[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drzwi windy stanê³y otworem.Luke i Vader samo­tnie wkroczyli do sali tronowej,przeszli ciemnyprzedpokój, wspiêli siê na schody i stanêli przed tro­nem: ojciec i syn, ramiêw ramiê, obaj w czerni, jeden zamaskowany, drugi z odkryt¹ twarz¹.Na troniesie­dzia³ Imperator.Vader pok³oni³ siê w³adcy.Imperator gestem po­zwoli³ mu wstaæ.Czarny Lordwype³ni³ rozkaz swego pana.— Witaj m³ody Skywalkerze — uœmiechn¹³ siê cz³o­wiek, który by³ wcieleniem Z³a.— Czeka³em na cie­bie.Luke spogl¹da³ dumnie i wyzywaj¹co na zgarbion¹ postaæ w p³aszczu z kapturem.Uœmiech Imperatora sta³ siê jeszcze cieplejszy, bardziej ojcowski.Popat­rzy³na kajdany ch³opca.— Nie bêd¹ ju¿ potrzebne — stwierdzi³ i wykona³ niewidoczny niemal gest.Kajdany z brzêkiem opad³y na pod³ogê.Luke poruszy³ d³oñmi.By³ wolny.Móg³ chwyciæ Im­peratora za gard³o, zmia¿d¿yætchawicê.A przecie¿ Imperator wydawa³ siê dobrotliwy.Czy sam nie uwolni³ Luke'a? By³tak¿e podstêpny.Nie daj siê zwieœæ pozorom, uczy³ Ben.Imperator nie mia³broni.Móg³ go zaatakowaæ.Ale czy agresja nie le¿a³a po ciemnej stronie? Czynie powinien jej unikaæ za wszelk¹ cenê? A mo¿e zdo³a ostro¿nie wykorzystaæciemnoœæ, by potem od niej odst¹piæ? Patrzy³ na wol­ne rêce.móg³ wszystkozakoñczyæ, tu i teraz.Czy naprawdê? Mia³ swobodê wyboru, lecz nie potrafi³wybraæ.Wybór to obosieczna broñ.Móg³ zabiæ Impe­ratora, móg³ te¿ poddaæ siêjego argumentom.Móg³ zabiæ Vadera.a potem nawet staæ siê Vaderem, Ta myœlchichota³a niby ob³¹kany klown, póki nie ze­pchn¹³ jej w czarne zakamarkiumys³u.Imperator czeka³ z uœmiechem.Chwila nabrzmie­wa³a mo¿liwoœciami.A¿ przeminê³a, Luke nie zrobi³ nic.— Powiedz, m³ody Skywalkerze — powiedzia³ Im­perator widz¹c, ¿e pierwszapotyczka dobieg³a koñ­ca.— Kto do tej pory prowadzi³ twoje szkolenie?Jego uœmiech by³ w¹ski, pusty.Luke milcza³.Niczego nie zdradzi,— Wiem, ¿e na pocz¹tku by³ to Obi-wan Kenobi— mówi³ dalej nienawistny w³adca.Zetkn¹³ koñce pal­ców, jakby próbowa³ coœsobie przypomnieæ.Wargi skrzywi³y siê w grymasie szyderstwa.— Naturalnie,znamy talenty Obi-wana w szkoleniu Jedi — skin¹³ lekko w stronê Vadera,poprzedniego prymusa Keno­biego.Czarny Lord sta³ nieruchomo, nie zareagowa³.Luke'a ogarnê³a wœciek³oœæ, gdy Imperator w ten sposób obrazi³ Bena.choæ,oczywiœcie, wed³ug niego by³a to pochwa³a.Zesztywnia³ jeszcze bardziej,pojmu­j¹c, ¿e Imperator w³aœciwie mia³ racjê.Z wysi³kiem opanowa³ gniew, gdy¿gniew wyraŸnie cieszy³ w³adcê.Palpatine dostrzeg³ wzburzenie na twarzy ch³opca i parskn¹³.— A wiêc na pierwszym etapie szkolenia pod¹¿y³eœ œcie¿k¹ swego ojca.Ale có¿,Obi-wan nie ¿yje.Jego starszy uczeñ o to zadba³ — znów wskaza³ na Vadera.— Powiedz zatem, m³ody Skywalkerze, kto uczy³ ciê póŸniej?Znowu ten uœmiech, niby nó¿.Luke milcza³, z wysi³­kiem zachowuj¹c opanowanie.Imperator bêbni³ palcami o porêcz tronu.—By³ ktoœ taki.imieniem Yoda.Stary Mistrz Je­di.poznajê z twegozachowania, ¿e uderzy³em w dŸwiêczn¹ strunê.Wiêc to Yoda,Tym razem Luke poczu³ gniew na siebie, ¿e zdra­dzi³ siê — wbrew chêciom inieœwiadomie.Gniew i zw¹tpienie.Próbowa³ odzyskaæ spokój, widzieæ wszystko,niczego nie okazywaæ.Po prostu byæ,— A ów Yoda — zamyœli³ siê Imperator.— ¯yje je­szcze?Luke skoncentrowa³ uwagê na pustce przestrzeni, widocznej na ekranie oboktronu.Pró¿nia, gdzie nic nie istnia³o, Nic.Wype³ni³ umys³ tym czarnym nic.Pró¿nia.jedynie migotanie gwiazd s¹czy³o siê po­przez kosmos.— Ach! — zawo³a³ Palpatine.— Nie ¿yje.Znakomi­cie, m³ody Skywalkerze, Prawiezdo³a³eœ to ukryæ.Ale nie uda³o ci siê.I nie uda.Twe najskrytsze myœli s¹dla mnie wyraŸnie widoczne.Twój nagi umys³.Niech to bêdzie dla ciebiepierwsz¹ lekcj¹.Rozpromieni³ siê.Luke czu³ rozpacz, lecz tylko przez moment, W swym upadku znalaz³ now¹ si³ê.Tak uczyli Ben i Yoda: gdy jesteœ atakowany, upadaj.Niech potêga przeciwnikauderza w ciebie tak, jak silny wiatr w ŸdŸb³a trawy, które pochyla do ziemi, Zczasem os³abnie, a ty pozostaniesz silny.Imperator chytrze obserwowa³ twarz ch³opca.—Jestem pewien, ¿e Yoda nauczy³ ciê umiejêtnie korzystaæ z Mocy.Z³oœliwoœæ wywar³a zamierzony efekt.Luke zaczer­wieni³ siê i napi¹³ miêœnie.Imperator obliza³ wargi, widz¹c jego reakcjê.Za­œmia³ siê gard³owo z otch³aniswej duszy.Luke znieruchomia³, dostrzeg³ bowiem coœ jeszcze.Coœ, czego siê niespodziewa³: strach.Imperator ba³ siê — ba³ siê Luke'a, jego si³y i mo¿liwo­œci wykorzystania jejprzeciw niemu w ten sam sposób, w jaki Vader u¿y³ swej si³y przeciw Kenobiemu.Ch³o­piec zobaczy³ strach w³adcy i wiedzia³, ¿e jego szansê nieco wzros³y.Zdo³a³ zajrzeæ w nag¹ jaŸñ przeciwnika.Palpatine milcza³ przez chwilê, patrz¹c m³odemu Je­di prosto w oczy.Bada³ swesilne i s³abe punkty.Wyprostowa³ siê, zadowolony z wyniku pierwszego starcia.— Chêtnie dokoñczê twego szkolenia, m³ody Sky-walkerze.Kiedyœ nazwiesz mnieMistrzem.Po raz pierwszy Luke panowa³ nad sob¹ na tyle, by odpowiedzieæ,— Mylisz siê, Nie nawrócisz mnie, jak mojego ojca.— Nie, mój m³ody Jedi.To ty siê mylisz,., w wielu sprawach.Palpatine wsta³, podszed³ do ch³opca i jadowity wzrok utkwi³ w jego oczach.Wreszcie Luke zobaczy³ pod kapturem jego twarz: oczy zapadniête jak grobo­wce;cia³o gnij¹ce pod skór¹ pomarszczon¹ od truj¹­cych wichrów, poznaczon¹zniszczeniem; uœmiech jak u koœciotrupa; cuchn¹cy oddech.Vader wyci¹gn¹³ okryt¹ rêkawic¹ d³oñ, w której trzyma³ œwietlny miecz Luke'a.Imperator wzi¹³ go z satysfakcj¹ i wolno podszed³ do wielkiego, okr¹g³e­goekranu wizyjnego.Gwiazda Œmierci wirowa³a po­woli i ksiê¿yc-sanktuarium by³widoczny przy samej krawêdzi,Palpatine spojrza³ na Endor, potem znowu na miecz.— A tak, broñ Jedi.Bardzo podobna do broni two­jego ojca — odwróci³ siê, — Zpewnoœci¹ wiesz ju¿, ¿e ojciec nie powróci z ciemnej strony.Tak te¿ bêdzie ztob¹.— Nigdy.Wkrótce zginê, a ty razem ze mn¹ — Lu­ke by³ tego pewien i dlategopozwoli³ sobie na prze­chwa³kê.Imperator zaœmia³ siê z³oœliwie.— Mówisz chyba o maj¹cym wkrótce nast¹piæ ataku waszej rebelianckiej floty.Luke poczu³ zawrót g³owy.Uspokoi³ siê z wysi³kiem.— Zapewniam ciê, ¿e ze strony twoich przyjació³ nic nam tu nie grozi.Ch³opiec by³ coraz bardziej zirytowany.— Wasza wiara w siebie jest wasz¹ s³aboœci¹— oœwiadczy³.— Twoj¹ zaœ jest wiara w przyjació³ — Imperator zacz¹³ rozci¹gaæ wargi wuœmiechu, lecz w jego g³o­sie zabrzmia³ gniew.—Wszystko, co zasz³o, dzia³o siêwed³ug moich planów.Twoi towarzysze na ksiê¿ycu--sanktuarium wchodz¹ w pu³apkê.Tak samo jak rebe-liancka flota.Luke drgn¹³.Imperator dostrzeg³ to natychmiast.— To ja pozwoli³em Sprzymierzeniu uzyskaæ infor­macjê o lokalizacji generatorapola.Jest bezpieczny, Wasza ¿a³osna grupka nic nie zrobi.Czeka tam ca³ylegion szturmowców.Luke spogl¹da³ na Imperatora, na Vadera, wreszcie na œwietlny miecz w d³oniw³adcy.Gor¹czkowo szuka³ w myœlach mo¿liwoœci dzia³ania.Nagle wszystkowy­mknê³o siê spod kontroli [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl