[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mo¿na by mo¿e jeszcze rzuciæ na szalê trzeci, decyduj¹cy argument.Póki chrzeœcijañstwo by³o m³ode, prê¿ne, ewolucyjne, twórcze, nie skrêpowaneprzez hierarchiê koœcieln¹ i dogmaty, pókizajmowa³o siê ,,burzeniem ba³wanów"jako symboli starego œwiata, póki sta³o w opozycji do panuj¹cego porz¹dkuspo³ecznego, opartego na niewolnictwie, póki nie chcia³o oddawaæ czci cesarzowi— wówczas by³o piêtnowane jako ateizm.Pierwszych chrzeœcijan wieszano nakrzy¿ach i rzucano lwom na po¿arcie nie za to, ¿e wierzyli w Boga, ale za to,¿e — w przekonaniu przeœladowców — byli ateistami, którzy nie uznaj¹ bogówpañstwowych, a przede wszystkim nie uznaj¹ boskoœci cesarza, nie chc¹ oddawaæczci cesarzowi jako ¿ywemu bogu personifikuj¹cemu swoj¹ osob¹ pañstwoniewolnicze.Dla wielu pierwotnych chrzeœcijan istot¹ chrzeœcijañstwa by³a nietyle mi³oœæ Boga, ile umi³owanie cz³owieka.Pierwszym chrzeœcijanom niechodzi³o o „tamten œwiat", ale o przekszta³cenie tego œwiata; nie byli,,wrogami swata", ale wrogami „tego œwiata", to znaczy konkretnego œwiatacesarstwa opartego na niewolnictwie.Pierwsi chrzeœcijanie nie walczyli zurojonym diab³em, ale z tym diab³em,który jest ,,bogiem tego œwiata", a wiêc zcesarzem.Nie myœleli o ,,zbawieniu wiecznym", ale o urzeczywistnieniuwolnoœci, sprawiedliwoœci i braterstwa w ¿yciu doczesnym, na „tym œwiecie".Wautentycznym chrzeœcijañstwie by³y wiêc tendencje ateistyczne — nawet jeœli wtym pierwszym okresie przed powstaniem pisanych dokumentów u¿ywano jêzykametaforycznego, poniewa¿ w centrum uwagi nie znajdowa³a siê u nichnadprzyrodzonoœæ, ale ziemskie sprawy cz³owieka.Odejœcie od autentycznegochrzeœcijañstwa zaczê³o siê w tym momencie, kiedy chrzeœcijanie zaczêlit³umaczyæ, ¿e nie s¹ wrogami cesarza i porz¹dku spo³ecznego; kiedy zaczêlit³umaczyæ, ¿e nie s¹ ateistami; kiedy zaczêli g³osiæ, ¿e nie maj¹ zamiaruurzeczywistniaæ swoich marzeñ na ,,tym œwiecie".Wtedy mog³y zakoñczyæ siêprzeœladowania chrzeœcijan, a nowe — pogodzone ze starym œwiatem —chrzeœcijañstwo sta³o siê ideologiczn¹ podpor¹ dyktatury w³aœcicieliniewolników.Z chrzeœcijañstwem sta³o siê podobnie jak z buddyzmem.Autentycznybuddyzm by³ ateistyczn¹ filozofi¹ wyzwolenia cz³owieka.Budda powiada³, ¿ebynie myœleæ o bogach.PóŸniej buddyzm sta³ siêreligi¹, a w lamaizmie wytworzy³nawet azjatyck¹ odmianê katolicyzmu.Istot¹ odstêpstwa od autentycznegochrzeœcijañstwa by³a rezygnacja z budowania królestwa bo¿ego na ziemi izast¹pienie postawy ekstrawersyjnej postaw¹ introwersyjn¹.Zamiasturzeczywistnienia idea³u w œwiecie realnym zaczêto „urzeczywistniaæ" idea³ wwyobraŸni.Do cytowanego ju¿ zdania Gabriela Marcela mo¿na dojœæ równie¿ w innysposób, na przyk³ad na podstawie nastêpuj¹cego rozumowania.W XIII wieku œwiêtyBonawentura (1221—1274) uczy³, ¿e ,,wszelka prawdziwa wiedza jest wiedz¹ oBogu".Œredniowieczna ,,redukcja nauk do teologii" odbywa³a siê miêdzy innymi wnastêpuj¹cy sposób:celem nauki jest poznanie istoty rzeczy; istot¹ ka¿dej rzeczy jest cel, dlaktórego ona istnieje, czyli zamiar umys³u Bo¿ego, który j¹ stworzy³.A wiêcprzedmiotem botaniki, zoologii, astronomii nie s¹ roœliny, zwierzêta anigwiazdy, ale cel ichistnienia, czyli zamiary umys³u Bo¿ego.W ten sposóbwszelkie nauki prowadzi³y do zajmowania siê Bogiem i stawa³y siê — tym samym —dzia³ami teologii.Przeciwko tej teologicznej mistyfikacji przedmiotu poznania —uzasadniaj¹cej pretensje do anektowania i kontrolowania nauk przez teologiê —wyst¹pi³o wielu postêpowych myœlicieli œredniowiecznych z teori¹ rozdzia³uprzedmiotowego kompetencji teologii i nauk.Przedmiotem teologii — powiadali —jest Bóg, natomiast przedmiotem nauk jest przyroda i tylko przyroda.Teorie tepe³ni³y w swoim czasie funkcjê postêpow¹.Proponuj¹c rozdzia³ kompetencjidowodzi³y one, ¿e poszczególne nauki nie s¹ dzia³ami teologii, poniewa¿przedmiotem nauk nie jest Bóg.Teoria rozdzia³u przedmiotowego wi¹za³a siê nietylko z teori¹ dwóch szeregów niezale¿nych od siebie prawd, ale równie¿ zteori¹ dwóch jêzyków.Zaczêto domagaæ siê od pisz¹cych, aby zdeklarowali siê,jakim ,,jêzykiem" mówi¹:theologice czy naturaliter, jêzykiem teologii czy jêzykiem nauki? Okaza³o siêbowiem, ¿e jêzyki te ró¿ni¹ siê nie tylko odmiennym zasobem s³Ã³w najbardziejcharakterystycznych — a wiêc tym, ¿e w jêzyku nauki nie wystêpuj¹ takie s³owa,jak „Bóg", „anio³", ,,diabe³", „piek³o", „grzech", ,,zbawienie" itd.— aletak¿e ,,sposobem rozumienia" s³Ã³w pozornie tych samych.Najlepszym przyk³ademmo¿e byæ s³owo ,,niebo".Zauwa¿ono, ¿e jest ono „wymawiane wielorako".Wed³ug,,sposobu mówienia" teologów „niebo" to miejsce przebywania Boga, anio³Ã³w iœwiêtych, wed³ug natomiast ,,sposobu mówienia" astronomów „niebo" toprzestrzeñ, w której poruszaj¹ siê materialne cia³a:gwiazdy i planety.Wymawiaj¹c pozornie te same s³owa mamy co innego na myœli,kiedy mówimy „po chrzeœcijañsku", a co innego, kiedy u¿ywamy naukowego jêzykafizyki.Inaczej mówi¹c, ka¿de s³owo ma co najmniej dwie strony :jedn¹ wygl¹dowo-brzmieniow¹ i drug¹ znaczeniow¹.Dwa s³owa — rozpatrywane odstrony wygl¹dowo-brzmieniowej mog¹ byæ identyczne, rozpatrywane natomiast odstrony znaczeniowej mog¹ byæ zupe³nie ró¿ne.To znaczy na przyk³adzie „nieba":kiedy Miko³aj Kopernik, Giordano Bruno lub Galileusz mówi¹ o niebie, to mówi¹ oczymœ zupe³nie innym, ni¿ kiedy œw.Augustyn i œw.Tomasz mówi¹ o niebie.Alena tym problem bynajmniej siê nie koñczy.Ju¿ w okresie Odrodzenia konfrontacjaobu jêzyków prowadzi do przekonania, ¿e tylko jeden z tych jêzyków, mianowiciejêzyk nauki, ujmuje rzeczywistoœæ w sposób adekwatny, jêzyk teologicznynatomiast — i w ogóle jêzyk metafizyki — jest jêzykiem metaforycznym.A wiêcnie ma dwóch ró¿nych „nieb":nieba chrzeœcijañskiego i nieba astronomów, lecz ,,jest tylko jedno jedyneniebo" — to, które jest przedmiotem badañ astronomicznych.Natomiast niebochrzeœcijañskie nie jest niebem realnym, lecz — jak powiada Giordano Bruno —„niebem urojonym" (coelum imaginatum).W okresie Oœwiecenia umacnia siê pogl¹d,¿e jedynie nauki zajmuj¹ siê obiektywn¹ rzeczywistoœci¹, teologia natomiast,je¿eli mówi o Bogu, to mówi o niczym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]