[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Członkowie HRT musieli zakładać, że ich główna broń, element zaskoczenia, w tym przypadku zadziała słabiej.Ponieważ klęska Grupy Charlie czegoś ich nauczyła, przywieźli ze sobą dwa wielgachne i bardzo skuteczne termolokatory.Romano włączył jeden z nich i obracając głowę, zbadał wnętrze każdego budynku od ich strony.Zatoka robiła to samo od frontu.Ten termolokator pozwalał zajrzeć za przyciemnione szyby, a nawet ściany, i wyłapywał wypełniony ciepłem obraz każdej osoby czającej się tam z procą albo minidziałkiem.Romano zakończył obserwację i dał znać, że droga jest wolna.Tym razem nie czekało na nich żadne automatyczne gniazdo ogniowe.Wszystkie budynki oprócz głównego były puste.Istniała szansa, że wszystko przebiegnie gładko.Web rozejrzał się, korzystając z gogli noktowizyjnych, i zauważył światła mrugające w gąszczu drzew.Te rozbłyski wskazywały na obecność snajperów, którzy mieli świetliki, emitujące podczerwień świece żarowe wielkości zapalniczki.Świetliki migały co dwie sekundy w widmie optycznym dostrzegalnym wyłącznie za pomocą noktowizora.W ten sposób snajperzy mogli utrzymywać ze sobą kontakt, nie ujawniając swojego położenia.Jeśli podejrzewano, że cel też ma noktowizory, świetlików z oczywistych powodów nie używano.Szturmowcy nie używali ich nigdy.Każde mrugnięcie światła oznaczało, że wspiera go przyjazny człowiek wyposażony w karabin kalibru 308 z tłumikiem.Dodawało to otuchy, kiedy nie miało się pewności, czy wejdzie się do lodziarni czy do gniazda szerszeni.Web zakładał, że tego wieczoru ktoś spróbuje go użądlić.Szybkim ruchem kciuka ustawił przełącznik rodzaju ognia w swoim MP-5 na serie, a potem popracował nad zmniejszeniem częstotliwości tętna.Wszędzie wokół słychać było odgłosy wydawane przez zwierzęta – głównie wiewiórki – i szelest skrzydeł przelatujących z jednej gałęzi na drugą ptaków, którym zakłócili spokój mężczyźni przykucnięci na ich terytorium z całym swoim wymyślnym sprzętem.Stąpanie zwierzęcych łap i trzepotanie ptasich skrzydeł było w jakiś sposób pokrzepiające, nawet jeśli upewniało Weba tylko o tym, że nadal znajduje się na planecie Ziemia i nadal jest powiązany z żywymi, oddychającymi istotami, chociaż jego umysł zaprzątnięty był perspektywą zabijania.Plan był w tym miejscu trochę ryzykowny.Snajperzy mieli nie otwierać ognia do wartowników.Likwidowanie z zimną krwią facetów, którym jeszcze niczego nie udowodniono, nie było czymś, na co bardzo często pozwalano obrońcom prawa; Web nigdy tego nie zrobił.Tylko jakaś sytuacja z przetrzymywaniem zakładników, kiedy gra toczyłaby się o bardzo wysoką stawkę, mogłaby usprawiedliwić zgodę Waszyngtonu na takie rozwiązanie.Operację tego rodzaju musiałby pobłogosławić dyrektor FBI, a przypuszczalnie też prokurator generalny.Tutaj zamierzali zajść strażników z dwóch stron, skoczyć na nich i dopilnować, żeby nie mieli czasu ani okazji ostrzec swoich towarzyszy w budynku o zbliżającym się ataku.Szturmowcy mogli wprawdzie posłużyć się odwracającym uwagę ładunkiem wybuchowym albo jakoś zwabić strażników do lasów, gdzie inni szturmowcy w kombinezonach ghillie czekaliby, żeby na nich skoczyć, ale plan zajścia ich z boków został obmyślony na podstawie zebranych wcześniej informacji o „Freech”.Te informacje okazały się prawdziwe w przypadku nieostrożnych zachowań wartowników.Może jednak wszystko pójdzie jak z płatka pomyślał Web.Jeśli zewnętrzne punkty wyłomu byłyby zamknięte na klucz, miały zostać oczywiście wysadzone.To ostrzegłoby resztę „Freech”, ale wtedy szturmowcy byliby już w środku i bitwa byłaby prawie zakończona, chyba że zdarzyłoby się coś nadzwyczajnego, a tego Web nie mógł już wykluczać, nigdy więcej.Hotel miał uderzyć od tyłu, a Zatoka z boku, w bardzo gwałtowny sposób.Grupy szturmowe zawsze starały się uderzać pod kątem względem swoich pozycji, nigdy w układzie przód-tył albo bok-bok, żeby uniknąć strat w wyniku wzajemnego ostrzału.Web zesztywniał, kiedy Romano poprosił COT o upoważnienie do kompromisowych rozwiązań i szybko je dostał.Teraz Web wziął ostatni oczyszczający oddech i skupił się całkowicie na swej roli szturmowca z jednego z najbardziej elitarnych zespołów obrońców prawa stworzonych w historii.Tętno sześćdziesiąt cztery, Web naprawdę świetnie znał swój organizm.Romano dał znak i Web poszedł z nim na lewo, a pozostali dwaj pracownicy HRT zaczęli skradać się na prawo.Po minucie byli po obu bokach Gameboya, który wciąż interesował się tylko ekranem wideo i najwyraźniej świetnie się bawił, dając w tyłek komputerowi.Kiedy podniósł wzrok, w oba uszy miał już wetknięte pistolety kalibru 45.Zanim zdążył powiedzieć choćby „cholera”, leżał na ziemi z kajdankami Peerless na rękach i kostkach, a pasek plastiku spajał bransoletki, tak że facet był całkiem unieruchomiony, jak cielę spętane lassem podczas rodeo.W tym samym czasie zakleili mu usta plastrem.Zabrali mu pistolet, telefon komórkowy i nóż, który znaleźli w pochwie przywiązanej do jego kostki.Web zostawił jednak mężczyźnie jego cennego Gameboya.Minęli domy mieszkalne grupy, doszli do miejsca krytycznego, zewnętrznych tylnych drzwi głównego budynku, i przykucnęli skuleni.Romano dotknął ostrożnie drzwi, a potem chwycił klamkę i spróbował je otworzyć.Web zobaczył przez jego maskę, jak się krzywi.Były zamknięte od środka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]