[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej wyrafinowana nagoœæ pobudzi³a jego wyobraŸniêbardziej, ni¿ tego sobie ¿yczy³.Ale nie da³ siê skusiæ.- Nigdy nie odzyska³bym wiary we w³asn¹ uczciwoœæ.- Idiota - zawo³a³a, nieoczekiwanie zmieniaj¹c swe nastawienie.- Powinnamby³a ciê zostawiæ na pastwê potworom morskim.- Ona te¿ by³a z³udzeniem - powiedzia³ Bink.To ty wszystko uknu³aœ, ¿eby mnieschwyciæ w pu³apkê.Z³udzenie pla¿y, z³udzenie niebezpieczeñstwa, wszystko.Totwój rzemieñ owin¹³ siê dooko³a mojej kostki.Mój ratunek nie by³ przypadkiem,bo nie by³em wcale w niebezpieczeñstwie.- Ale teraz jesteœ.Jej nagi tors pokry³ wojenny rynsztunek Amazonek.Bink wzruszy³ ramionami i wsta³.Wytar³ nos.- Do widzenia Czarodziejko - Popatrzy³a na niego badawczo.- Nie doceni³am ciê, Bink.Ale mogê zmieniæ moj¹ propozycjê, jeœli powiesz miczego chcesz.- Chcê zobaczyæ Dobrego Czarodzieja.Znów wpad³a w z³oœæ.- Zniszczê ciê.Bink ruszy³ przed siebie.Kryszta³owy sufit pa³acu pêk³.Od³amki szk³a sypa³y siê doko³a niego.Bink nieprzej¹³ siê tym, bo wiedzia³, ¿e s¹ nierzeczywiste.Szed³ dalej.By³zdenerwowany, ale stara³ siê tego nie okazaæ.Us³ysza³ g³oœny, z³owró¿bny ³oskot, jak gdyby padaj¹cych kamieni i zmusi³ siê,¿eby nie spojrzeæ do góry.Œciany pêka³y i zapada³y siê do œrodka.Trzymaj¹ce siê do tej pory resztkidachu runê³y w dó³.Ha³as by³ og³uszaj¹cy.Bink zosta³ zasypany gruzem, aleszed³ dalej, nie czuj¹c ¿adnego oporu.Mimo, to wszêdzie unosi³ siê dusz¹cyzapach kurzu i tynku i s³ychaæ by³o ³oskot wal¹cych siê œcian, pa³ac wcale siênie wali³, Iris by³a jednak ekspertem w iluzji.Panowa³a nad widokiem,dŸwiêkiem, zapachem, smakiem - wszystkim poza dotykiem.Bo musia³o byæ coœ, como¿na dotkn¹æ, zanim mog³a sprawiæ, ¿e by³o inne w dotyku.Tak wiêc katastrofiezabrak³o trzeciego wymiaru.Wpad³ prosto na œcianê.Podra¿niony nie tylko fizycznie potar³ policzek iskrzywi³ siê.By³a to drewniana przegroda z odpadaj¹c¹ farb¹.Prawdziwaœciana, prawdziwego domu.Iluzja ukry³a j¹, ale teraz rzeczywistoœæ nie dawa³asiê ju¿ zakamuflowaæ.Iris mog³a pewnie spowodowaæ, aby œciana sprawi³awra¿enie z³otej lub kryszta³owej, lub nawet by by³a oœlizg³a jak œlimak, alez³udzenie rozpad³o siê.Móg³ znaleŸæ wyjœcie.Bink szed³ wzd³u¿ œciany, staraj¹c siê nie s³yszeæ mro¿¹cych krew w ¿y³ach³oskotów i maj¹c nadziejê, ¿e Iris nie zmieni jej tak, aby go oszukaæ i zmamiæ.Przypuœæmy, ¿e zamiast œciany, poczuje pu³apkê na myszy, albo oset?Znalaz³ drzwi i otworzy³ je.Uda³o siê! Odwróci³ siê i przez chwilê patrzy³ zasiebie.Iris sta³a tam, w ca³ej krasie kobiecej z³oœci.By³a w œrednim wieku,trochê przy koœci, mia³a na sobie stary szlafrok i by³o jak na³o¿on¹ siatkê naw³osy.Figura jej by³a podobna do tej, jak¹ pokazywa³a mu na swojejprzezroczystej sukni, ale by³a o wiele mniej uwodzicielska w wieku latczterdziestu ni¿ jako dwudziestoletnie z³udzenie.Wyszed³ na zewn¹trz.B³yskawica oœlepi³a go, a potem rozleg³ siê tak nag³ygrzmot, ¿e Bink a¿ podskoczy³.Przypomnia³ sobie jednak, ¿e Iris by³a ekspertemod z³udzeñ, a nie zjawisk atmosferycznych i ruszy³ przed siebie.Pada³ ulewny deszcz i grad.Czu³ zimne krople na skórze i uderzenia gradu, alenie mia³y one masy, i pomijaj¹c pierwsze wra¿enie nie by³ ani mokry, anipokaleczony.Iris by³a u szczytu swoich magicznych mo¿liwoœci, ale z³udzeniemia³o swoje granice, a niewiara Binka, w to co widzia³, zmniejsza³a jej moc.Nagle us³ysza³ ryk smoka.Znowu podskoczy³ z wra¿enia.Ziej¹cy ogniemskrzydlaty potwór pikowa³ na niego, wypuszczaj¹c nie tylko k³êby pary, tak jaksmok z Wyrwy, ale równie¿ p³omienie.Wydawa³ siê byæ prawdziwym, ale czyistnia³ naprawdê, czy by³ z³udzeniem? Pewnie by³ tylko iluzj¹, lecz Bink wola³nie ryzykowaæ.Smok zni¿y³ siê i min¹³ go.Bink poczu³ podmuch powietrza i ¿aru.Ci¹gle nieby³ pewien, ale zachowanie smoka mog³o stanowiæ pewien klucz.Prawdziwe,ziej¹ce ogniem smoki by³y bardzo g³upie jak na swój rodzaj; ¿ar wysusza³ immózg.Jeœli ten zachowa siê inteligentnie.Smok zawróci³ prawie w miejscu i ruszy³ prosto na Binka.Bink zrobi³ zwód wprawo, a potem œmign¹³ w lewo.Smok nie da³ siê oszukaæ.Lecia³ prosto naBinka.Tu dzia³a³ rozum Czarodziejki, nie zwierzêcia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]