[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zarazem widzimy, jak trudno jest formułować sąd moralny o tym zamiarze w sytuacji, gdy żołnierz i hetman godzi się porzucić na zawsze kraj — pro publico bono137.Ale Sobieski nie daje się wykwitować lada czym; Marysieńka czuwa.Pani Sobieska popiera zamiar przeniesienia się, ale dopilnowuje, że w sierpniu r.1666, przed wyjazdem z Warszawy, Sobieski zostawia notę z wyszczególnieniem swoich żądań, którymi są: buława marszałka Francji, order św.Ducha, dobra wartości 400 000 funtów z przynależnym do nich tytułem książęcym.Bodaj to mieć przytomną żonę! Marysieńka czuje, że w tej chwili można się cenić; toteż jako porękawiczne żąda jeszcze bezpłatnej szarży porucznika gwardii królewskiej dla swego brata, kawalera d’Arquien, z uwolnieniem od taksy.Zamieszkaliby prawdopodobnie Sobiescy na południu Francji.Pan Jan wymawiał sobie możność przyjazdu do Polski, tak w interesach Francji, jak w swoich sprawach domowych.Dyplom królewski przyszedł podobno dn.8 października 1666 r., ale niepełny; jest marszałkostwo i parostwo, nie ma w nim mowy o kawalerze d’Arquien; nie było też w nim mowy o najważniejszym: o „taburecie” dla księżnej Sobieskiej.Wśród tych targów, projekt spalił na panewce, zapewne przez śmierć Lubomirskiego, która usuwała główny kamień obrazy, może i przez despekt dla rodziny, który odczuła Marysieńka.Nieostatni to raz uparta niechęć Ludwika XIV do rodziny d’Arquien zaważy na sprawach Francji i Polski donioślejszych niż ta emigracja Sobieskiego.Na chwilę, z początkiem r.1667, utrapiony przejściami wojny domowej hetman odetchnął swobodniej, spędzając parę miesięcy we Lwowie, we własnej kamienicy, do dziś dnia istniejącej na placu Ratuszowym.Był to jego najlepszy czas, przy boku ukochanej żony, z którą dotąd żył w ciągłych rozstaniach.Ale niebawem spadła szczęśliwemu mężowi jak dachówka na głowę decyzja wyjazdu Marysieńki do Francji.Lekarze nadworni wydali świadectwo, że potrzebne jej jest powietrze francuskie.Wyjazd ten obciążył mocno konto Marysieńki w osądzie jej biografów, którzy poczytali go jej za kaprys, tym naganniejszy ile że była właśnie w dość zaawansowanej ciąży.Tym bardziej oberwało się od historyków owemu usłużnemu — jak piszą — consilium facultatis138, które wydało taką opinię.Otóż, pewne ustępy listów Sobieskiego, które mnie uderzyły jako dawnego lekarza, nasuwają przypuszczenie, że trzeba może spojrzeć na tę sprawę nieco inaczej.Kaprys! Kobiety na ogół mniej są kapryśne, niż się zdaje, i zazwyczaj rzekome ich chimery mają głębsze pobudki, tylko że się tych pobudek często nie zna.I lekarze może działali nie z samej usłużności.Zajrzyjmy więc do listów Sobieskiego.Dn.23 marca 1668 r., już w czasie pobytu żony w Paryżu, Sobieski pisze do niej tak:Korad (lekarz) przez wszystek czas oczu pokazać nie śmiał.Davisson był razów kilka, a raz, gdy mi listy z poczty przyniesiono, malusieńkom go nie uderzył; alem łajał tak, że już gorzej być nie może.Naprzód przysiągł klęknąwszy, że ta suspicja139, którą mieli o Aci m.P, nie jest płonna, bo nieboszczyk (Zamoyski) na tę właśnie i umarł chorobę.I to przydał, że votre femme140 nie może być zdrowa, jeśli się nie da entre les mains de quelque habile chirurgien141.Dopierom go o to począł jeździć i besztać niesłychanie.Pokazałem mu potem ów skrypt de M.de Puis.Słuchał go pilnie i powiedział: że i on toż rozumie, co i my, i że te nasze lekarstwa nie zepsowały Jej Mci, boby to znać było na dziecięciu; ale trzeba było mocniejszych jeszcze zażyć.że takie lekarstwa dają dzieciom we trzydziestu miesiącach we Francji.I tegoż roku, dn.18 maja:Co strony Pana Davisson, ten to przyznał, że dawali du mercure142, ale to wywodził przez swój skrypt, którym ja posłał Wci s.m., że i dzieciom małym doktorowie zwykli bez wszelkiej dawać zdrowia ich obrazy.Te dwa ustępy (a jest ich więcej) wystarczyłyby, jak sądzę, aby poddać jeżeli nie rewizji, to bodaj znakowi zapytania wiele sądów o Marysieńce.Przyjęte jest ze względów obyczajności nie mówić o takich sprawach i udawać, że się ich nie widzi; ale trudno zaprzeczyć, że omijanie tak istotnych motywów może prowadzić do wielu omyłek.Bo oto nastręcza się wytłumaczenie „kaprysu” Marysieńki i jej wyjazdu do Francji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]