[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez wahania Kaufman upad³ na kolana i zakrwawionymi wargamipoca³owa³ brudny beton, przysiêgaj¹c wiernoœæ na wieki.Pa³ac Rozkoszy przyj¹³ ho³d bez s³owa.YATTERING I JACKDlaczego ci, którzy rz¹dz¹ /a mog¹ jeszcze rz¹dziæ d³ugo i wielu osobombruŸdziæ/ wys³ali go z piek³a, aby obstawia³ Ja­cka Polo? Yattering nie móg³tego poj¹æ.Zawsze, kiedy prze­chodzi³ okresowe testy przed swym w³adc¹,zadawa³ pytanie: "Co w³aœciwie tutaj robiê?".Szef odpowiada³, ¿e to nie jestsprawa Yatteringa.Ma wykonaæ zadanie lub zgin¹æ, próbuj¹c to zrobiæ.Poszeœciu miesi¹cach œcigania Polo, Yattering stwierdzi³, ¿e œmieræ nie by³abynajgorszym wyjœciem.Nie koñcz¹ca siê gra w chowanego nie bawi³a nikogo, aYatteringa doprowadza³a do ogromnej frustracji.Obawia³ siê wrzodów ipsychosomatycznego tr¹du /pogarsza³a mu siê kondycja/.Naj­bardziej jednakobawia³ siê, ¿e straci panowanie nad sob¹ i w odruchu wœciek³oœci zabije facetanatychmiastKim by³ Jack Polo?To importer korniszonów; na jaja Leviticusa, by³ po prostu importeremkorniszonów.Jego ¿ycie wlok³o siê ospale, jego rodzina by³a nudna, politycyprostoduszni, a ¿ycie duchowe nie istnia³o.By³ to szary cz³owiek, niczym przeznaturê nie wyró¿niony - po co zawracaæ sobie nim g³owê? Nie by³ to Fa­ust.Niemo¿na by³o z nim podpisaæ cyrografu, nie chcia³ sprzedaæ duszy.Niezainteresowa³by siê nawet t¹ transakcj¹.Pow¹cha³by, wzruszy³by ramionami ipowróci³ do swojego handlu ogórkami.Yattering musia³ przez wszystkie te d³u¿¹ce siê noce i jesz­cze d³u¿sze dnipracowaæ nad swym podopiecznym.Musia³ go doprowadziæ do ob³êdu.Wygl¹da³o nato, ¿e praca bêdzie d³u­ga, je¿eli nie nieskoñczona.Tak, by³y momenty, ¿enawet tr¹d psychosomatyczny /gdyby dali mu zwolnienie/ wydawa³ siê lepszy odtej g³upiej misji.Jak dot¹d Jack J.Polo by³ najbardziej nieuœwiadomionym z ludzi.Jego droga¿yciowa by³a dowodem jego naiwnoœci.Jego ci¹gle lamentuj¹ca ¿ona notoryczniego zdradza³a.W dwóch przypadkach Jack by³ w domu i ogl¹da³ telewizjê.By³ostatni¹ osob¹, która siê dowiedzia³a o jej wyskokach.A robi³a to prze­cie¿,specjalnie siê nie kryj¹c.Œlepy, g³uchy, niemy facet do­myœli³by siê czegoœ.Ale nie Jack.Mia³ œwira na punkcie nud­nego interesu, który prowadzi³ i nigdynie zwróci³ uwagi na unosz¹cy siê w jego domu zapach mêskiej wody koloñskiej.Nie odnotowa³ równie¿ szczególnej regularnoœci, z jak¹ jego ¿ona zmienia³apoœciel.Nie wykaza³ specjalnego zaintereso­wania, gdy m³odsza córka Amandawyzna³a mu, ¿e jest lesbij­k¹.Spojrza³ na ni¹ z nieodgadnion¹ min¹.- Có¿, ¿ebyœ tylko nie zasz³a w ci¹¿ê - powiedzia³, wycho­dz¹c do ogrodu,beztroski jak zawsze.No i co mo¿na zrobiæ z takim cz³owiekiem?Yattering próbowa³ uczyniæ jakiœ wy³om w psychice Jacka, ale jego psychika by³aprosta i nie mia³a ¿adnych rys, ¿adnego punktu zaczepienia.Jego obojêtnoœæczyni³a go ca³kowicie od­pornym na wszelkie tego typu ataki.Wydawa³o siê, ¿ewszy­stkie nieszczêœcia jakie go w ¿yciu spotka³y, nie zostawi³y w jegopsychice ¿adnych œladów.Nawet wtedy, gdy dowiedzia³ siê o zdradach ¿ony/z³apa³ j¹ z kochankiem w wannie, gdy siê pieprzyli/, nie potrafi³ odczuæupokorzenia ani bólu.- To siê zdarza - powiedzia³ do siebie, wychodz¹c z ³azienki.Zamierza³pozwoliæ im skoñczyæ to, co zaczêli.- Che sera, sera.Cne sera, sera.Tak, facet nuci³ ten kawa³ek z monotonn¹ regularnoœci¹.By³chyba swego rodzaju fatalist¹.Pozwala³ ¿y­ciu atakowaæ jego mêskoœæ, ambicjê igodnoœæ.Wszystkie te ataki sp³ywa³y po nim tak, jak krople deszczu sp³ywa³y zjego ³ysej czaszki.Yattering s³ysza³, jak ¿ona wyznaje Polowi wszystko /stwór wisia³ do górynogami na ¿yrandolu, jak zawsze niewidzialny/.Scena ta przyprawi³a go omd³oœci.Oto grzesznica, niemal b³a­gaj¹ca o karê, wrzeszcz¹ca, wal¹ca g³ow¹ wmur, a on zamiast powiedzieæ, ¿e jej nienawidzi, tylko wzruszy³ ramionami ipo­zwoli³ wywnêtrzyæ siê jej do koñca.Odesz³a wreszcie, bar­dziej z poczuciemzawodu i smutku ni¿ winy.Yattering s³y­sza³, jak mówi³a do lustra w ³azience,¿e brak s³usznego gniewu mê¿a jest dla niej obraŸliwy.W kilka godzin póŸniejwy­skoczy³a z balkonu w kinie Roxy.Jej samobójstwo by³o z pewnych wzglêdów wygodne.¯ona Jacka by³a martwa, jegocórki odesz³y, Yattering móg³ wiêc planowaæ swobodniej swe sztuczki, os³abiaj¹cofiarê.Móg³ atakowaæ bez obawy, ¿e osoby nie wyznaczone przez w³adców zostan¹wmieszane w sprawê.Jednak pustka, jaka zapanowa³a w domu w czasie dnia /kiedyJack by³ w pracy/, wkrótce sta³a siê dla Yatteringa nieznoœna.Godziny oddziewi¹tej do pi¹tej wydawa³y siê nie mieæ koñca.W³Ã³czy³ siê w z³ym humorze odpokoju do pokoju, planuj¹c ró¿ne dziwne wyg³upy i nieprakty­czne zagrywki.Towarzyszy³y mu tylko dŸwiêki w³¹czania i wy³¹czania lodówki albo trzaskistygn¹cego kaloryfera.Wkrótce sytuacja sta³a siê tak beznadziejna, ¿e pocztadostarczana w œrodku dnia sta³a siê dla niego najciekawsz¹ rozrywk¹.Gdyokazywa³o siê, ¿e listonosz nie ma nic do dorêczenia i przecho­dzi obok donastêpnego domu, Yattering popada³ w wielk¹ me­lancholiê.Kiedy wraca³ Jack, gry zaczyna³y siê na powa¿nie.Zwyk³a rutyna.Kilka numerówna rozgrzewkê.Najpierw powodowa³, ¿e klucz Jacka nie chcia³ obróciæ siê wzamku.Walka trwa³a minutê lub dwie, a¿ Jack znajdowa³ metodê na Yatteringa iwygrywa³.Wewn¹trz Yattering zaczyna³ ko³ysaæ aba¿urami lamp.Jack z regu³yignorowa³ to przedstawienie bez wzglêdu na jego intensywnoœæ.Mo¿na by³ojeszcze mruczeæ: "Wspo­mó¿!!!" na tle nieœmiertelnego "Che sera, sera" Jacka.W ³azience Yattering wyciska³ pastê do zêbów na deskê klo­zetow¹ i zatyka³prysznic rozmoczonym papierem toaleto­wym.Móg³by nawet braæ prysznic razem zJackiem i wisz¹c na szynie, po której przesuwa³a siê zas³ona, szeptaæ do jegoucha ró¿ne obscenicznoœci.To zawsze by³o skuteczne, na­uczono go tego wAkademii.Obscenicznoœci szeptane do ucha nigdy nie zawodzi³y.Klienci s¹dzili,¿e s¹ to ich w³asne z³e myœli.Zaczynali czuæ obrzydzenie do samych siebie,odrzuca­li w³asne ego.Doprowadza³o to ich wkrótce do szaleñstwa.Czasamizdarza³o siê, ¿e ofiary by³y tak podniecone szeptany­mi sugestiami, ¿ewychodzi³y na ulicê i wed³ug nich postêpowa³y.Czêsto przy tym do sprawymiesza³a siê policja i deli­kwenci trafiali do wiêzienia Wiêzienie, jakwiadomo, prowa­dzi do dalszych zbrodnii.Ludzie tracili tam zasady moralne izwyciêstwo by³o zapewnione.Tak czy inaczej ofiary by³y do­prowadzone doszaleñstwa.Nie wiadomo dlaczego, ale te regu³y nie odnosi³y siê do Ja­cka Polo.By³niewzruszony.By³ niewzruszon¹ wie¿¹.Faktycznie, na razie wszystko wskazywa³o na to, ¿e tym, który siê za³amie,bêdzie Yattering.By³ zmêczony, bardzo zmêczony.Os³abia³y go nie koñcz¹ce siêdni, spêdzone na drê­czeniu ofiary, czytaniu g³upot z wczorajszej gazety iobserwo­waniu bezskutecznoœci swoich zabiegów.W koñcu z nudów Yattering poczu³ chêæ spotkania kobiety z przeciwka.By³a tom³oda wdowa.Wygl¹da³o na to, ¿e wiê­kszoœæ ¿ycia spêdza, paraduj¹c po domukompletnie nago.By­wa³y chwile, gdy wrêcz nie mo¿na by³o tego znieœæ.Alecza­sami poczciarz nie dzwoni³ i pozostawa³a mu tylko obserwacja nagiejs¹siadki.Wiedzia³, ¿e nigdy nie bêdzie móg³ przekro­czyæ ulicy.Zabrania³o mu tego Prawo.Yattering by³ demonem klasy œredniej i jego zadaniemby³o ³apanie dusz.Miejsce pobytu Yatteringa ogranicza³o siê do domu ofiary.Przekroczenie tej granicy oznacza³o niepos³uszeñstwo wobec w³adzy.Oznacza­³oto poddanie siê os¹dowi ludzkiemu.Ca³y czerwiec, lipiec i wiêkszoœæ sierpnia demon spêdzi³, poc¹c siê w swymwiêzieniu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl