[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zostañ tutaj i miej oczy otwarte.Jeœli coœ siê wydarzy, zadmij w róg.Rzuci³ wielki instrument w rêce Felixa i zanim ten móg³ zaprotestowaæ Messnerrzuci³ siê przez drzwi zapadowe i by³ w po³owie schodów.Felix wzruszy³ramionami i dotkn¹³ palcami g³adkiego metalu rogu.Zimna masa przedmiotu by³auspokajaj¹ca, nawet jeœli nie by³ pewien swoich zdolnoœci wydobycia z niegodŸwiêku.Spojrza³ w dó³ na czubek g³owy ³owcy, po raz pierwszy zauwa¿aj¹c ³ys¹plamê na szczycie jego czaszki.Skierowa³ swoj¹ uwagê z powrotem na pola.Mê¿czyŸni zatoczyli siê w przód, unosz¹c swojego towarzysza.Szczêknê³yotwierane wrota i mieszkañcy wioski na czele z Messnerem ruszyli by im pomóc.Felix zauwa¿y³ jak wszyscy skoczyli pos³uszni rozkazom cz³owieka ksiêcia.To,¿e Messner jest kimœ w rodzaju przewodnika spo³ecznoœci sta³o siê jasne tegopopo³udnia podczas wielkiego publicznego spotkania na placu osady.Gburowacidrwale i starcy, têgie gospodynie i smuk³e dziewczêta, wszyscy razem s³uchalijego miêkkiego jowialnego g³osu, którym opisywa³ zbli¿aj¹ce siêniebezpieczeñstwo.Nikt z nim siê nie sprzecza³, ani nie podawa³ w w¹tpliwoœæ jego s³Ã³w.Dziêkigwarancji Messnera, nikt nie podwa¿a³ relacji Gotreka i Felixa.S³uchali zrespektem nawet Kat, chocia¿ by³a tylko dzieckiem.Pamiêta³ wszystko, copowiedzieli i zrobili nawet, gdy skoñczyli przemawiaæ.Zapad³a cisza.Obliczaludzi stê¿a³y w przera¿eniu.Ciep³e popo³udniowe s³oñce sp³ywa³o œwiat³em nakark Felixa.Pamiêta³ jak kobiety z dzieæmi odwróci³y siê i zabra³y je docentralnego domu, Œwi¹tyni Sigmara.T³um rozsun¹³ siê bez s³owa, by jeprzepuœciæ.Podobnie bez s³owa, mê¿czyŸni podzielili siê na oddzia³y ³uczników itoporników.Jasne by³o, ¿e Felix obserwowa³ ludzi doskonale przygotowanych natak¹ okazjê.Messner wydawa³ rozkazy swoim zwyk³ym spokojnym g³osem.Nie by³o¿adnego pokrzykiwania, ani takiej potrzeby.Mieszkañcy osady wykazywalidyscyplinê ludzi, dla których dyscyplina oznacza jedyny warunek przetrwania wtej nieprzyjaznej krainie.W pewien sposób Felix zazdroœci³ im poczucia nale¿enia do spo³ecznoœci,ca³kowicie polegali na sobie nawzajem.O ile by³ w stanie stwierdziæ, nikt niew¹tpi³ w umiejêtnoœci czy lojalnoœæ wszystkich pozosta³ych.Zda³ sobie sprawê,¿e to musia³ byæ efekt ¿ycia w odizolowanym spo³eczeñstwie.Ka¿dy zna³ tutajka¿dego przez wiêkszoœæ ¿ycia.Wiêzy zaufania musz¹ byæ twarde i silne.Przez chwilê Felixowi zdawa³o siê, ¿e tylko on nie jest na swoim miejscu, apotem zauwa¿y³ Kat.Ona tak¿e sta³a na uboczu, odznaczaj¹c siê wœród obecnychdzieci zarówno dziwnymi w³osami, jak i brudn¹ odzie¿¹.Wspó³czu³ jej bardzo izastanawia³ siê, co z niej wyroœnie.Z rozmowy dziecka i Messnera podczas drogiwynika³o, ¿e jest sierot¹.W³asna matka Felixa umar³a, gdy by³ jeszczedzieckiem i to wzmocni³o wspó³czucie dla dziewczynki.Ciekawi³o go, czy by³a wa¿na dla Mrocznej Wojowniczki? Czy zwierzoludzie,których zwalczy³ byli tylko zwiadowcami, czy te¿ szukali Kat? Nie po razpierwszy w swoim ¿yciu stwierdzi³, i¿ pragnie dowiedzieæ siê wiêcej o drogachCiemnoœci.Wiedz¹c, ¿e jest to myœl grzeszna, odsun¹³ j¹ od siebie.Us³ysza³ poni¿ej jêcz¹cego rannego mê¿czyznê, którego wnoszono przez bramê.Kat zaszy³a siê u podnó¿a wie¿y stra¿niczej, czuj¹c potrzebê odizolowania.Zmêczy³o j¹ siedzenie wokó³ wielkiego centralnego ognia.Nie uspokaja³a j¹nawet obecnoœæ Gotreka.Czu³a siê bardzo samotna poœród tych wszystkichzajêtych doros³ych.Z nikim tak naprawdê nie mog³a porozmawiaæ i po razpierwszy zda³a sobie sprawê, ¿e nikogo na tym œwiecie nie zna i nie ma na nimdla niej miejsca.P³omienie za bardzo przypomina³y jej pal¹cy siê Kleindorf.Drabina zatrzeszcza³a cicho pod jej bosymi stopami.Wdrapa³a siê zwinnie jakma³pka na górê wie¿y.Felix siedzia³ sam, wpatruj¹c siê w ciemnoœci.S³oñce zasz³o dawno temu, niczymkrwawa smuga na horyzoncie.Po niebie dryfowa³ wiêkszy z ksiê¿yców.Srebrneœwiat³o sp³ynê³o na dó³.S³aby powiew musn¹³ ch³odem policzki Kat i wywo³a³z³owieszcze szepty i szmery w lesie.Felix patrzy³ jak zahipnotyzowany,zagubiony w swoich mrocznych myœlach.Przesz³a szybko przez drzwi w pod³odze isiad³a obok niego ze skrzy¿owanymi nogami.- Felix, bojê siê - powiedzia³a.Spojrza³ na ni¹ i uœmiechn¹³ siê.- Ja te¿, malutka.- Przestañ tak robiæ!- Co takiego?- Nazywaæ mnie "malutka".Tak samo jak robi Gotrek.Nigdy nikogo nie nazywaw³aœciwym imieniem, prawda? Mam na imiê Kat.Powinieneœ mnie tak nazywaæ.Felix uœmiechn¹³ siê do niej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]