[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chodźmy do biblioteki.Po wejściu do dużej sali Maks zaprowadził Betty do wygodnego fotela przy oknie proponując, żeby odpoczęła, kiedy on będzie sobie oglądał książki.Odwrócił się, wyjął szkic biblioteki narysowany przez Jochena i szybko zorientował się, gdzie należy szukać modlitewnika, o ile jeszcze był na swoim miejscu.Potem podszedł do Betty.- Ciociu, czy ty masz skłonności do częstych omdleń?- Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek omdlała - zachichotała stara panna.Była taka szczęśliwa, że Maks miło i serdecznie z nią rozmawia.- No to wystawimy na próbę twoje nerwy, ciociu Betty.Słuchaj: znam tajemnicę rękawiczek lady Glorii!Przestraszona wyprostowała się w fotelu patrząc na Maksa, który powoli dodał: - Betty, znam też tajemnicę lady Gwendoliny!- Och, Maksie, tylko nie to! Nie mów o tym, o tym nie wolno mówić - szepcząc te słowa położyła ręce na ustach i spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.- Przecież ona nie ponosi winy za to, że go kochała!- Mówisz o ojcu Cecila? Co ty o tym wiesz, Betty? Ty i ja możemy o tym porozmawiać.Zapewniam cię, że nie jestem ciekawski, ale może to jest bardzo ważne dla Cecila.Czy wiesz, dlaczego przyjechał do Longworth?Betty przytaknęła głową.- Czy nie byłoby cudownie, gdyby został tutaj na stałe?- Co chcesz przez to powiedzieć, Betty?- No, mówię o tym, że gdyby został spadkobiercą Gwendoliny.Sądzę, że to jest jej wspaniały pomysł.- Wracając do początku naszej rozmowy, co wiesz o tajemnicy lady Gwendoliny? - zapytał, a Betty po krótkim wahaniu zaczęła opowiadać:- Obie, ona i ja byłyśmy zakochane w Robercie i kiedy dowiedziałam się, że Gwen kocha narzeczonego swojej siostry, mogłam ją zrozumieć - Betty speszona patrzyła na Maksa.- Czy rozmawiała z tobą o tym? Dziwiłbym się gdyby tak zrobiła.- Och, nie, ona nigdy nie zdradziłaby swoich uczuć, aleja zupełnie przypadkowo usłyszałam, jak w galerii obrazów Gwendolina dzień przed ślubem siostry wyznała miłość Robertowi.Maksie, to było coś okropnego! Stałam ukryta za kotarą przy oknie i wszystko słyszałam! Było mi tak przykro i wstyd!Maks nachylił się wziął Betty za ręce i cicho zapytał: - A więc i ty kochałaś Roberta Viegutha! Przypominam sobie ojca Cecila; był wart wielkiej miłości.Czy myślisz, że ciocia Daisy wiedziała o tym?- Nie, z całą pewnością nie.Ani o mojej miłości, ani o miłości Gwendoliny!- A co powiesz, jeżeli usłyszysz ode mnie, że nie byłaś jedynym świadkiem rozmowy Gwendoliny z Robertem Vieguthem?- Wielkie nieba! Kto był drugim świadkiem tej sceny?.- Stary sługa Cecila.Wtedy był ordynansem jego ojca i też przez przypadek znalazł się w galerii obrazów.Wszystko widział i słyszał co ty wtedy przeżyłaś.Milczał przez wszystkie minione lata, lecz kiedy usłyszał, że lady Gwendolina chce Cecila adoptować, wyznał mi wszystko.- Dlaczego zrobił to właśnie teraz?- Martwi się o Cecila.Stary Jochen nie ma zaufania do lady Gwendoliny i podejrzewa, że bez względu na swój wiek byłaby zdolna zrobić coś złego.Czy ty wiesz, cioteczko, że tuż po ślubie Gwendolina chciała swojej siostrze Daisy podarować te kosztowne historyczne rękawiczki? Miała to być pamiątka z Longworth.- Rękawiczki lady Glorii? Tak, wiem; widziałam, że Robert dumnie odmówił przyjęcia tego prezentu.Rozumiałam go; cóż Daisy miałaby począć z tymi rękawiczkami w Niemczech? One przedstawiają wartość wyłącznie tutaj, w Longworth.Sądzę, że Robert postąpił rozsądnie zabraniając żonie przyjęcia tej pamiątki.- Postąpił bardziej niż rozsądnie - z naciskiem rzekł Maks, a Betty zdziwiona spojrzała na niego.- Czy chcesz przez to powiedzieć coś szczególnego, Maksie?- Chcę oświadczyć, że Robert uratował życie swojej młodej żony tym, że odmówił przyjęcia tych rękawiczek.Wiem to od starego Jochena.Wszystko to mogłoby być zwykłą starą historią, która nie obchodziłaby mnie, gdyby nie fakt, że te rękawiczki są nie tylko stare i cenne, lecz stanowią wielkie niebezpieczeństwo.- Chcesz powiedzieć, że z powodu historycznej wartości ktoś chciałby je ukraść?- Złodziej ukarałby sam siebie ponieważ - proszę cię, zachowaj spokój, nie krzycz - te rękawiczki od wewnętrznej strony nasiąknięte są do dzisiaj nie znaną trucizną.Człowiek, który je włoży na ręce, jest skazany na śmierć.Umiera, zostaje otruty!Betty przycisnęła drżące dłonie do ust i szeroko otwartymi oczyma patrzyła na Maksa.Po chwili wyjąkała:- Wielkie nieba! Maksie, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co mi powiedziałeś?Starał się uspokoić starszą panią, gładząc ją po ramieniu, potem szepnął:- Spróbujemy się przekonać, czy Jochenowi coś się nie przywidziało, chociaż nie posądzam go o to.Ciociu, proszę, stań przy drzwiach i bacznie nasłuchuj, czy ktoś nie nadchodzi.Jeżeli posłyszysz kroki, ostrzeżesz mnie!- A ty?- Będę szukał dowodu! - skinął głową i poszedł w kierunku regałów wyjął szkic i zaczął czytać tytuły książek.- Maksie, tam gdzie teraz jesteś, są stare tomy dzieł Szekspira - szepnęła Betty.Dał jej znak, że usłyszał, wyjął dwa tomy oprawione w jasną skórę i - zobaczył modlitewnik opisany przez Jochena.Wziął go do ręki.- Na miłość boską, co ty tam znalazłeś?- Dowód, ciociu Betty, dowód.Zaraz zaniosę go do twojego pokoju.Jeżeli pozwolisz, w nocy, kiedy wszyscy będą spać, przyjdę do ciebie i razem go przejrzymy.Na razie Cecil o tym nie może się dowiedzieć! W obecnej sytuacji mogłoby mu to raczej zaszkodzić.W swoim czasie dowie się o wszystkim.- Maksie, szybko uciekaj z tą książeczką! O, mój Boże, serce wali mi w piersiach i zniknęła moja wielka radość z waszego przyjazdu.Słuchaj, przecież to niemożliwe, żeby Gwendolina wiedziała o niebezpieczeństwie, jakie stanowią te rękawiczki?- Miejmy nadzieję, że nie wie! Zaraz wrócę, a gdyby Cecil przyszedł i pytał o mnie, powiesz, że poszedłem po papierosy.Maks szybko opuścił bibliotekę - była to ostatnia chwila, gdyż przeciwległymi drzwiami weszła Gwendolina - blada, dumna i wyniosła.Towarzyszył jej Cecil.Widać było, że opanowuje gniew i że ma za sobą bardzo nieprzyjemną rozmowę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]