[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie.Ale wierzê cz³owiekowi, który mi o tym wszystkim opowiedzia³.Dlategotu jestem, dlatego ciê nie zabi³em, a nawet uratowa³em ci ¿ycie.- To te¿ mi œmierdzi, wiesz?- Dlaczego?- Wszystko tak piêknie zgrane w czasie.Wiedzia³eœ, ¿e Praga jest na schodach,wiedzia³eœ na którym piêtrze!- Zabi³em faceta, który mia³ ciê na muszce;- Praga to drobna p³otka! A ja jestem chodz¹c¹ encyklopedi¹, bardzo cenn¹zdobycz¹ dla KGB! Nie przedstawi³eœ mi ¿adnych dowodów, ¿e mój rz¹d wszed³ wkonszachty z Moskw¹.Mam ci wierzyæ na s³owo? A mo¿e wielki Taleniekowzdecydowa³ siê upokorzyæ, przyjœæ do mnie niemal po proœbie, a wszystko po to,¿eby uœpiæ moj¹ czujnoœæ i porwaæ mnie do Rosji!- Niech ciê cholera, Scofield! - rykn¹³ Taleniekow, zrywaj¹c siê z fotela.-Powinienem by³ pozwoliæ ci zgin¹æ! Wygadujesz bzdury.KGB dobrze wie, ¿e to, comówisz, nie by³oby realne.Moja nienawiœæ do ciebie siêga zbyt g³êboko.Prêdzejbym ciê zastrzeli³, ni¿ wlek³ z sob¹ do Rosji!Bray spojrza³ przenikliwie na Taleniekowa; z jego s³Ã³w bi³a prawda.- Wierzê ci - rzek³ i skin¹³ g³ow¹; gniew ust¹pi³ miejsca znu¿eniu.- Ale tonie zmienia mojego stanowiska.Gówno mnie ta ca³a sprawa obchodzi.Nie chcê siêw nic mieszaæ, nawet ju¿ nie mam ochoty ciê zabiæ.Po prostu chcê mieæ wreszcietrochê spokoju.- Odwróci³ g³owê.- Bierz kluczyki, wsiadaj do wozu i sp³ywaj.I ciesz siê, ¿e odje¿d¿asz ¿ywy.- To bardzo szlachetnie z twojej strony, Beowulf Agate, ale d³ugo nie nacieszêsiê ¿yciem.- Co? - Scofield znów spojrza³ na Rosjanina.- Nie skoñczy³em swojej opowieœci.Z³apano jednego cz³owieka, zastosowanoœrodki chemiczne.Matarezowcy maj¹ ustalony dok³adny terminarz; zamierzaj¹przej¹æ w³adzê za pomoc¹ zabójstwa w Moskwie, przekupstwa - albo te¿ zabójstwa- w Waszyngtonie.Zosta³y góra dwa, trzy miesi¹ce.Jeœli im siê uda, ¿aden znas d³ugo nie po¿yje.Wytropi¹ nas choæby na koñcu œwiata.- Chwileczkê! - zawo³a³ gniewnie Bray.- Mówisz, ¿e z³apaliœcie jednego z nich?¯e macie.- Mieliœmy - odpar³ szybko Taleniekow.- Rozgryz³ kapsu³kê z cyjankiem wszyt¹pod skórê.- Ale zosta³y zeznania nagrane na taœmê! To ju¿ coœ!- Nie ma ¿adnej taœmy, ¿adnego stenogramu.Zeznañ s³ucha³ jeden cz³owiek,uprzedzony przez ojca, ¿eby nie pozwoli³ komukolwiek wejœæ do pokoju.- Sekretarz?!- Tak.- Wiêc on wie!- Tak, wie.Ale jedyne, co mo¿e zrobiæ, to wzmocniæ swoj¹ ochronê, choæ i takma dobr¹.O tym, co us³ysza³, nie odwa¿y siê nikomu pisn¹æ ani s³owa, bo niesposób mówiæ o zagro¿eniu ze strony matarezowców bez przyznania siê dokorzystania z ich us³ug w przesz³oœci.Nasz wiek obfituje w podejrzanewydarzenia.Kto mo¿e sobie pozwoliæ na ujawnienie dawnych kontraktów? BraciaKennedy, Martin Luther King i mo¿e najbardziej szokuj¹ca œmieræ: FranklinRoosevelt.Z chwil¹, gdy wysz³yby na jaw ró¿ne fakty z historii obu naszychpañstw, natychmiast skoczylibyœmy sobie do garde³, czyli po prostu odpalilirakiety nuklearne.Sam pomyœl; co byœ zrobi³ na miejscu sekretarza?- Próbowa³ zabezpieczyæ siê przed zamachem - powiedzia³ wolno Bray.- O Bo¿e!- Teraz rozumiesz?- Ale ja nie chcê mieæ z tym nic wspólnego! Naprawdê! Pragnê wreszcie spokoju!- Nie bêdzie ci dany.Ani mnie.Wczoraj na Nebraska Avenue mieliœmy tegonajlepszy dowód.Wydali na nas wyrok œmierci.Wymyœlili coœ na nas iprzekonali innych, ¿e nale¿y nas zabiæ.To ich robota! W¹tpisz w to?- Chcia³bym w¹tpiæ.Zawsze naj³atwiej wcisn¹æ blagê blagierom i wmówiæ spisekszpiegom.Cholera jasna!Podszed³ do kuchenki i dola³ sobie kawy.Nagle uderzy³o go coœ, o czym dot¹dnie mówili, kolejna zagadka.- Czegoœ tu nie rozumiem - rzek³.- Niewiele wiadomo o matarezowcach, ale zdajesiê, ¿e wszystko zaczê³o siê od kultu, potem przerodzi³o w wielki interes.Podobno za odpowiedni¹ stawkê - ró¿n¹, w zale¿noœci od zadania - gotowi bylizabiæ ka¿dego.Zabijali dla forsy; nie interesowa³a ich w³adza jako taka.Wiêcdlaczego interesuje teraz?- Nie wiem - odpar³ Rosjanin.- Krupski te¿ nie wiedzia³.Umiera³, mówienieprzychodzi³o mu z trudem, ale powiedzia³, ¿e odpowiedzi nale¿y szukaæ naKorsyce.- Dlaczego?- Bo tam siê wszystko zaczê³o
[ Pobierz całość w formacie PDF ]