[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedział mi, że Durc jest synem klanu.Nigdy w pełni nie zrozumiałam, o co mu chodziło.Było tyle rzeczy, o których chciałam z nim porozmawiać, i teraz o tyle spraw chciałabym go zapytać.Niektórzy ludzie uważali go po prostu za potężnego Mogura, a jego brakujące oko i ramię czyniły go odrażającym i tym groźniejszym.Ale oni go nie znali.Creb był mądry i dobry.Rozumiał świat duchów, ale i ludzi.We śnie chciałam do niego przemówić i myślę, że on próbował coś mi powiedzieć.– Możliwe, że próbował.Nigdy nie rozumiałem snów – powiedział Jondalar.– Lepiej się czujesz?– Już jest dobrze, ale chciałabym więcej wiedzieć o snach.– Nie powinieneś sam iść na poszukiwanie tego niedźwiedzia – powiedziała Ayla po śniadaniu.– To ty powiedziałeś, że ranny niedźwiedź może być niebezpieczny.– Będę ostrożny.– Jeśli pójdę z tobą, to oboje możemy uważać, a pozostanie w obozie wcale nie jest bezpieczniejsze.Niedźwiedź może tu przecież wrócić, jak cię nie będzie.– Masz rację.No to chodźmy razem.Ruszyli w kierunku lasu, idąc śladami niedźwiedzia.Wilk postanowił go wytropić i rzucił się w zarośla na łeb na szyję, kierując się w górę rzeki.Przeszli niewiele ponad kilometr, kiedy usłyszeli zamieszanie, wycie i warczenie.Przyspieszyli kroku i znaleźli Wilka ze zjeżoną sierścią, z wydobywającym się głęboko z gardzieli niskim warkotem, ale z opuszczonym łbem i ogonem między łapami, trzymającego się z dala od niedużej watahy wilków, które stały na straży nad ciemnobrązowym martwym niedźwiedziem.– Przynajmniej nie musimy się martwić niebezpiecznym rannym niedźwiedziem – stwierdziła Ayla, trzymając oszczep i miotacz w pogotowiu.– Tylko stadem niebezpiecznych wilków.– Jondalar był również gotowy do rzutu oszczepem.– Chcesz trochę niedźwiedziego mięsa?– Nie, mamy dosyć mięsa.Nie mam miejsca na więcej.Zostawmy im niedźwiedzia.– Mogą dostać mięso, ale ja chciałbym pazury i wielkie zęby – powiedział Jondalar.– Dlaczego nie miałbyś ich wziąć? Należą ci się.Ty zabiłeś niedźwiedzia.Mogę odpędzić wilki procą na dość długo, żebyś je sobie zabrał.Jondalar nie sądził, by sam się na coś takiego odważył.Pomysł odpędzenia watahy wilków od mięsa, które uważały za swoje, wydawał mu się bardzo niebezpieczny, ale pamiętał, że poprzedniego dnia Ayla odpędziła hieny.– Zaczynaj – powiedział i wyjął ostry nóż.Wilk niesłychanie się podniecił, kiedy Ayla zaczęła rzucać kamieniami i odpędziła stado.Stanął na straży nad padłym niedźwiedziem, a Jondalar szybko odciął pazury.Zęby było trochę trudniej wydłubać ze szczęki, ale wkrótce trzymał już w rękach swoją zdobycz.Ayla z uśmiechem obserwowała Wilka.Gdy tylko jego „stado” odpędziło dziką watahę, całkowicie zmienił postawę i zachowanie.Łeb uniósł wysoko, ogon wyprostował w postawie dominującego wilka, a jego warkot stał się bardziej agresywny.Przywódca watahy obserwował go uważnie i wydawał się bliski zaczepki.Oddali padłego niedźwiedzia z powrotem wilkom i właśnie odchodzili, kiedy przywódca stada podniósł łeb i zawył.Dźwięk był głęboki i potężny.Wilk też podniósł łeb i zawył w odpowiedzi, ale jego pieśni brakowało rezonansu.Był młodszy, nie w pełni dorosły, i to było słychać.– Wilk, chodź.On jest większy od ciebie, nie wspominając o tym, że jest starszy i mądrzejszy.Położyłby cię w mgnieniu oka – powiedziała Ayla, lecz Wilk zawył jeszcze raz, nie w wyzwaniu, ale dlatego, że porozumiewał się ze zwierzętami swojego gatunku.Inne wilki ze stada dołączyły, aż Jondalar poczuł się otoczony przez chór skowytów i wycia.Wtedy, po prostu dlatego, że taką miała chętkę, Ayla uniosła głowę i zawyła.Dreszcz przeszedł po plecach mężczyzny i na ciele zrobiła mu się gęsia skórka.Dla jego uszu było to doskonałe naśladownictwo wilków.Nawet Wilk nastawił ku niej uszu, a potem wydał z siebie przeciągłe, pewniejsze siebie wycie.Odpowiedziały im inne wilki i wkrótce las znowu był wypełniony wywołującą dreszcze, piękną wilczą melodią.Kiedy wrócili do obozu, Jondalar oczyścił pazury i kły, podczas gdy Ayla ładowała Whinney.Skończyła, ale Jondalar jeszcze nie był gotowy do odejścia.Stała oparta o kobyłę, machinalnie ją drapiąc i czując jej pokrzepiającą obecność, kiedy zauważyła, że Wilk znalazł inną starą, zepsutą kość.Tym razem trzymał się dalekiego krańca polanki, powarkiwał radośnie nad swoją cenną zdobyczą, zerkał na Aylę, ale nie próbował przynieść jej kości.– Wilk! Chodź tutaj, Wilk! – zawołała.Upuścił kość i podszedł.– Myślę, że pora nauczyć cię czegoś nowego – powiedziała.Chciała go nauczyć, żeby zostawał w miejscu, które mu wskazała, nawet jeśli ona stamtąd odchodziła.Uważała, że to może mu się bardzo przydać, lecz obawiała się, że nauka potrwa długo.Sądząc z przyjęcia, z jakim dotąd spotykali się ze strony ludzi, i reakcji Wilka, martwiła się, iż rzuci się na obcych.Ayla obiecała kiedyś Talutowi, że sama zabije Wilka, jeśli zrani kogokolwiek w Obozie Lwa, i nadal czuła się odpowiedzialna za to, żeby drapieżne zwierzę, które wprowadziła między ludzi, nie zrobiło nikomu krzywdy.Poza tym bała się o jego bezpieczeństwo.Jego agresja natychmiast powodowała postawę obronną i jakiś przestraszony myśliwy mógłby próbować zabić dziwnego wilka, który zdawał się zagrażać jego obozowi, zanim uda jej się temu zapobiec.Zdecydowała zacząć od przywiązania zwierzęcia do drzewa, nakazania mu pozostania na miejscu i odejścia, ale sznur wokół jego karku był zbyt luźny i Wilk uwolnił łeb.Następnym razem zawiązała sznur mocniej, choć martwiła się, że zwierze może się udusić; jeśli pętla będzie za ciasna.Tak jak podejrzewała, skamlał, wył i skakał, próbując pójść za nią.Z odległości kilku metrów powtarzała mu, żeby został, robiąc ręką znak „stop”.Kiedy się wreszcie uspokoił, wróciła i pochwaliła go.Po jeszcze kilku próbach zobaczyła, że Jondalar jest gotowy, i puściła Wilka wolno.Dosyć się naćwiczył jak na jeden dzień.Po mozolnym rozwiązaniu węzłów, które Wilk zacisnął w walce o wyswobodzenie się, uznała pomysł sznura wokół szyi za zły.Najpierw musiała dopasowywać wielkość pętli, żeby nie była ani za luźna, ani za ciasna, a potem miała trudności z rozwiązaniem węzłów.Będzie musiała to sobie przemyśleć.– Naprawdę sądzisz, że uda ci się go nauczyć, aby nie groził obcym? – spytał Jondalar, obserwując jej pierwsze, niezbyt udane próby.– Czy nie mówiłaś mi sama, iż wilki z natury są podejrzliwe wobec obcych? Jak możesz się spodziewać, że go nauczysz czegoś, co jest sprzeczne z jego naturalnymi inklinacjami? – Dosiadł Zawodnika, a Ayla schowała sznur i wdrapała się na grzbiet Whinney.– Czy dosiadanie konia jest zgodne z jego naturalnymi inklinacjami? – spytała.– Myślę, że to nie to samo – powiedział Jondalar po wyruszeniu z obozu.Konie szły koło siebie.– Konie jedzą trawę, nie tykają mięsa.Myślę, że z natury wolą unikać kłopotów.Kiedy widzą obcych albo coś, co je przestraszy, to chcą uciekać.Ogier może czasem walczyć z innym ogierem albo z czymś, co mu bezpośrednio zagraża, ale Zawodnik i Whinney wolą w nieznanej sytuacji uciekać.Wilk zaś przybiera postawę agresywną.Jest znacznie bardziej skłonny do walki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]