[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po krótkiej przeja¿d¿ce po parkingu wybra³ sobie samo-chód: kremowego lincolna.Uzbrojony w szczegó³owy plan Miami, Brian pojecha³ najpierwna po³udnie, do rezydencji.Z bostoñskiego lotniska kilkakrotniedzwoni³ do Seana, ale nikt nie odpowiada³.Zaniepokojony, za-dzwoni³ z samolotu do Kevina, który zapewni³ go, ¿e policjajeszcze nie zgarnê³a Seana.W rezydencji Brian zapuka³ do drzwi Seana, ale nikt nie ot-wiera³.W nadziei ¿e Sean wkrótce wróci, zostawi³ mu kartkêz wiadomoœci¹, ¿e przyjecha³ i zatrzyma siê w Colonnade Hotel.Zapisa³ mu te¿ numer do hotelu.Gdy wsuwa³ kartkê w szparê nadole, otworzy³y siê drzwi naprzeciwko.- Szuka pan Seana Murphy'ego? - spyta³ m³ody mê¿czyznabez koszuli i w d¿insach.- Tak - odpar³ Brian.Przedstawi³ siê jako jego brat.Gary Engels te¿ siê przedstawi³.— Sean by³ tu dziœ po po³udniu, oko³o wpó³ do trzeciej -poinformowa³ Briana.- Powiedzia³em mu, ¿e szuka go policja,wiêc nie zabawi³ d³ugo.— Czy mówi³, dok¹d siê wybiera? - spyta³ Brian.— Nie.Ale kiedy wychodzi³, mia³ torbê i walizkê.Brian podziêkowa³ i wróci³ do samochodu.Sean z baga¿em -to nie wygl¹da³o obiecuj¹co.Mia³ tylko nadziejê, ¿e nie bêdzietakim durniem, ¿eby próbowaæ ucieczki.Niestety, z nim wszystkojest mo¿liwe.Brian uda³ siê do Forbes Cancer Center.Chocia¿ centrala niedzia³a³a, przypuszcza³, ¿e budynek bêdzie otwarty, i nie pomyli³siê.Wszed³ do holu.— Szukam Seana Murphy'ego - powiedzia³ do stra¿nika.-Nazywam siê Brian Murphy.Jestem jego bratem, przyjecha³emz Bostonu.— Nie ma go - odpar³ stra¿nik z wyraŸnym akcentem hisz-pañskim.Zajrza³ do ksi¹¿ki raportów, któr¹ mia³ przed sob¹.-Wyszed³ dwadzieœcia po drugiej.Potem wróci³ piêæ po trzecieji wyszed³ znowu za dziesiêæ czwarta.— Czy mo¿e pan siê z nim w jakiœ sposób skontaktowaæ? -spyta³ Brian.Stra¿nik zajrza³ do innej ksi¹¿ki.- Mieszka w rezydencji Forbes.Podaæ panu adres?Brian powiedzia³, ¿e ju¿ ma, i podziêkowa³.Wyszed³ i powêdrowa³22515 - Stan terminalnydo swojego samochodu, zastanawiaj¹c siê, co ma robiæ.Przyjazddo Miami bez porozumienia z Seanem wyda³ mu siê teraz niem¹dry.Zachodzi³ w g³owê, gdzie brat mo¿e byæ.Na razie postanowi³ zameldowaæ siê w hotelu.Uruchomi³ silniki zawróci³ w kierunku wyjazdu z parkingu.Po drodze zauwa¿y³czarne isuzu, które podejrzanie przypomina³o mu samochód Sea-na.Podje¿d¿aj¹c bli¿ej, zobaczy³ rejestracjê Massachusetts.Za-trzyma³ lincolna i wyskoczy³, ¿eby zajrzeæ do ³azika.Tak, to by³samochód Seana.Wnêtrze by³o pe³ne opakowañ po hamburgerachi pustych plastikowych kubków.Wyda³o mu siê dziwne, ¿e Sean zostawi³ samochód na szpital-nym parkingu.Wróci³ do budynku, powiedzia³ o swoim odkryciustra¿nikowi i spyta³, czy potrafi to jakoœ wyt³umaczyæ.Stra¿nikwzruszy³ ramionami.- Czy jest jakiœ sposób, ¿eby skontaktowaæ siê przed ponie-dzia³kiem z dyrektorem instytutu? - spyta³ Brian.Stra¿nik potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Jeœli zostawiê panu moje nazwisko i numer telefonu dohotelu - ci¹gn¹³ Brian - czy by³by pan uprzejmy zadzwoniæ doswojego szefa i poprosiæ, by przekaza³ je dyrektorowi?Stra¿nik kiwn¹³ g³ow¹ na znak zgody i nawet wydoby³ sk¹dœd³ugopis i kartkê.Brian szybko zapisa³ informacjê i poda³ mu kartkêwraz z piêciodolarowym banknotem.Twarz stra¿nika rozjaœni³szeroki uœmiech.Brian wróci³ do samochodu, pojecha³ do hotelu i zameldowa³siê.Znalaz³szy siê w pokoju, przede wszystkim zadzwoni³ doKevina, by podaæ mu swój numer.Kevin jeszcze raz zapewni³ go,¿e Sean nie zosta³ aresztowany.Potem Brian zadzwoni³ do Anne, by uspokoiæ j¹, ¿e bezpieczniedotar³ do Miami.Przyzna³, ¿e jeszcze nie rozmawia³ z Seanem, aleprzypuszcza, ¿e wkrótce siê z nim zobaczy.Zanim siê roz³¹czy³,poda³ jej numer do hotelu.Po rozmowie z matk¹ Brian zrzuci³ buty i otworzy³ teczkê.Skoro ju¿ by³ uwiêziony w pokoju hotelowym, to przynajmniejtrochê popracuje.- To ju¿ bardziej przypomina krajobraz, jakiego siê spodzie-wa³em po po³udniowej Florydzie - odezwa³ siê Sean.Wreszciezostawili cywilizacjê za sob¹.Czteropasmowa szosa obrze¿onaci¹gami pawilonów handlowych i kondominiami przesz³a w dwu-pasmow¹ drogê przecinaj¹c¹ Everglades.226- Jest tak piêknie, ¿e dech zapiera - powiedzia³a Janet.-Pejza¿ jak z czasów prehistorycznych.Cz³owiek niemal siê spo-dziewa, ¿e lada moment z któregoœ z tych jeziorek wynurzy siêbrontozaur - doda³a ze œmiechem.Mknêli przez ocean trawy bagiennej usiany wzgórkami sosen,parni i cyprysów.Wszêdzie by³o pe³no egzotycznych ptaków.Jednebia³e jak duchy, inne mieni¹ce siê niebiesko.W oddali k³êbi³y siêogromne cumulusy, zdawa³o siê, jeszcze bielsze ni¿ zazwyczaj natle intensywnie b³êkitnego nieba.Jazda wp³ynê³a na Janet uspokajaj¹co.Cieszy³a siê, ¿e zostawi³aza sob¹ Miami i pacjentów.Sean prowadzi³, a ona zdjê³a pantoflei opar³a bose stopy na desce rozdzielczej.By³a w swoich naj-wygodniejszych d¿insach i prostej bia³ej bawe³nianej koszuli.W pracy nosi³a w³osy zwi¹zane, ale rozpuœci³a je, jak tylko wyje-chali z parkingu Forbes.Rozwiewa³ je wiatr wpadaj¹cy przezotwarte okna.K³opot by³ tylko ze s³oñcem.Poniewa¿ jechali proœciutko nazachód, jaskrawe œwiat³o la³o siê bez litoœci przez przedni¹ szybê.Oboje mieli ciemne okulary, opuœcili te¿ daszki przeciws³oneczne,by choæ trochê os³oniæ twarze przed ostrymi promieniami.— Chyba zaczynam rozumieæ, dlaczego Floryda tak przyci¹galudzi - oœwiadczy³a Janet.— Po czymœ takim zima w Bostonie wydaje siê jeszcze bardziejokrutna - doda³ Sean.— Dlaczego nie chcia³eœ wzi¹æ isuzu? - spyta³a Janet.— Z moim samochodem jest pewien ma³y k³opot - odpar³Sean.— Jaki k³opot?— Taki, ¿e policja chcia³aby rozmawiaæ z jego w³aœcicielem.Janet zdjê³a nogi z deski rozdzielczej.— Czy ja na pewno dobrze s³yszê? Jak to policja?— Byli w rezydencji - wyjaœni³ Sean.- Gary Engels z nimirozmawia³.Myœlê, ¿e ktoœ zobaczy³ mój numer rejestracyjny, kiedyw³¹czy³ siê alarm w domu pogrzebowym.— Och, nie! - wykrzyknê³a Janet.- To znaczy, ¿e policjanas szuka.— Ma³a poprawka - odpar³ Sean.- Policja szuka mnie.— O, Bo¿e, Sean! -jêknê³a Janet.- Jeœli ktoœ widzia³ tablicêrejestracyjn¹, to widzia³ te¿ nas oboje - zamknê³a oczy.To by³w³aœnie ten koszmar, którego siê obawia³a.— Nie maj¹ nic poza numerem rejestracyjnym - t³umaczy³ jejSean.- Trudno to uznaæ za dowód.227- Ale mog¹ wzi¹æ odciski palców
[ Pobierz całość w formacie PDF ]