[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Długo wpatrywała się w duże zdjęcie umieszczone na środku kolumny, czując siętak, jakby świat wokół niej zamarł razem z nią w oczekiwaniu na grom z jasnego nieba.Na zdjęciu widniała piękna para.Gabriel i Cristobel.Gabriel jak zwykle rzucał się w oczy.Swoją kształtną ciemną głowę nachylił kuwzniesionej twarzy Cristobel.Czy to ona dostarczyła ten wycinek z gazety? Bez wątpie-nia! Pochodził z amerykańskiego brukowca.Co ona w ogóle robiła w Nowym Jorku?Wstrętne podejrzenia wdarły się do głowy Alex jak stado szarańczy.Rzuciła torby z za-kupami na podłogę i usiadła ciężko, by jeszcze raz dokładnie obejrzeć fotografię.Odkąd Gabriel wyjechał z kraju, rozmawiał z nią dwa razy przez telefon.Wiedliniezobowiązującą pogawędkę o wszystkim i o niczym.Czy Cristobel była z nim wtedy whotelowym apartamencie? Być może zniecierpliwiona postukiwała długimi szkarłatnymipazurami, zerkając na wysadzany diamentami zegarek w oczekiwaniu na zakończenierozmowy.Wzburzona Alex nie umiała się na niczym skoncentrować.Zamierzała spakowaćT L Rdziś swoje ulubione przedmioty w związku z planowaną przeprowadzką do domu Ga-briela.Teraz nie miało to już sensu.Jej nowe życie u boku Gabriela stanęło pod wielkimznakiem zapytania.Zdjęcie jego w towarzystwie Cristobel zmieniało wszystko.Rozważyła wyjazd do Irlandii, lecz co by jej to dało? Gabriel bez trudu mógł jątam odszukać.A gdyby użył swej władzy i wpływów, by odebrać jej Luke'a? Czy był do tegozdolny? Jeszcze wczoraj powiedziałaby, że nie, ale teraz nie miała już tej pewności.Jakdobrze właściwie go znała? Kłamał od początku.Jego kłamstwo rzucało złowrogi cień naich pierwsze spotkanie pięć lat temu.Gabriel bez wahania posłużył się kłamstwem dlawłasnej korzyści.Alex nie chciała go pochopnie oskarżać, ale duże gazetowe zdjęcie jego i Cristobelstanowiło mocny dowód.Nie wiedziała, ile czasu spędziła w kuchni, wśród rozrzuconych na podłodze torebz zakupami, wpatrzona w kolorową fotografię.O siódmej położyła się do łóżka z bólem głowy.Była tak przygnębiona, że nawetnie drgnęła, gdy o dziesiątej zadzwonił telefon.I nie przestawał dzwonić.Zdenerwowany Gabriel rzucił aparat na biurko.Komórka Alex była wyłączona, astacjonarny milczał.Była niepoprawna, jeśli szło o telefon komórkowy.Albo zapominałago naładować, albo wiecznie był wyciszony ze względu na śpiącego Luke'a, więc nie by-ła w stanie odbierać połączeń.Będzie musiał zadzwonić jutro rano.Nie przestawał o niej myśleć, nawet podczasważnych spotkań.Nigdy dotąd mu się to nie zdarzało.Myślał o niej zwłaszcza teraz, gdynagle zadzwoniła do niego Cristobel, która przyjechała do Nowego Jorku rzekomo nazakupy i przez przypadek spotkała jego sekretarkę, od której dowiedziała się, że on takżeprzebywa w tym mieście.Wiedziony uprzejmością i lekkim poczuciem winy wobec by-łej narzeczonej zabrał ją na kolację i już po godzinie się przekonał, że pomysł ożenku znią był naprawdę chybiony.Jakie to szczęście, że odważył się zerwać zaręczyny z Cri-stobel.Był wdzięczny losowi za obecność Luke'a w swoim życiu.A Cristobel niestetynie wytrzymywała porównania z Alex.Następnego dnia zadzwonił o szóstej rano i osiągnął ten sam negatywny rezultat.T L ROgarnęły go złe przeczucia.Miał przed sobą serię ważnych spotkań i robił, co mógł, by się na nich skupić, alemyślami przebywał gdzie indziej.Czy Alex wyjechała do rodziców? Pod wpływem impulsu zadzwonił tam, ale po-wiedziano mu, że wyjechali.Ponieważ nie mógł się z nią skontaktować, nabrał przekonania, że stało się jakieśnieszczęście.Zrobiło mu się słabo, gdy oczyma duszy ujrzał szpital i pędzące na sygnalekaretki.Czy to Luke zachorował? Nie, Alex natychmiast by go powiadomiła.Odpowiedźnasuwała się sama: to ona miała wypadek i dlatego nie ma z nią kontaktu.Gdy ta myśl raz zakiełkowała w jego głowie, nie mógł się pozbyć przeczucia, żedoszło do tragedii.Jako człowiek czynu nie siedział z założonymi rękami.Przekazał odpowiednie po-lecenia towarzyszącym mu członkom zarządu firmy i postanowił bezzwłocznie wrócićdo Londynu.Z bagażem podręcznym w rekordowym tempie opuścił Heathrow i pojechał dodomu Alex, nawet nie zaglądając po drodze do swego mieszkania.Trzy głuche uderzenia do drzwi sprawiły, że Alex omal nie oblała się kawą.Niecowcześniej udało jej się wreszcie zagonić Luke'a do łóżka.Wiedziała, że Gabriel wielerazy usiłował się z nią skontaktować, ale nie odbierała jego telefonów w obawie, żeurządzi mu awanturę.Była na siebie wściekła, że znowu się uwikłała w beznadziejną mi-łość do faceta, który tak źle ją potraktował.Okłamał ją, zdradził, a ona i tak ciągle o nimmyślała i bardzo za nim tęskniła.Jednak nie spodziewała się ujrzeć go o tej porze na progu swego domu.Nie zdążyła spytać, co tu robi, bo wyminął ją z posępną miną i wszedł do środka.Zamknęła drzwi i oparła się o nie bezwładnie.Serce waliło jej jak młotem.- Próbowałem się z tobą porozumieć.- Wiem.- Dlaczego nie odbierałaś moich telefonów? - Ulga, że nic się jej nie stało, mieszałasię z gniewem i zdziwieniem.- Bałem się o ciebie, o was oboje.nie miałem pojęcia, coT L Rsię dzieje.Zakłopotana Alex wymamrotała przeprosiny.Gdyby wiedziała, że dziś wieczoremprzyjedzie Gabriel, założyłaby coś bardziej kuszącego niż stare spodnie od dresu i spranypodkoszulek.- Zostawiłem wszystko, żeby natychmiast przylecieć.Zamierzasz mi powiedzieć,co się stało?- Nie udawaj, że to cię w ogóle obchodzi! - rzuciła ze łzami w oczach.Gdy Gabrielspojrzał na nią zaskoczony, dodała zduszonym głosem: - Zaraz coś ci pokażę.- Wyjęła ztorebki pomięty wycinek z gazety i podała mu ze słowami: - Zobacz, jaki z ciebie kłam-ca, zdrajca i oszust!Bliski paniki Gabriel dopiero po chwili rozpoznał na zdjęciu Cristobel, która wpa-trywała się w niego rozkochanym wzrokiem.Nie wiedział, że w restauracji śledzili ichpaparazzi.Zdjęcie ilustrowało wymyśloną przez brukowiec historię ich rzekomego ro-mansu.- Cristobel przyszła do twojego domu, gdy byliśmy w Hiszpanii, a ty akurat wyje-chałeś z naszej wyspy w interesach.Oznajmiła mi wtedy, że zrobi wszystko, by cię odzy-skać.I chyba się jej udało.Dlaczego mi nie powiedziałeś, że się z nią umówiłeś w No-wym Jorku? Od jak dawna się znowu zeszliście?- Nie mam zwyczaju tłumaczyć się ze swoich poczynań - warknął.- A ja nie mam zwyczaju wychodzić za mąż za człowieka, który żeni się ze mnątylko z obowiązku i nie rezygnuje ze swoich byłych kochanek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl