[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwyciężywszy w niezwykle zaciekłej walce konkurencyjnej, Greenwood zdobył najbardziej pożądanego z ówczesnych nowojorskich nieboszczyków — gubernatora De Witta Clintona.Trofeum było, co prawda, nie pierwszej świeżości: wielki człowiek zmarł ćwierć wieku wcześniej, ale trumnę wyjęto z poprzedniego grobu i z wielką pompą przeniesiono na nowe miejsce.Publicity była na cały kraj i dalej biznes poszedł jak po maśle.Powodzenie było takie, że w różnych miastach kraju zaczęły się pojawiać własne nekroparki o tej samej nazwie — „Zielony Las”.Cmentarz wszedł w okres rozkwitu, stał się, można powiedzieć, głównym cmentarzem kraju, i to na długo, na całych sto lat, na przeciąg tego właśnie stulecia, podczas którego, na dobrą sprawę, ukształtowała się superefektywna formuła chemiczna o nazwie „Stany Zjednoczone Ameryki”.Na Greenwood znajdujemy wszystkie jej wyj ściowe ingrediencje.* Życie pośmiertne (ang.).Pierwszą z cmentarnych „gwiazd”, która osiedliła się tu jeszcze przed gubernatorem Clintonem, została przedstawicielka rdzennej ludności Ameryki — córka indiańskiego wodza Do–Hum–Me, główna gwiazda sezonu towarzyskiego 1843 roku.Biedactwo przeziębiło się i zmarło, a odprowadzał ją w ostatnią drogę warkot bębnów i wycie jej wspótplemieńców.Chcieli wywieźć nieboszczkę w ojczyste prerie, ale właściciele Greenwood ni to uprosili, ni to przekupili czerwonoskórych i cmentarz zafundował sobie swoją pierwszą znakomitość.Jej nagrobek z białego kamienia wykuł Robert Launitz, najpłodniejszy z miejscowych rzeźbiarzy (urodzony, nawiasem mówiąc, w Petersburgu).Następną, chronologicznie biorąc, generację Amerykanów reprezentuje William Poole (1821–1855), potomek pierwszych imigrantów i przywódca ksenofobicznej partii (a ściślej mówiąc — szajki) Rodowitych Amerykanów (Native Americans).Ta malownicza postaćniedawno zyskała światowy rozgłos dzięki hollywoodzkiemu hitowi Gangi Nowego Jorku.Bili — Rzeźnik był słynnym zabijaką, doskonałym nożownikiem i zaciekłym wrogiem irlandzkich imigrantów, za co dostał od jednego z nich kulę w serce.Ku zdumieniu lekarzy olbrzym walczył o życie całe dwa tygodnie i wyzionął ducha ze słowami: „Umieram jako prawdziwy Amerykanin”.Następni przesiedleńcy, którzy w przeciwieństwie do pierwszych przypłynęli do Ameryki nie dobrowolnie, tylko skuci łańcuchami, w dawnych czasach mogli się znaleźć na Greenwood tylko w drodze wyjątku, ale na szczęście obecnych opiekunów cmentarza jest tutaj pochowana nadzwyczaj poprawna politycznie znakomitość: Susan Smith McKinney– Steward (1846–1918), pierwsza czarna kobieta lekarz miasta Nowego Jorku.Najważniejsze wydarzenie historii Ameryki XIX wieku, wojna secesyjna, zbiegło się ze złotym wiekiem Greenwood i ozdobiło go mnóstwem pomników, płaskorzeźb i bohaterskich epitafiów.Generałowie obu walczących armii są tu reprezentowani w tak niezliczonej obfitości, że nawet powstał miejscowy zabytek: mogiła Elizabeth Hamilton.Dama ta była zamężna od razu za dwoma wybitnymi wodzami wojsk Północy i spoczywa między obu swoimi małżonkami, w jednakowej odległości od jednego i drugiego.Nekropola sprawia wrażenie wystawy osiągnięć gospodarki amerykańskiej: co rusz natrafia się tu na znakomite nazwiska, które dziś kojarzą się nie z żywymi ludźmi, lecz z firmowymi nazwami i znakami.Ale na Greenwood możemy się przekonać, że oni wszyscy, ci ludzie, którzy przyczynili się do wielkości Ameryki, rzeczywiście istnieli: człowiek–telegraf Morse, człowiek–tubka Colgate, człowiek–maszyna do pisania Underwood, człowiek–fortepian Steinway, człowiek–gumka Fraser, człowiek–ozdóbka Tiffany.Jakie jeszcze klisze składają się na Amerykę?Show–biznes? Sport? Adwokatura? Mafie?Te klasyczne odmiany Homini Americani są tu reprezentowane, co się zowie, w pełnym asortymencie.Nie będę wyliczał wszystkich greenwoodzkich „gwiazd”, wystarczy, jeśli podam po jednym nazwisku z każdej kategorii.O takich ludziach ma się ochotę pisaćkrzykliwym językiem nagłówków gazetowych, które towarzyszyły im za życia.A więc show–biznes:KOBIETA, KTÓRĄ PRZEŚLADOWAŁY NIESZCZĘŚCIAKate Claxton (1852–1924) była najsławniejszą aktorką swojej epoki, amerykańską Jermołową.Jej życie osobiste składało się z nieustającego ciągu dramatów: syn popełnił samobójstwo, mąż w tajemnicy przed nią ożenił się z inną aktorką, ale reputację kobiety przyciągającej nieszczęścia Kate zaskarbiła sobie jeszcze wcześniej, we wczesnej młodości.Była na scenie Teatru Brooklińskiego, kiedywybuchł tam straszliwy pożar, który pochłonął 278 ofiar śmiertelnych.Sama aktorka uratowała się cudem, silnie poparzona i omal nie popadłszy w obłęd.Wkrótce potem spalił się hotel, w którym zatrzymała się, będąc na występach gościnnych, i od tej pory przesądni i małoduszni ludzie zaczęli unikać spektakli z jej udziałem.Sportowcy:ZERWAŁ GWINTPierwsza gwiazda baseballu, Jim Creighton (1841–1862), był znany jako „człowiek–śruba”.To on wynalazł podcięte podanie, a odbijając piłkę, „zakręcał” ją w tak niewyobrażalny sposób, że wszyscy się zdumiewali.Pewnego razu w chwili uderzenia rozległ się dziwny trzask, jakby pękł jakiś rzemień.Piłka została odbita wspaniale, Jim obiegł pełny krąg po boisku i nagle padł martwy: okazało się, że rozerwał sobie pęcherz moczowy.Adwokaci:FATALNY PRZYPADEKAmeryka to kraj, który stworzyli (i bodaj kiedyś zgubią) adwokaci.To ich niepodzielne władztwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]