[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podczas kolacji Cleve odszuka³ wzrokiem Delvina i poprosi³ o prawo krótkiejrozmowy.Otrzyma³ je.Spotkanie nast¹pi³o po kolacji.- Pan mnie prosi³, ¿ebym mia³ oko na Billy'ego Taita, proszê pana.- No i co?Przy kolacji Cleve intensywnie myœla³ o tym, co by tu powiedzieæ Devlinowi, byotrzymaæ natychmiastowe przeniesienie, i nic nie przysz³o mu do g³owy.Otworzy³usta, czeka³ na natchnienie, ale nie mia³ natchnienia.- Chcia³bym.chcia³bym prosiæ o przeniesienie.- Dlaczego?- Ch³opak jest niezrównowa¿ony.Bojê siê, ¿e zrobi mi krzywdê.Dostanie ataku,jak.- Za³atwi³byœ go jedn¹ rêk¹, on jest chudy jak szczapa.- Gdyby Cleve rozmawia³z Mayflowerem, w tym momencie zaapelowa³by do niego jak do cz³owieka.ZDevlinem taka taktyka od pocz¹tku by³aby skazana na klêskê.-Nie rozumiem, na co siê skar¿ysz.To ch³opak jak z³oto.- Devlin rozkoszowa³siê sw¹ parodi¹ kochaj¹cego ojca.- Spokojny, zawsze uprzejmy.Nie jestniebezpieczny ani dla ciebie, ani dla nikogo.-Pan go nie zna.- A tobie o co w³aœciwie chodzi?- Niech mnie pan przeniesie nawet do karceru, proszê pana.Gdziekolwiek, dlamnie to bez ró¿nicy.Byle tylko nie siedzieæ z nim.Proszê.Devlin nie odpowiada³, tylko patrzy³ na Cleve'a, nic nie pojmu­j¹c.W koñcuotworzy³ usta.- Ty siê go naprawdê boisz.-Tak.- Co siê z tob¹ dzieje? Siedzia³eœ w jednej celi z prawdziwymi twardzielami inigdy siê nie poskar¿y³eœ.- On jest inny.- Cleve móg³ ju¿ powiedzieæ tylko jedno.- To szaleniec, proszêpana.Mówiê panu, ¿e to szaleniec.- Ca³y œwiat oszala³ i zostaliœmy tylko my dwaj, Smith.Nie obi³o ci siê tokiedy o uszy? - Devlin rozeœmia³ siê.- Wracaj do celi i nie nudŸ.Chyba niechcesz za³apaæ siê teraz na poci¹g duchów?Kiedy Cleve wróci³ do celi, Billy pisa³ list.Siedz¹c tak na pryczy, pochylonynad kartk¹ papieru, wygl¹da³ bezbronnie.Devlin powiedzia³ prawdê, ch³opiec by³chudy jak szczapa.Patrz¹c na rysuj¹cy siê wyraŸnie pod podkoszulk¹ krêgos³uptrudno by³o sobie wyobraziæ, ¿e coœ tak delikatnego potrafi przetrwaæ trudytransformacji.Albo i nie potrafi.Byæ mo¿e wysi³ek zwi¹zany ze zmian¹ rozedrzego kiedyœ na strzêpy.Kiedyœ, ale nie teraz.-Billy.Ch³opiec nie odrywa³ wzroku od listu.-.to, co ci mówi³em o mieœcie.przesta³ pisaæ.-.mo¿e rzeczywiœcie mi siê przyœni³o.Tylko przyœni³o.i zacz¹³ odnowa.-.i powiedzia³em ci o tym dlatego, ¿e siê o ciebie niepokojê.Tylko dlatego.Chcia³em, ¿ebyœmy zostali przyjació³mi.Billy podniós³ wzrok.- To nie moja sprawa - powiedzia³ po prostu.- Ju¿ nie.Dziadek zdecyduje.Mo¿eoka¿e ci ³askê, a mo¿e nie.- Nie musisz mu mówiæ.- On wie, co jest we mnie.On i ja.jesteœmy jak jedna istota.To st¹dwiedzia³em, ¿e by mnie nie oszuka³.Wkrótce nadejdzie noc, zgasn¹ œwiat³a w pawilonie, pojawi¹ siê cienie; - Wiêcmogê tylko czekaæ, prawda? Billy potwierdzi³ skinieniem g³owy.- Wezwê go, a potem zobaczymy.- Wezwê go - pomyœla³ Cleve.Czy¿by staruszka nale¿a³o co noc wzywaæ z jegomiejsca wiecznego spoczynku? Czy tamtej nocy widzia³, jak Billy robi w³aœnieto, stoj¹c poœrodku celi z zamkniêtymi oczami i twarz¹ wzniesion¹ do okna?Jeœli tak, to byæ mo¿e da³oby siê przeszkodziæ ch³opcu w wystosowaniuzaproszenia do trupa?Zapada³ wieczór, a Cleve le¿a³ na pryczy i rozwa¿a³, jakie ma mo¿liwoœci.Czylepiej le¿¹c cierpliwie i czekaæ na wyrok, czy te¿ mo¿e warto spróbowaæ przej¹ækontrolê nad sytuacj¹ i zapobiec pojawieniu siê Taita? Jeœli wybierze têostatni¹ mo¿li­woœæ, spali za sob¹ mosty; ju¿ nie bêdzie móg³ b³agaæ o litoœæ iprzepraszaæ -jego agresja niew¹tpliwie wywo³a ich agresjê.Jeœli nie zdo³azapobiec pojawieniu siê Taita, wszystko siê skoñczy.Œwiat³a zgas³y.W celach pawilonu B, po³o¿onych wzd³u¿ piêciu piêter korytarzy,wiêŸniowie przyk³adali w³aœnie g³owy do poduszek.Niektórzy, byæ mo¿e,planowali, jak u³o¿yæ sobie karierê, kiedy ta przypadkowa przerwa w ich ¿yciuzawodo­wym dobiegnie wreszcie koñca, inni spoczywali w ramionachnie­widzialnych kochanek.Cleve nads³uchiwa³ dŸwiêków wype³niaj¹­cych celê:bulgotu wody w rurach, p³ytkiego oddechu dobiegaj¹cego z dolnej pryczy.Odczasu do czasu nachodzi³o go wra¿enie, ¿e prze¿y³ drugie ¿ycie z g³ow¹ natwardej poduszce, zagubiony w cie­niach.Dochodz¹cy go z do³u oddech wkrótce sta³ siê prawie nies³yszal­ny; Billy anidrgn¹³.Byæ mo¿e zwleka³ z wykonaniem ruchu czeka­j¹c, a¿ Cleve zaœnie.Jeœlitak, to siê nie doczeka [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl