[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przecież jest kobietą!Wreszcie po dwóch tygodniach nalegań ustąpiła.Przyniosła pudełko, otworzyła i powiedziała:- Bardzo proszę, Jorge, możesz sobie popatrzeć.Mam nadzieję, że przestaniesz zawracać mi głowę.W pudełku leżała laleczka w stroju zakonnym.Zapomniałem dodać, że scena ta rozegrała się podczas kolacji, w obecności prawie całej rodziny, toteż poczułem się nieco skrępowany.Uznałem, że najlepszym wyjściem będzie pokazać wszystkim lalkę i wyjaśnić, dlaczego siostra Marianna przyniosła ją dla mnie.Rodzice zareagowali oburzeniem.Skarcili mnie w ostrych słowach i więcej nie było o tym mowy.Kiedy wszyscy poszli spać, powędrowałem w piżamie do pokoiku zajmowanego przez siostrę Mariannę.Wziąłem ze sobą lalkę.- Wybacz, Marysiu.Nie mogłem podziękować ci ładnie przy rodzicach.Pozwól, że teraz to zrobię.Położyłem lalkę na stole i zacząłem zdejmować z niej ubranko, zerkając ukradkiem na Mariannę.Pogłaskałem lalczyne włosy, rozpiąłem haftki sukienki.Zakonnica milczała.Zatrzymałem się przy koszuli z grubego, białego płótna.- Naprawdę musicie nosić taką sztywną bieliznę? Po co tyle krochmalić? Ja bym tego na siebie nie włożył, chyba że za karę.Zakonnica nie odpowiedziała.Zdjąłem z lalki koszulę, bo pod spodem miała jeszcze coś w rodzaju gorsetu, ale bez zaszewek ani miseczek na piersi.- Szkoda uciskać taki ładny biust!- Skąd wiesz, że jest ładny? - nie wytrzymała.- Siostrzyczko droga! Przecież nieraz w zabawie dotykałem niechcący twoich piersi.Zaczerwieniła się.W oczach jej zabłysło jakieś dziwne światełko.- Mówiłaś kiedyś, że miałaś narzeczonego, zanim wstąpiłaś do klasztoru.I co, on nigdy nie pieścił twoich piersi?Położyłem palce na lalczynym tułowiu w miejscu, gdzie powinny znajdować się piersi.Siostra Marianna skrzyżowała ręce na swoich piersiach.Nie wiem, czy to był gest obrony, czy symptom podniecenia.- Dość tej zabawy, Jorge.Przestań mnie dręczyć! Nie zachowuj się jak Lucyfer, bo będę musiała iść do spowiedzi.- Po co tak szybko? Czyżby nachodziły cię jakieś grzeszne myśli, siostrzyczko? A co ja złego robię albo mówię?Nie odpowiedziała.Chyba myślami przebywała gdzie indziej, bo patrzyła na mnie nieobecnym wzrokiem.Dalej więc rozbierałem lalkę, odsłaniając długie, barchanowe majtki do kolan.Spojrzałem znacząco na Mariannę; otrząsnęła się z zamyślenia i skrzywiła usta z niesmakiem.- Pierwszy raz widzę takie majteczki.- Milcz!Podeszła do okna, rozsunęła zasłony i zapatrzyła się w ciemną noc przez mokre od deszczu szyby.- Marysiu!Udała, że nie słyszy.- Marysiu, jeśli nie odwrócisz się, będę się gniewać!Niechętnie przeniosła wzrok w moją stronę i stłumiła okrzyk gniewu, albo zaskoczenia, bo zobaczyła, że całuję lalkę między nogami.- Co to, to nie! Za dużo sobie pozwalasz, Jorge.Idę poskarżyć się twoim rodzicom.Skierowała się do wyjścia.Złapałem ją szybko za welon; szarpnęła się i pozostał w moich rękach.- Zwariowałeś!- Przepraszam, nie chciałem.Już dobrze.Zostawmy tę lalkę w spokoju.Nie możesz wyjść taka wzburzona.Wziąłem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie.Bez zakonnego czepka wyglądała bardzo ładnie.- Marysiu, mówię poważnie.Kocham cię.Podobasz mi się jako kobieta.Czy to takie dziwne?Żyły na jej skroniach pulsowały niespokojnie.Piersi unosiły się w przyśpieszonym oddechu.Przytuliłem twarz do jej policzka.Miała przerażone oczy i drżące wargi.Zamknęła oczy ocienione długimi rzęsami.Bez namysłu pocałowałem roztrzęsione usta.Szarpnęła się rozpaczliwie, ale nie wypuszczałem z objęć kruchego ciała, które stawiało słabnący opór.Całowałem ją nadal; nie cofała już ust, coraz śmielej oddawała pocałunki językiem i garnęła się do mnie całym ciałem.Kiedy przerwaliśmy na chwilę, żeby złapać oddech, wyjęczała:- Panie Boże, bądź miłości w mnie grzesznej!Łzy napłynęły jej do oczu i spadały na rozognione policzki.Spijałem je wargami.Były gorące, słone i duże.Było podniecające patrzeć, jak w Mariannie rozgrywa się konflikt między świętością i pożądaniem.Luźne spodnie od piżamy tylko na początku kamuflowały erekcję.- Nigdy więcej tu nie przyjdę.Jak powiem o tym spowiednikowi, zabronią mi wychodzić z klasztoru!Wydawało mi się, że słyszę cień żalu w jej głosie.- Marysiu, jesteś wspaniałą kobietą.Chcę dać ci szczęście.Ponieważ grozi nam, że nie będziemy się widywać, pokochajmy się teraz.Wiem, że mnie pragniesz.Twoje ciało mnie pragnie.Nie wolno tego tak zostawiać.Usiadła w milczeniu i skryła twarz w dłoniach, ciężko wzdychając.Pogładziłem ją po włosach, wziąłem za brodę, żeby podnieść jej głowę do góry i pocałowałem żałośnie wykrzywione usta.Nie wyczuwałem sprzeciwu.Wsunąłem więc rękę pod pelerynkę habitu i odszukałem zapinki.Musiałem jeszcze pokonać kilka warstw ubrania, zanim moje palce spoczęły na falujących piersiach zakonnicy.Nie odsunęła się ode mnie ani nie wykonała żadnego gestu niechęci.Z twarzą zalaną łzami słaniała się w moich ramionach.Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka w drugim końcu pokoju.- Nie, nie, nie.Błagam, zostaw mnie.Niczego nie pragnę! I tak jestem szczęśliwa!Raczej domyśliłem się, niż usłyszałem słowa szeptane przez zaciśnięte wargi.Odpychała moje ręce bezsilnie.Rozpiąłem do końca guziczki habitu i uwolniłem prześliczne piersi z prawie niebieskawymi sutkami.Mieliśmy półtorej godziny do kolejnego podawania leków.Wiedzieliśmy, że nikt tu nie zajrzy bez uprzedzenia.Gdyby rodzice potrzebowali siostry Marianny, wezwaliby ją przy pomocy dzwonka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]