[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odkąd zginął Rixon, wyznaczono nagrodę za schwytanie Hanka Millara.Jest Czarną Ręką, najpotężniejszym z żyjących Nefilów, i niejeden upadły anioł chciałby mieć go za wasala dla samej satysfakcji.Jak długo byłaś nieprzytomna, nim Hank zawiózł cię do szpitala?- Myślę, że zaledwie kilka minut.Kiedy oprzytomniałam, Hank był zalany krwią i wyglądał na skrajnie wyczerpanego.Z trudem wsadził mnie do samochodu.Nie sądzę, żeby te wszystkie rany odniósł w wypadku.Był cały posiniaczony.Próba wymuszenia przysięgi lojalności wydaje się bardzo prawdopodobna.- I na tym musimy zakończyć.- Patch przybrał surową minę.- Chcę, żebyś wyłączyła się ze sprawy.Wiem, że marzysz o tym, aby zniszczyć Hanka, ale nie mogę ryzykować, że znowu cię stracę.- Wstał i wyraźnie zasmucony zaczął przechadzać się tam i z powrotem.-Pozwól, że ja to załatwię.Ja wymierzę mu karę.- Mnie się to należy, Patch - odpowiedziałam cicho.- Jesteś moja, aniele.- Jego oczy rozgorzały jak jeszcze nigdy.- Pamiętaj.Twoja walka to również moja walka.A gdyby dzisiaj stało się coś złego? Przeraziłem się na samą myśl, że nawiedził mnie twój duch.Nie zniósłbym, gdyby okazało się to prawdą.Podeszłam do niego od tyłu i ujęłam go za ramiona.- Mogło się stać, ale się nie stało - rzekłam łagodnie.- Nawet jeżeli to był Gabe, nie dostał tego, czego chciał.- Nie Gabe jest tutaj ważny! Hank knuje coś przeciwko tobie i chyba też przeciwko twojej matce.Skupmy się na tym.Musisz się ukryć.Jeśli nie chcesz u mnie, okej.Znajdziemy coś innego.Zostaniesz tam, dopóki Hank nie zdechnie.- Nie mogę wyjechać.Hank zaraz by się domyślił, że coś jest nie w porządku.Poza tym w tej sytuacji nie wolno mi narażać mamy.Załamie się, jeśli znów zniknę.Zastanów się.Nie jest już taka sama jak przed czterema miesiącami.Pewnie przez te manipulacje Hanka, muszę się też liczyć z faktem, że moje zniknięcie wpłynęło na jej psychikę tak silnie, że chyba nie otrząśnie się z tego już nigdy.Codziennie budzi się rano wystraszona.W jej świecie już nie istnieje coś takiego jak poczucie bezpieczeństwa.- To też "zawdzięcza" Hankowi - dorzucił szorstko Patch.- Nie mam wpływu na to, co zrobił Hank, mam jednak wpływ na własne czyny.Nigdzie nie wyjadę.I nie zgodzę się, żebyś dobrał mu się do skóry sam.Obiecaj mi, że bez względu na rozwój wydarzeń nie oszukasz mnie.Przyrzeknij, że nie podejmiesz walki z Hankiem po cichu i bez mojej wiedzy, nawet jeśli według ciebie byłoby to dla mojego dobra.- Bądź pewna, że nie skończę z nim po cichu - odpowiedział Patch z morderczym wyrazem twarzy.- Obiecaj.Długo wpatrywał się we mnie w milczeniu.Oboje doskonale wiedzieliśmy, że jest szybszy, bardziej zaprawiony w bojach i - kiedy trzeba - bezlitosny.Wielokrotnie ratował mnie z opresji, ale teraz to przede wszystkim ja musiałam stoczyć walkę.W końcu z wielką niechęcią odpowiedział:- Nie stanę z boku, by patrzeć, jak walczysz z nim sama, ale też nie zabiję go bez twojej wiedzy.Rozprawię się z nim dopiero za twoim przyzwoleniem.Wtuliłam policzek między jego ramię a plecy.- Dziękuję.- Gdyby znów ktoś cię napadł, szukaj blizn po anielskich skrzydłach - pouczył, ale nie zrozumiałam go od razu.- Przywal mu w to miejsce kijem baseballowym albo wetknij tam choć patyk.Te blizny to nasz najsłabszy punkt.Nie odczuwamy bólu, ale uraz jest paraliżujący.W zależności od siły uderzenia można unieruchomić nas na wiele godzin.Kiedy przebiłem Gabe'a łomem, musiało upłynąć co najmniej osiem godzin, aby ocknął się z szoku.- Pamiętam - szepnęłam.- Patch?- Mmm? - odpowiedział krótko.- Nie chcę się sprzeczać.- Przesunęłam palcem po jego łopatkach.Był poirytowany do tego stopnia, że napięte mięśnie nieomal mu zesztywniały.- Hank odebrał mi już mamę i nie chciałabym, by teraz zabrał mi także ciebie.Rozumiesz, dlaczego nie mogę pozwolić, byś walczył za mnie, chociaż wiadomo, że w tej dziedzinie nie dorastam ci do pięt?- W tej chwili istnieje tylko jedna rzecz, którą wiem z pewnością.- Gdy westchnąłgłęboko i przeciągle, poczułam, jak jego ciało się rozluźnia.- Że zrobiłbym dla ciebie wszystko, nawet gdybym miał sprzeciwić się własnej naturze.Dla ciebie wyrzekłbym się wszystkiego, co posiadam, nawet duszy.Jeżeli to nie jest miłość, nie umiem zaofiarować ci niczego więcej.Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć.Wszystko wydawało się niewłaściwe.Ujęłam więc w dłonie jego twarz i pocałowałam go w zaciśnięte usta.Jego wargi wolno stopiły się z moimi.Rozkoszowałam się cudownym napięciem skóry, kiedy muskał ją językiem.Nie chciałam, aby się złościł.Pragnęłam, by zaufał mi tak jak ja jemu.- Aniele - mruknął cicho pod dotykiem moich ust, po czym cofnął się i popatrzył mi głęboko w oczy.Nie mogąc wytrzymać, że jest tak blisko, a ja go nie czuję, przyciągnęłam go do siebie, nakazując gestem, by znów mnie pocałował.Teraz zrobiłto zuchwałej.Gdy zaczął przesuwać rękoma po całym moim ciele, przeszywały mnie elektryzujące dreszcze.Guzik po guziku rozpiął mi sweter, który zsunął mi się z ramion, odsłaniając koszulkę.Patch podwinął ją lekko i zaczął pieścić kciukiem mój brzuch.Oddychając gwałtownie, o mało nie zachłysnęłam się powietrzem.Z łobuzerskim uśmiechem wpił mi się wargami w zagłębienie pod szyją.Obsypując mnie pocałunkami, sprawiał rozkoszny ból ostrym zarostem.Delikatnie przegiął mnie do tyłu i ułożył na poduszkach.W przypływie namiętności pochylił się nade mną i przytrzymując kolanem moją nogę, pożerał mnie niemal, szorstki i zmysłowy.Podtrzymując ręką moją talię, przytulił mnie mocniej, gdy zatopiłam paznokcie w jego plecach i przywarłam do niego jakby w lęku, że wraz z nim stracę cząstkę siebie.- Nora?Odwróciłam głowę w bok - i krzyknęłam.W drzwiach stał Hank, wsparty łokciem o klamkę.Z pytającym wyrazem twarzy przeczesywał wzrokiem pokój.- Co robisz?! - wrzasnęłam na niego.Nie odpowiedział, przebiegając wzrokiem po najciemniejszych zakamarkach.Patch zniknął, tak jakby wyczuł obecność Hanka ułamek sekundy przed jego wtargnięciem do pokoju.Może schował się kilka kroków dalej i ten zaraz go nakryje, pomyślałam, spanikowana.- Wynoś się! - Wyskoczyłam z łóżka.- Nic nie poradzę, że mama dała ci klucz od domu, ale do mnie nie waż się wchodzić nigdy więcej!Wolno spojrzał na drzwi garderoby, które były uchylone.- Zdaje się, że coś słyszałem.- Aha, bo żyję, oddycham i czasem też hałasuję!Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i przywarłam do nich.Serce waliło mi jak szalone.Słyszałam oddech Hanka, który stał bez ruchu, przypuszczalniezastanawiając się, co skłoniło go do przeszukania mojego pokoju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]