[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jej ślady poszły inne panie, jedne z sympatii dla obrażonej, inne w strachu przed nią.Kiedy Dafne, odprowadziwszy do drzwi ostatniego gościa, powróciła, Pat nadal siedziała na kanapie, strojąc minę dziecka oczekującego nagany za psotę.Dafne stanęła przed nią z wyrazem zmartwienia raczej niż gniewu.- Mamo! Zachowała się mama doprawdy niegrzecznie.- Wiem, moje dziecko, i już tego żałuję.To znaczy, nie żałuję wcale, że przekłułam tę nadętą purchawkę, ale żałuję, że ci zepsułam przyjęcie.- Nie zależy mi na tym właściwie, byleby tylko Peter się nie dowiedział.- I nagle Dafne wybuchnęła śmiechem.- Co ona miała za minę! - zawołała, siadając obok Pat.Teraz obie zanosiły się od śmiechu.- Wiesz, mamo, dużo bym dała, żebym to ja sama była przyczyną tego wszystkiego - powiedziała wreszcie Dafne, jeszcze zdyszana od śmiechu.- Tylko że ja nigdy nie miałabym odwagi.- I pomyślałabyś o konsekwencjach - dodała Pat.ROZDZIAŁ XIIPrzez cały rok Pat trzymała na wodzy własne najżywotniejsze instynkty.Teraz, najpierw skarciwszy najstarszego syna za zaniedbywanie dzieci, później obraziwszy świadomie gościa w jego domu, Pat nadkruszyła tamę, którą usiłowała hamować strumień swej buntowniczości.Tama runęła, strumyk przeobraził się w powódź.Peter wrócił do Irlandii w nastroju głębokiego przygnębienia, a ponieważ zdarzało mu się to rzadko, więc wywarło na domownikach tym większe wrażenie.Rodzina zrozumiała, że ma znacznie poważniejsze kłopoty od burzy w szklance wody, czy raczej herbaty podczas damskiego podwieczorku.Przemilczano to więc i Peter dopiero znacznie później dowiedział się o zajściu z panią Ffolliott-Wynn i jej brylantami.Do Londynu udał się na sesję parlamentu, podczas której premier Gladstone przedstawił wniosek ustawy o nadanie autonomii Irlandii.Była to propozycja bardzo ograniczonej autonomii: obejmowała tylko władzę ustawodawczą i wykonawczą w wewnętrznych sprawach irlandzkich, z parlamentem w Dublinie, wyraźnie podporządkowanym Westminste-rowi.Wszelkie problemy dotyczące wojny i pokoju - Irlandia nie dysponowałaby ani własnym wojskiem, ani marynarką wojenną - sprawy polityki zagranicznej, a nawet cła, miały być zastrzeżone do wyłącznej kompetencji rządu brytyjskiego.I oczywiście obowiązywałaby nadal przysięga na lojalność wobec korony angielskiej.Parnell, jego Stronnictwo Irlandzkie, Kościół katolicki, prasa ruchu niepodległościowego i jak się zdawało, cała prawie Irlandia - gotowi byli przyjąć taką ograniczoną autonomię, przynajmniej jako pierwszy krok na drodze do rzeczywistej suwerenności.Jednakże Pat osobiście była temu od początku przeciwna.Uważała, że będzie to tylko metoda tłumienia oporu wobec dalszej eksploatacji ekonomicznej Irlandii.William także nie życzył sobie takiej poobcinanej autonomii i obawiał się, że rozszerzenie jej będzie wymagało wałki nie mniej zaciętej od dawnych.Jednakże ich głosy należały do mniejszości.Mało słyszano sprzeciwów poza obrębem własnych domostw albo piwiarni.Powszechnie się spodziewano uchwalenia ustawy o autonomii.Zapominając, że w polityce nigdy nic nie jest pewne, Peter polecił Dafne wyprawić uroczysty obiad na jego powrót.Do listy zaproszonych gości dołączył jednego z głównych dygnitarzy wicekróla.Był w dobrych stosunkach z tym wysokim urzędnikiem, który choćby się nie wiem jak wykręcał, przez grzeczność będzie musiał się przyłączyć do gratulacji składanych przez innych gości.Próżność Petera miała być mile połechtana zakłopotaniem angielskiego dygnitarza.Stronnictwo Liberalne w parlamencie od pewnego już czasu nie było w stanie zapewnić sobie większości nad opozycją konserwatystów, o ile poplecznicy Parnella, w liczbie 86 posłów, nie poparli ich przy głosowaniu.W zamian za to poparcie Gladstone zobowiązał się do przeprowadzenia ustawy o autonomii dla Irlandii.Ale jak się okazało, premier nie dysponował nawet głosami posłów z własnego stronnictwa.Gdy po debacie nad wnioskiem przystąpiono do głosowania, 91 liberałów, pod wodzą zaciętego imperialisty Josepha Chamberlaina, połączyło się z konserwatystami i minimalną większością odrzuciło wniosek o autonomię.Gladstone podał się do dymisji, a rządy objęli konserwatyści, nieubłagani przeciwnicy jakichkolwiek ustępstw na rzecz Irlandii.Tak więc Irlandią nadal miała rządzić policja, wojsko i wicekról na czele administracji o charakterze kolonialnym, a Zamek Dublinski, wybudowany przez Anglików jeszcze w XIII wieku, nadal miał być symbolem okupacji i terroru.Królewska komisja poselska, powołana w wiele lat później, określiła tę władzę jako „anomalię niepopularną w czasach pokoju, a niesprawną w chwilach krytycznych”.Dwór wicekróla nie różnił się od innych tego rodzaju: angielscy urzędnicy prowadzili rozwiązły tryb życia, brali sobie utrzymanki spośród irlandzkich kobiet, przyjmowali pieniądze od bogatych Irlandczyków w zamian za fawory różnego rodzaju, stosowali przemoc i brutalność wobec każdej opozycji: a wszystko to było zamaskowane kanonem obłudnych konwencji, ceremoniału i tytułów.Nic dziwnego, że szczerą i prostą patriot-kę, jak Pat Winterowa, Zamek odstręczał, jak niezdrowy odór zgnilizny.Przygnębienie Petera pogłębiało sie jeszcze wobec perspektywy zaplanowanego uroczystego obiadu, który teraz groził przybraniem charakteru stypy.- Nie można odwoływać przyjęcia i odstraszać wszystkich - powiedział na niespokojne pytania Dafne.- Musimy przez to przebrnąć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]