[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ta Zena Trubecka.Tak naprawdę nie wiemy, kim ona jest.Czym jest.- Mówisz teraz zupełnie tak samo jak moja matka - odpowiadam.- Tak jak ona.Tamtej nocy.- Danny - mówi wujek Brady, poprawiając mój kołnierzyk.- Wiem, że jesteś zły na swoją matkę.Uważasz, że cię poniżyła.Ale ta Cyganka i jej towarzysze już cię nawet nie pamiętają.Są gdzieś w jakimś następnym miasteczku, w jakiejś kolejnej dziurze.Twoja matka próbowała cię po prostu chronić.To, co zrobiła, zrobiła dla ciebie.- Wszystko dla mnie - odpowiadam.Nie potrafię ukryć goryczy.- Wszystko dla chłopczyka mamusi.- Znałem twoją matkę - mówi wujek Brady - bardzo długo.- Słyszałem już tę historię - odpowiadam, nieugięty w swej zaciętości.- Słyszałem ją setki razy.O tym, jak wy dwoje opuściliście Atlantę.W tym strasznym roku przed moimi narodzinami.- Tak, opuściliśmy Atlantę - mówi wujek Brady.- Prawda, to był straszny rok.Awanturnicy, renegaci i wszelkiej maści łajdacy plądrowali Georgię.Sytuacja była tak okropna, Danny, że nie mógłbyś sobie tego nawet wyobrazić.Wojna zdeprawowała wielu ludzi.Szukali tylko okazji, aby szerzyć gwałt i niesprawiedliwość.Dobrych ludzi, jak mojego brata i mojego kuzyna, wieszano, choć byli całkowicie niewinni.Dobrzy ludzie, jak rodzina twojej matki, która udzieliła schronienia mojej rodzinie, byli nękani i prześladowani.Niebezpieczeństwo groziło wszystkim.Chłopiec taki jak ja, nie starszy od ciebie, Danny, i wykształcony wraz z twoją matką przez krewnego, którego nigdy nie poznasz, nie mógł bez obawy o swoje życie przejść się ulicą.Zaskoczony spoglądam w lustro, na odbicie wujka Brady’ego, który siedzi za mną i cierpliwie szczotkuje mój płaszcz.- Och, byłem młody, szalony i impulsywny - ciągnie, przyprawiając mnie o śmiech, gdyż teraz w niczym nie przypomina kogoś takiego.- Tak, byłem - powtarza z naciskiem - a twoja matka także była młoda.Nienawidziliśmy Georgii, nienawidziliśmy tego, co wojna zrobiła z ludźmi.Nienawidziliśmy tego, co zostawiliśmy za sobą, kiedy było już po wszystkim.Gwałtu, gniewu i okrucieństwa.Zostawiliśmy to, ona i ja.Opuściliśmy nasz dom.Podróżowaliśmy razem, ona i ja.Dotarliśmy do Ohio.Ucieczka i strach! Twoja matka była chora.Nie zostało nam już nic oprócz nadziei.I tam, w Cincinnati, spotkaliśmy twojego ojca.No cóż, wiesz.Wiesz, jak piękna była twoja matka.Przyglądam się z uwagą odbiciu wujka Brady^go w lustrze.Ma wielkie brązowe oczy; ja także.Ma szerokie kości policzkowe, wydatne wargi i twarde, kręcone włosy.Ja także.Jestem równie blady jak moja matka, a moje kręcone włosy są brązowe, nie czarne.Matka miała jeden z tych delikatnych, południowych nosów; mam go także.Mimo mojej tępoty i zatwardziałości odziedziczyłem - niezasłużenie - jej wdzięk.- Widzisz, synu - kontynuuje wujek Brady - twoja matka nie chciała, abyś popełnił jakiś błąd z tą Cyganką.Nie chciała, abyś zrobił to, co ona zrobiła.Coś, czego mógłbyś żałować.Coś, co bardzo utrudniłoby ci życie, kiedy jesteś taki młody.Kiedy wszystko jest jeszcze przed tobą.- Wujku Brady - mówię, patrząc na jego odbicie w lustrze, patrząc na moje własne odbicie.- Czy mama żałowała, że się urodziłem?- Oczywiście, że nie - odpowiada.- Twoja matka kochała cię bardziej niż słońce i księżyc.Ale my mieliśmy szczęście, Danny.Profesor Flint okazał się dobrym i zaradnym człowiekiem.Wykształconym i oświeconym.Uwielbiał twoją matkę.Nie miał żadnej rodziny.Myślę, że można powiedzieć, iż był samotny.Znasz go.Przygarnął nas.Nas wszystkich.- Łącznie ze mną - mówię.- Łącznie ze mną - odpowiada wujek Brady.- Danny, profesor bardzo cię kocha, nawet jeśli czasem myślisz o nim, że jest sztywniakiem.Kiwam głową, gdy mój ojciec, sztywniak, wprowadza do naszego wozu Zenę Trubecką.Jest surowy i zdecydowany.Siadamy wszyscy czworo wokół stołu, napięci i niepewni.Po grzbiecie przebiega mi dreszcz.Nie wiem, jak ona tańczyła ze mną na scenie ostatniego wieczoru.Najwyraźniej zna jakąś sztuczkę, o której my nie słyszeliśmy.- Czy skomunikujecie się dziś z moim drogim mężem? - pyta niewinnie.Chcę właśnie powiedzieć: „Bez Powrotu, moja różo”, ale wyprzedza mnie mój ojciec.- Złotodajna działka Bez Powrotu została zgłoszona przez niejakiego Nikitę Trubeckiego, madame.W biurze probierczym powiedziano mi, że pan Trubecki wydobył z niej trzy czwarte miliona w złocie.Nigdzie jednak w San Francisco nie ma żadnej informacji o pani.Oczy Zeny lśnią od łez.- Chcę porozmawiać z Nickiem - mówi i zwraca się w moją stronę.- Danny? Proszę.- Madame - odpowiada mój ojciec - doceniamy pani wsparcie w trudnej dla nas chwili.Doceniamy pani złoto, ale już go więcej nie weźmiemy.Pani jest albo złodziejką, albo oszustką, może wariatką, a może szpiegiem.Ja uważam, że pani jest szpiegiem.- Szpiegiem? - mówi Zena, dotykając palcami swojej białej szyi.- Nie wiem czyim - kontynuuje mój ojciec.- To oczywiste, że jest to ktoś zbyt leniwy lub zbyt głupi, aby wymyślać swoje własne triki.- Och, daj spokój, tato - wtrącam.- Zena jest moją przyjaciółką.- Myślę, że nie jest - odpowiada ojciec i zwróciwszy się do niej, dodaje: - Niech się pani trzyma z dala od mojego syna, madame.Takim jak pani nie wyjawia się żadnych sekretów.Zena zrywa się z płaczem i wybiega z naszego wozu.Patrzymy, jak przechodzi pospiesznie przez porośnięty zakurzoną trawą plac i skręca na rogu Czternastej i Market Street.- Idź za tą kobietą - rozkazuje mi ojciec.- Byłem dziś rano na poczcie głównej i przejrzałem książkę adresową.- Potrząsa palcem skierowanym w moją stronę.- Nigdy nie ufaj urzędnikom, Danielu, zawsze sprawdzaj wszystko osobiście.Na liście mieszkańców San Francisco nie ma Zeny Trubeckiej, ale jest Nikita.- Co? - pytamy jednocześnie, ja i wujek Brady.- Nikita Trubecki do dziś mieszka na Russian Hill - odpowiada ojciec.- Przy Chestnut Street pod numerem 963.A teraz idź za nią, mój panie.Dowiedz się, dla kogo nas szpiegowała.Biegnę przez trawnik, skręcam na tym samym narożniku, ale kiedy tam docieram, Zeny już nie ma.Market Street jest pełna eleganckich powozów, dorożek i wozów towarowych ozdobionych reprodukcjami sławnych obrazów lub fragmentów fresków.Po chodnikach przechadzają się mężczyźni w melonikach lub cylindrach.Przyzwoite damy spacerują w strojach o ciemnych kolorach, damy ubrane bardziej sportowo - w jaśniejszych barwach.Zena w swojej szkarłatnej tafcie powinna być łatwa do zauważenia.Ale nigdzie jej nie dostrzegam.Zatrzymuję się, zagubiony, z trudem łapiąc oddech.Nikita Trubecki żyje? Mieszka na Russian Hill? Czy zatem Zena jest wariatką, która włóczy się po ulicach, pytając o męża? Nikita Trubecki musi być bardzo starym człowiekiem, jeśli był poszukiwaczem złota w czasie Gorączki.Być może jest łajdakiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]