[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nixon umieścił na tej notatce odręczny dopisek: „Zgadzam się z Capem”.W grudniu 1971 Fletcher dowiedział się, że Nixon w zasadzie zdecydował się poprzeć program budowy promu kosmicznego.Przeważyły argumenty wymienione w notatkach służbowych Weinbergera i Fletchera, fakt, że obcięto wiele programów z dziedziny zaawansowanej techniki oraz - biorąc pod uwagę już powziętą decyzję o skreśleniu programu transportu naddźwiękowego - pragnienie zainicjowania nowego przedsięwzięcia w kosmosie, które zapobiegłoby wzrostowi bezrobocia w najważniejszych stanach podczas roku wyborczego 1972.15 stycznia 1971 Nixon oświadczył publicznie, że ruszy budowa „zupełnie nowych środków transportu kosmicznego, mających przekształcić przestrzeń pozaziemską, obszar pionierskich wypraw lat siedemdziesiątych, w teren przyjazny człowiekowi w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych.”Tak zakończył się pokrętny proces decyzyjny ery, która nastąpiła po Programie Apollo.W styczniu 1972 Nixon zainicjował przedsięwzięcie Prom Kosmiczny, a nie Program Mars.Mars został utracony.Niewiele brakowało, a ten sam los spotkałby prom kosmiczny - ostatni, kompromisowy element wzniosłej wizji STG - a z nim program lotów ałogowych USA.Na stronach „Wyprawy” prezydent Kennedy, któremu udało się przeżyć zamach w 1963 roku, pcha historię na odmienny szlak, niż trajektoria naszej epoki.Czyni to powoli, lecz na tyle udanie, że USA w końcu wysyłają wyprawę na Marsa.Krytyczne elementy procesu decyzyjnego opisane w „Wyprawie” są bliskie faktycznym wydarzeniom.Wystarczyłyby niewielkie zmiany, a fikcja pokrywałaby się z rzeczywistością.Lecz gdyby nawet opcja wyprawy na Marsa „zwyciężyła” w 1969 roku, do jej podtrzymania konieczne byłoby utworzenie koalicji sił politycznych, wspierającej Program Marsa przez lata, czy dziesiątki lat jego realizacji, podczas których budżet NASA byłby pod stałą presją krytyków, domagających się jego uszczuplenia na rzecz innych przedsięwzięć.Żeby człowiek dotarł na Marsa NASA potrzebowałaby Fre-da Michaelsa, kolejnego Webba - nie kolejnego Paine’a.A gdyby Program Mars miał charakter Programu Apollo byłby mieszanką zalet i wad.Jak przewidywał Nixon, jeśli doszłoby do realizacji Programu Mars, NASA pozostałaby w istocie „heroiczną” agencją jednego lotu i nie miałaby szans podążyć ku organizacyjnej dojrzałości, będącej wciąż celem obecnego dyrektora, Dana Goldina.Jeśli chodzi o stronę naukową, to Program Apollo zdominował inne programy kosmiczne w latach sześćdziesiątych - często doprowadzając do ich zaniechania.Programy Księżycowy Orbiter i Ładownik Surveyor zostały na dobrą sprawę podporządkowane Apollo, służąc do wytyczenia map ładownikom załogowym.Być może, gdyby doszło do realizowania Programu Mars, Viking zostałby podobnie uszczuplony jak dwa wyżej wymienione programy, a przedsięwzięcia mające na względzie inne cele - badanie planet bardziej oddalonych od Słońca niż Ziemia - znalazłyby się pod jeszcze większym naciskiem, co doprowadziłoby do obcięcia ich funduszy.Z drugiej strony zaniechanie wyprawy na Marsa i porzucenie podobnych wielkich zamierzeń nie doprowadziło do uwolnienia funduszy na inne przedsięwzięcia w kosmosie; te pieniądze po prostu znalazły się poza zasięgiem NASA.Gdyby przystąpiono do realizacji Programu Mars, z pewnością pociągnęłoby to wiele korzyści, zdobyto by doświadczenia w budowaniu zespołów orbitalnych i poznano zachowania ludzkiego organizmu podczas długiego przebywania w kosmosie.A w końcu na pewno żałujemy, że nie dane nam było obejrzeć tego wielkiego widowiska, jakim byłby spacer Natalie York po Mangala Vallis w 1986 roku.Stephen Baxter
[ Pobierz całość w formacie PDF ]