[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podejrzewają, żepielęgniarka jest członkinią sekty.Wynajmują więc odkręcacza.- Od.co?- Sama wymyśliłam to słowo - rzekła z dumą Lucy.- Oznacza ono psychiatrę, któryprzywraca jasność umysłu ludziom poddanym praniu mózgu.- Aha, rozumiem.Proszę mówić dalej.- Państwo Hennings oraz psychiatra wyjeżdżają z Południowej Dakoty, żeby przyjśćna ratunek córce.- No i?- No i nigdy nie docierają do Nowego Meksyku.Ich auto z przyczepą mieszkalnąwynajętą na tę podróż zostało znalezione na parkingu przy polu namiotowym w Kolorado.Nic z niego nie zabrano, ale ludzie ulotnili się bez śladu.- Podejrzenie o grę nie fair?- Bez wątpienia.Ale nie ma żadnej poszlaki.Nie ma ciał, śladów krwi, szamotaniny.Zero.Niedaleko parkowała inna rodzina, używająca podobnego pojazdu.Ta jednak poszławieczorem na kolację, a odjechała wczesnym rankiem, nie zauważywszy niczegopodejrzanego przy sąsiednim samochodzie.Ulewa tamtej nocy uniemożliwiła sporządzenieodcisków opon.Policjanci z dochodzeniówki nie mieli na czym się oprzeć.Wyglądało na to,że cała trójka została uprowadzona przez istoty pozaziemskie.Od tego czasu nie natrafiono nażaden trop.- Kto zgłosił ich zaginięcie?- Myślałam, że już nigdy pan o to nie zapyta.Niejaki Jameson, bardziej znany jakoJem Hennings, syn państwa Hennings i starszy brat Janine.Zaniepokoił się, kiedy jegorodzice nie zatelefonowali do niego, chociaż umawiali się, że będą dzwonić z trasy codzienniewieczorem.- Czy brano go pod uwagę jako podejrzanego w tej sprawie? - Miał alibi nie doobalenia.Przez te dwa dni, które minęły od wyjazdu rodziny, był przez cały czas w pracy, aoba wieczory spędził na kolacji z kolegami.Nie mógłby odbyć podróży do Kolorado i zpowrotem.Jednakże po tej tragedii zlikwidował cały majątek ruchomy i nieruchomy orazzaczął używać fałszywego numeru Social Security.- Czuję tu jakiś spisek.- Odezwał się tylko do jednego z kolegów po wyprowadzce z Południowej Dakoty.Proszę się domyślić, skąd do niego napisał.Bęben do losowania jest gotowy.Hurra, zOakland w stanie Kalifornia'- Czyli z miasta, z którego pochodziła Kathleen Asher.- Jeszcze nie doszłam do powiązań z nią, ale jestem gotowa się założyć o weekend nadzatoką Chesapeake, że na pewno coś znajdę.W każdym razie zniknięcie państwa Henningsoraz towarzyszącego im psychiatry pozostało w stanie Kolorado jedną z nie rozwiązanychzagadek kryminalnych.Kiedy to się stało, Hennings publicznie rozpaczał.W obecnościreporterów szlochał:Spotkał mnie straszny los.Moi rodzice znikli, młodsza siostra uciekła, żebyprzyłączyć się do organizacji religijnej.Proszę zauważyć, że nigdy nie użył w odniesieniu doniej słowa „sekta”.- Nie muszę chyba zgadywać, prawda?- Świątynia Brata Gabriela.- Lucy?- Co?- Czy chciałabyś mieć ze mną dzieci? - Zanim ochłonęła, żeby odpowiedzieć, Tobiasjuż się rozłączył.- Lawson! - krzyknął.Detektyw wyszedł mu naprzeciw niesłychanie podniecony.W takim stanie Hank go jeszcze nie widział.- Człowieku, zlejesz się z wrażenia, kiedy się dowiesz, kogo Hennings miał na swojejliście automatycznych połączeń - krzyknął.Tobias się zaśmiał.- Pan zrobi to samo, gdy się pan dowie, co ja mam do przekazania.- Powinieneś był uprzedzić mnie o tym.Od momentu startu Melina spoglądała na Chiefa z wściekłością.Ten ominął dużymłukiem dwa ogromne lotniska - Love Field oraz Dallas - Fort Wolth, kierując się na wschód.Następnie skręcił na północ od miasta, by wreszcie podążyć na zachód.Po trzydziestu minutach lotu zostawili za sobą światła podmiejskich dzielnic.Miasteczka ukazywały się w dole jak jasne łaty na ogromnym czarnym kocu.Noc byłaidealnie pogodna.Wąski sierp księżyca ledwie odcinał się od nieboskłonu, a ponieważ prawiew ogóle nie odbijał światła, gwiazdy błyszczały jak odlane ze srebra.Kiedy Chief zajmował się nawigacją, bez trudu mógł udawać, że nie dostrzegagroźnego spojrzenia Meliny.Ale teraz, gdy wystarczyło tylko trzymać stery, niełatwo byłozignorować oskarżenie płonące w jej oczach.- Co miałem ci powiedzieć? - zapytał, żeby zyskać na czasie.- Chief, nie rżnij głupa.- To nie było istotne.- Może nieistotne, ale interesujące.- Wymień choćby jeden powód.- Po pierwsze, twój ojciec jest biały.- Przecież wiedziałaś, że jestem półkrwi Indianinem.Nawet Dale Gordon zorientowałsię, że jestem mieszańcem.Widziałaś kiedy stuprocentowego Indianina z niebieskimioczami?- Co jesteś taki drażliwy?- A ty tak cholernie ciekawa?- Nie lubisz go?- Chryste, nigdy nie zejdziesz z tego tematu.- Weź sobie trochę chipsów.- Nie słyszę' Czego?- No, chipsów ziemniaczanych.- Rozdarła torebkę i podetknęła mu ją pod nos.Kiedy spojrzał na nią zdziwiony, uśmiechnęła się tajemniczo.- Daję ci spokój.Włożył rękę do torebki, wyciągnął kilka chipsów i włożył je do ust.Spalił mnóstwoenergii od czasu, gdy się posilał cheeseburgerem.Melina chrupała na przemian prażynki i herbatniczki w kształcie zwierzątek.- Niezła kombinacja - zauważył.Jestem głodna.Świetnie, ale tym razem weź pod uwagę, że jak będziesz wymiotować, to nie będęmógł zjechać na pobocze.- Czy nie mamy na składzie torebek do rzygania?- To jest lot bez wygód.- Uśmiechnęli się do siebie.Wskazał palcem na jej wargi.-Przyczepił ci się okruszek.- Oblizała językiem kącik ust.- Nie, po drugiej stronie! -Czubkiem języka dotknęła kawałeczka prażynki.Jego zdaniem był to niesłychanie erotycznygest.Oderwał od niej wzrok.Spojrzał na urządzenia pomiarowe.Zerknął na niebo.Starał się czymś zająć, żeby nie rozmyślać nad jej intensywnąobecnością.- Co szef kuchni jeszcze poleca?- Niech zajrzę.Prażona kukurydza z dodatkiem śmietany i szczypiorku.- O Boże!- Pasujesz?- Już wolałbym żarcie, które dostajemy w wahadłowcu.- Niestety, właśnie nam wyszło.- Sięgnęła głębiej do reklamówki.- Cóż my tu mamy?Orzeszki ziemne w czekoladzie.Nie polecam ich, bo trochę zszarzały.Aha, tutaj są chipsykukurydziane na ostro.Zapewniam cię, że to najlepszy wybór z naszego menu.- Wierzę na słowo.Ale raczej wezmę sobie trochę twoich herbatniczków w kształciezwierzątek.Podsunęła mu kartonik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]