[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do rzeczywistości przywołał ją dźwięczny sygnał telefonu komórkowego.Machinalnie sięgnęła do torby, zaraz jednak ogarnęło ją zdziwienie.Kto mógł dzwonić do niej teraz na komórkę?Obaj byli bardzo znudzeni.Ogromnie cierpliwi, potrafili siedzieć nieruchomo godzinami, nawet nie mrugając, jeżeli wymagała tego praca, woleli jednak aktywne działania, nie przesiadywanie w zamkniętym pomieszczeniu w oczekiwaniu na następne zadanie.Obecnie oddawali się mało ambitnemu zajęciu, jakim była gra w remika i monitorowanie linii telefonicznej, na której wcześniej założyli nielegalny podsłuch.Ze wszystkich nużących aspektów ich pracy monitorowanie połączeń telefonicznych było chyba najgorsze.Pracowali pod pseudonimami Johnson i Smith; mogli dowolnie wymieniać się nimi, podobnie jak umiejętnościami i cechami osobowości.Obaj nie mieli żadnych związków osobistych, a swoją lojalność ofiarowywali tylko temu, kto akurat im płacił.Gotówką, rzecz jasna.Ich nazwisk nie warto było szukać na listach podatników, właścicieli prawa jazdy, płatników ubezpieczeń czy jakichkolwiek innych.Opuścili kraj przed piętnastu laty, aby walczyć w sekretnej wojnie przeciwko rozmaitym frakcjom w Afryce, wojnie, o której zdecydowana większość Amerykanów nigdy nie słyszała.W.Afryce obaj mężczyźni zniknęli, przestali istnieć, a gdy ponownie wjechali do Stanów Zjednoczonych, mieli już inne nazwiska, odciski palców oraz życiorysy, lecz nawet te dane szybko zostały zniszczone.Zawsze zatrudniali się na krótko, ale czasami pracowali dla tego samego klienta kilka razy.Z ich usług korzystały rządy, instytucje, osoby prywatne, oczywiście całkowicie nieoficjalnie.Zawsze pracowali jako zespół i byli wyjątkowo efektywni, ponieważ nie mieli absolutnie żadnych zahamowań, aby zrobić to, co było konieczne dla osiągnięcia ostatecznego celu.Żaden z nich nie miał sumienia.Ich dusze zostały złożone w ofierze w krainie niewyobrażalnej przemocy.Najbardziej godne uwagi było to, że w żaden sposób nie rzucali się w oczy.Najzupełniej przeciętny wygląd sprawiał, że wydawali się niezdolni do gwałtu.Nigdy nie nosili paramilitarnego kamuflażu, broń niezwykle skutecznie ukrywali nawet przed czujnym wzrokiem odpowiednio wyszkolonych ludzi, najchętniej zresztą posługiwali się gołymi rękami.Ich siła brała się z długotrwałego, cierpliwego treningu, nie potężnej masy mięśni.Można było wziąć ich za księgowych, nauczycieli czy przedstawicieli innych równie nieszkodliwych profesji.W tłum wtapiali się tak dobrze, że stawali się prawie niewidoczni.Ich zasadą było ślepe posłuszeństwo wobec klienta.Nie proponowali zastępczych planów działania i nie wyrażali własnego zdania, chyba że ktoś o nie wprost zapytał.Nie zdradzali zaciekawienia żadnymi szczegółami i sprawiali wrażenie całkowicie obojętnych.Nie zadawali żadnych pytań i nie zgłaszali wątpliwości.Byli apolityczni i areligijni.Wykonywali polecenia i nie kwestionowali decyzji zlecającego operację.Te zalety uczyniły ich idealnymi wykonawcami obecnego zadania.Wynajęto ich, aby zneutralizować Britt Shelley i zabić Jaya Burgessa.Pokazano im fotografię Britt Shelley, a potem obejrzeli ją jeszcze w telewizji.Rozpoznali ją w chwili, gdy weszła do baru w Wheelhouse.Sama restauracja od razu przypadła im do gustu, ponieważ była zatłoczona i gwarna.Kelnerki miały tyle pracy, że tace z drinkami stały na barowym kontuarze wystarczająco długo, aby można było bez trudu dolać czegoś do jednego z kieliszków.Mężczyźni odebrali szczegółowe instrukcje i wypełnili je co do joty.Mieli unieszkodliwić kobietę i wzbudzić podejrzenia, że to ona zabiła Burgessa.Pomogło im to, że Burgess w ogóle nie włączył alarmu, wobec czego wejście do jego domu wymagało tylko otwarcia drzwi od strony tarasu.Narkotyk dosłownie zwalił z nóg Britt Shelley i kiedy Johnson i Smith weszli do salonu Burgessa, ten właśnie niespokojnie wypytywał dziewczynę, czy dobrze się czuje.Nie ulegało wątpliwości, że czuła się fatalnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]