[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zapyta³, dlaczego nazwa³eœ firmê „Arvin Publishing?" - Tak.- I co mu powiedzia³eœ?- Powiedzia³em mu - redaktor nieznacznie siê uœmiechn¹³ - ¿e Arvin topanieñskie nazwisko mojejmatki.Na chwile zapad³a cisza, po czym redaktor znów zacz¹³ opowiadaæ i ju¿niemal do koñca nikt mu meprzerywa³.- No wiec czeka³em na czeki, a potrzebowa³em dok³adnie jednego.W tym czasieby³em raczej zajêty, wiecie: wyprostowaæ rêkê, nape³niæ szklankê, opró¿niæszklankê, wyprostowaæ rêkê.Po pewnym czasie ta praca meczy tak, ¿e zasypia siêprzy stole.Zdarza³y siq pewnie i inne rzeczy, ale obchodzi³a mnie g³Ã³wniew³aœnie ta.O ile dobrze pamiêtam.No, tak.Musia³em du¿o pracowaæ, przez ca³yczas by³em praktycznie zalany i na jedno wydarzenie, które pamiêtam, przypada zpiêædziesi¹t albo mo¿e i szeœædziesi¹t tych, o których nie mam najmniejszegopojêcia.Rzuci³em prace i wszyscy wokó³ odetchnêli z ulg¹.Tego jestem pewien.Zwolni³emich z rozstrzygania egzystencjalnego problemu: jak wyrzuciæ z pracy szaleñca,który kieruje rozwi¹zanym dzia³em.Ja te¿ odetchn¹³em.Nie mia³em si³y, byjeszcze raz wejœæ do tego budynku.Z jego windami, lampami, telefonami i ca³¹czaj¹c¹ siê.na cz³owieka elektrycznoœci¹.W ci¹gu tych trzech tygodni napisa³em kilka listów do Rega Thorpe'a i kilka doJane.Pamiêtam, jak pisa³em do niej, z pisaniem do niego by³o jak z listemBellis.Tworzy³em w zamroczeniu.Po pijaku trzyma³em siê sposobu pracydok³adnie tak samo jak b³êdów.Zawsze by³y kopie - kiedy dochodzi³em do siebierano, pod³oga by³a nimi us³ana.Czyta³em je jak dzie³a kogoœ zupe³nienieznajomego.To nie to, ¿e te listy by³y szalone.Raczej przeciwnie.Ten, który koñczy³ siêwzmiank¹ o wirówce wydawa³ mi siê najgorszy.Inne by³y.no, prawie rozs¹dne.Zamilk³ i powoli potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Biedna Jane.Nie w tym rzecz, ¿e wszystko skoñczy³o siê w³aœnie tak.By³apewna, ¿e wydawca Rega bardzo zrêcznie i jak¿e humanistycznie próbuje wyci¹gn¹ægo z pog³êbiaj¹cej siê depresji.Jeœli stawia³a sobie pytanie, czy wszystkopowinno wygl¹daæ w³aœnie tak w przypadku faceta, który doœwiadcza ró¿negorodzaju paranoicznych fantazji, a raz niemal skrzywdzi³ ma³¹ dziewczynkê, tochyba podœwiadomie wola³a na nie nie odpowiadaæ.A ja w koñcu robi³em przecie¿to samo co ona.Trudno tu mieæ do niej pretensje, nie by³ w koñcu rzeŸnymzwierzêciem, szkap¹, któr¹ trzeba g³askaæ i tuczyæ, tuczyæ, tuczyæ a¿ w koñcusama zgodzi siê pójœæ do koñskiej jatki.Ona przecie¿ kocha³a tego faceta! JaneThorpe by³a na swój sposób wielk¹, wspania³¹ kobiet¹.Po tym, jak prze¿y³a towszystko: spokój, chorobê, a wreszcie szaleñstwo, moim zdaniem zgodzi³aby siê zBellis, ¿e nale¿y b³ogos³awiæ wêze³, a nie przeklinaæ upadek.Pewnie, im wy¿ejz³apiesz wêze³, tym mocniej szarpnie ciê sznur przy powieszeniu, ale szybkikoniec te¿ mo¿e byæ b³ogos³awieñstwem.Kto w koñcu pragnie siê d³ugo dusiæ?Obydwoje odpisywali mi regularnie.To by³y bardzo, bardzo pogodne listy, choæ wtej ich pogodzie wyczuwa³o siê.coœ ostatecznego.Wygl¹da³o na.och, docholery, tani¹ filozofie! Opowiem wam, kiedy znów bêdê umia³ o tym myœleæ.Niech to wszyscy diabli!Reg spotyka³ siê z tymi dzieciakami z przeciwka co wieczór i kiedy liœciezaczê³y opadaæ z drzew, by³ ju¿ dla nich czymœ w rodzaju Boga, który zst¹pi³ naziemie.Grali w karty i we Frisbee, a kiedy siê zmêczyli, pod jego delikatnymprzewodnictwem gadali o literaturze.Reg wzi¹³ te¿ psa ze schroniska i chodzi³z nim na d³ugie spacery rano i wieczorem, spotyka³ innych ludzi i rozmawia³ znimi dok³adnie tak, jak to robi¹ wszyscy w³aœciciele takich kundli.Ci, którzywczeœniej s¹dzili, ¿e Thorpe'owie maj¹ trochê Ÿle w g³owie, zaczêli powolizmieniaæ zdanie.Kiedy Jane stwierdzi³a, ¿e sama nie poradzi sobie w domu bezelektrycznoœci i powinna jednak mieæ jak¹œ pomoc, Reg zgodzi³ siê na to bezs³owa, z uœmiechem.A¿ zaniemówi³a! Oczywiœcie, nie by³a to kwestia pieniêdzy -po „Postaciach z podziemia" p³ynê³y prawie nieprzerwanym strumieniem - to by³a,wed³ug Jane, sprawa ICH, ONI przecie¿ byli, zdaniem Rega, wszêdzie, a ktomóg³by byæ ICH najlepszym narzêdziem, jeœli nie sprz¹taczka pêtaj¹ca siê poca³ym domu i zagl¹daj¹ca do szaf, pod ³Ã³¿ko, a mo¿e nawet do nie zamkniêtych nasiedem zamków szuflad biurka.Ale nie, Reg zgodzi³ siê.z ni¹ ca³kowicie i powiedzia³, ¿e czuje siê jaknieczu³a œwinia, ¿e powinien pomyœleæ o tym wczeœniej, choæ -Jane to specjalniemocno podkreœla³a - sam wykonywa³ z w³asnej woli najbrudniejsze prace, takiejak na przyk³ad rêczne zmywanie.Poprosi³ tylko o jedno: sprz¹taczka mia³a niewchodziæ do pracowni.A najlepsze i najwspanialsze z punktu widzenia Jane by³o to, ¿e Reg z powrotemwzi¹³ siê do pracy.Tym razem mia³a to byæ powieœæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl