[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.w sali konferencyjnej i sali bankietowej.Jak to ujął, cały świat- Mówiłem ci już.Nie wiem, dlaczego ci faceci mnie ścipogrążył się w żałobie po Jacku Townsendzie.gają.I lepiej wynośmy się stąd do diabła, zanim przekroczą wąI po pannie Calabrese naturalnie też, dodał, rzucając szybkiewóz i nas dopadną.spojrzenie na Franka.Frank jednak nie miał do niego żalu.Lou jużSpiorunowała go wzrokiem.dawno wyjaśniła mu, że na zastawionym po hollywoodzku stole- I niby dokąd mielibyśmy pójść? - zapytała lodowato.gwiazdy takie jak Jack Townsend - a teraz, dzięki Hindenburgowi, Może nie zauważyłeś, ale zgubiliśmy się.również ten chłystek, Barry Kimmel - były jak stek z polędwicy,Rozejrzał się.Wokół był gęsty las.Nic tylko śnieg, drzewaza to scenarzyści, na przykład Lou, jak ziemniaki.I to nawet niei skały.frytki, a zaledwie puree.Mówiąc wprost - tłuczone kartofle.Mimo to dość łatwo było wyznaczyć kierunek marszu.PoKwiaty stwarzały żałobną atmosferę.A może nie tyle kwiakazał w dół i powiedział: ty, ile absolutna cisza panująca w białym pokoju.Tim Lord miał- Tam.podobno dzieci - chyba z szóstkę, ze swoich licznych małżeństw,Lou nie wyglądała na przekonaną.ale najwyraźniej nie było ich w pobliżu.Cisza i spokój, jak w do- Oni chcieli, żebyśmy uciekali w tym kierunku — powiemu pogrzebowym.Kwiaty jeszcze pogarszały sprawę.Jeden działa.- Właśnie tam nas zaganiali.z bukietów miał kształt wieńca.Wokół niego wiła się biała je- I dlatego powinniśmy iść w tamtą stronę - stwierdził.-dwabna wstęga.Na wstędze złotymi literami wypisano: „NajSpodziewają się, że będziemy się kierować w górę, z powrotemszczersze kondolencje".Zamiast usiąść na białej otomanie, Eleonora Townsend przeTim Lord rzucił się naprzód i chwycił dłoń Eleonory w swojeglądała bileciki dołączone do kwiatów.Szczupła i eleganckadłonie.Frank zauważył, że facet jest zaledwie ze dwa centymew swojej ciemnej garsonce - teraz pokrytej gęsto złotymi włotry wyższy niż ona.sami Alessandra - pochyliła się nad wieńcem.- Tak mi przykro, że nie mogłem być w holu, aby państwa- To ze studia filmowego.- Skrzywiła się z niesmakiem.-przywitać - mówił Lord.- Ale prasa.No cóż, na pewno pańCzemu nie zaczekają, dopóki nie dowiemy się z całą pewnostwo ich widzieli.Są niczym sępy, doprawdy.Odrażające kreścią, że zginęli, zanim zaczną wyrażać te swoje najszczerszeatury.Usiłuję trzymać ich na dystans od czasu.No cóż, odkondolencje?czasu tragedii.Frank zerknął do filiżanki z kawą, która dymiła przed nimFrank Calabrese przez czterdzieści lat służby w policji niena szklanym blacie stołu.Jeszcze jej nie tknął, ale pachniała jednego się nauczył.A umiejętność natychmiastowego wykrycałkiem nieźle.wania taniego bajeru miał opanowaną perfekcyjnie.- Faktycznie, jakoś nie bardzo - powiedział.- Ale co mieTeraz, słuchając Tima Lorda, poczuł, że jego detektorowili napisać? „Powodzenia"?taniego bajeru skończyła się skala.- W ogóle nie powinni nic pisać, jeśli nie mogli wymyślić- Jeszcze za wcześnie mówić o tragedii, panie Lord.~ Głosczegoś podnoszącego na duchu.Eleonory przypominał Frankowi dawne aktorki filmowe, któreFrank znów musiał się zgodzić z Eleonorą Townsend.W ciąHelen tak lubiła, na przykład Kate Hepburn czy tę drugą, któragu minionych dwunastu godzin wielokrotnie przyznał jej rację.wyszła za księcia.-Nie znaleziono jeszcze żadnych ciał, prawda?Dziwne, bo przecież właściwie nie mieli ze sobą nic wspólnego.Facet w garniturze postawił teczkę na stoliku i odezwał się:- Nie, nie znaleziono.A pan Lord i ja, jak cała reszta świaWeźmy na przykład tego psa.Frank zawsze wolał porządneta, modlimy się z nadzieją że pan Townsend i panna Calabreseduże psy: owczarki niemieckie, labradory.Denerwowały go temałe wypieszczone pieski dziwnych ras, kapryśne i jazgoczące.nadal żyją i mają się dobrze.Tymczasem jednak są pewne sprawy, które musimy przedyskutować.Ale nawet on musiał przyznać, że Alessandro chwytał zaserce.W czarnych oczkach błyszczała inteligencja, a włochatyFrank patrzył na faceta z niedowierzaniem, czując, jak ogarmały pyszczek miał w sobie coś z lisiego sprytu.nia go złość.Prawnik.Tim Lord przyprowadził ze sobą prawniNie tylko Alessandro podobał się Frankowi u Eleonoryka.Niesłychane.W takiej sytuacji potrafił martwić się wyłączTownsend.Nie, ta dama- bo przecież była damą w każdymnie o własny tyłek.calu - miała sporo zalet.Nagle przy drzwiach nastąpiło małe zamieszanie i po chwiTim Lord energicznie otworzył drzwi i wszedł do środka.li, nie zważając na protesty konsjerża do środka wszedł szeryfFrank poznał go na uroczystości wręczenia Oscarów.Udało muhrabstwa.się wtedy poznać Paula Newmana.Och, jakże Helen by się tam- Ehm, słucham pana? Czy mogę panu w czymś pomóc?podobało.Za Lordem szedł facet w garniturze i krawacie,spytał nerwowo prawnik [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl