To jeszcze bardziej pog³êbi³o moje przykreuczucie, ¿e muszê po¿egnaæ dziewczynê o tak wspania³ym sercu.„Natychmiast" w jêzyku wojskowym znaczy oczywiœcie „z nieokreœlon¹ zw³ok¹".Tote¿ up³ynê³y blisko trzy tygodnie zanim otrzyma³em rozkaz wyjazdu do CampBarkeley.Odjecha³em rankiem, z pocz¹tkiem paŸdziernika, razem z trzema innymistudentami medycyny, którzy jak ja nie podo³ali opanowaniu materia³u.Jeden znich mia³ starego czarnego Plymoutha, mogliœmy wiêc wyjazd ten zorganizowaæwspólnie.Byliœmy doœæ cich¹ grup¹, podró¿uj¹c¹ w przepiêknych kolorach jesiennegopejza¿u.Myœla³em o ojcu, który by³ gdzieœ we Francji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]