[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Poznajesz mnie, skarbie?- Nie jestem pewien.chociaż.chyba tak.Właściwie to, co najlepiej pamiętam, to nie twarz i nie ciało, tylko orgazmy.Napawasz mnie lękiem.- Dlaczego?- Sam nie wiem, co było silniejsze: rozkosz, czy ból.- Przejdźmy do sypialni.Chcę kochać się z tobą cieleśnie.Inaczej nie wyzwolę się od twojej karmy.Wzięła mnie za rękę.Prawdę mówiąc, nie czułem w tym momencie żadnego pożądania.Tylko ciekawość i niepokój.Zdawałem sobie sprawę z parapsychologicznych właściwości Blanki.Jej oczy przeszywały mnie na wskroś.Tuż za progiem sypialni zdjęła z ramion tunikę i stanęła przede mną całkiem naga.- Na co czekasz, najdroższy?Pomogła mi się rozebrać.Nasze nagie ciała dziwnie nie pasowały do tego pokoju, wypełnionego pamiątkami, przez co tracił intymny charakter sypialni.Porozwieszane po ścianach maski z jakichś magicznych obrzędów portorykańskich rozciągały usta w szyderczym uśmiechu.W migoczącym blasku dwóch czarnych świec, grube wargi poruszały się, jakby coś mówiły.Przyzwyczaiwszy oczy do półmroku, odkrywałem coraz to nowe szczegóły wyposażenia sypialni.W rogu znajdował się manekin przyozdobiony dziwacznymi koralami.Na komodzie stały rzeźbione głowy w perukach; zamiast oczu miały grzebienie z kości słoniowej.Dymiące kadzidła rozsiewały dookoła upajającą woń.Jedyne” światło dawały świece, toteż wszystko zdawało się drżeć niespokojnie.Tak mnie zaabsorbowała tajemniczość tego miejsca, że nie zwracałem uwagi na drobne, lecz apetyczne ciało Blanki.- Chodź do mnie - powiedziała.Leżała na wielkich poduchach.Zbliżyłem się jak automat i pozwoliłem, by robiła ze mną, co chciała.Wędrowała palcami po moim ciele.Długie, ostro zakończone paznokcie drapały delikatnie po plecach, brzuchu i udach, zatrzymując się dłużej na genitaliach.Nadal nie odczuwałem pożądania, chociaż wzwód nastąpił prawidłowo.- Wspaniale Jorge, właśnie tego mi trzeba.Zaczekaj!Zanurzyła palce w porcelanowym słoiczku z maścią, albo bezbarwnym, galaretowatym kremem i rozsmarowała prawie całą zawartość na moim ciele, koncentrując się zwłaszcza na podbrzuszu.Resztki wtarła w siebie.Owładnęło mną uczucie przyjemnej świeżości w środku i na powierzchni ciała.Towarzyszyło temu wrażenie lekkości i rozpływania się w powietrzu.Zastanawiałem się, co to za mikstura; chciałem powąchać, ale nie pozostawiła zapachu ani śladu, na żadnym skrawku skóry.Wiedziałem, że w czasie licznych tournees po Ameryce Południowej Blanka zachodziła do czarowników, którzy nauczyli ją elementów magii.Kiedyś obiło mi się o uszy, że przy pewnym stopniu wtajemniczenia w rytuały voodoo można posiąść nie tylko czyjeś ciało, ale również i duszę.Przestraszyłem się, zwłaszcza, że penis reagował na tę maść inaczej, niż reszta ciała.Odczuwałem w nim pieczenie, zamiast rześkiej świeżości; stawał się nienaturalnie twardy, długi i gruby.Pragnąłem jedynie zanurzyć go w Blance, zgwałcić ją, upokorzyć i wziąć odwet za męczarnie i ból, jaki mi zadawała.Jej paznokcie drapały jeszcze mocniej niż przedtem.Długie, jak szpony palce co chwila odrywały się od mojej skóry i przeczesywały powietrze nasycone gęstą, podniecającą wonią.Nie opuszczał mnie lęk.- Przyjdź i wybaw mnie, mój aniele!Zapraszała mnie na łóżko, dokąd zdążyła się przenieść nie wiadomo kiedy.Położyłem się obok niej niechętnie, niejako wbrew własnej woli.Patrzyła z zadowoleniem na wyzywająco i agresywnie sterczący członek.Odwróciła się na moment i sypnęła jakiś proszek, który zaskwierczał w zetknięciu z płomieniem świecy.W sypialni zapachniało inaczej.Blanka oddychała gwałtownie.Najwyraźniej traciła panowanie nad własnym ciałem; rzucała się jak w transie.Raptem łóżko zaczęło trzeszczeć; coś nim kołysało na wszystkie strony.Nie pozwoliła mi zeskoczyć; runęła na mnie całym ciężarem, wbijając paznokcie w moją pierś.Dziwiłem się, skąd ta filigranowa kobieta bierze tyle siły.Kąsała mnie zębami po nogach, ugniatała bezlitośnie obolały członek i jądra, wzbierające gwałtowną ejakulacją, pomimo nieznośnego bólu.Łóżko nie chwiało się już, lecz pędziło gdzieś przed siebie jak dziki rumak.Przerażenie sparaliżowało moje ciało z wyjątkiem genitaliów, które żyły własnym życiem.Blanka usiadła na mnie i położyła go sobie na brzuchu; sięgał jej prawie do pępka.Masturbowała się, ocierając się o niego mocnym wypychaniem bioder.Po kilku nerwowych spazmach strzyknął spermą aż na piersi kobiety.Roztarła ją sobie po brzuchu, błyskawicznie rozsunęła uda i wpuściła, a raczej wessała go do gorącej pochwy.Jeszcze nie zdążył odsapnąć po pierwszym orgazmie, a już pęczniał od nowa i poruszał się żwawo w rytmie ogłuszającego trzeszczenia łóżka, na którym cwałowały chyba wszystkie zjawy astralnego świata.Spuszczałem się bez końca, wirując razem z Blanką, jak w diabelskim kole; raz na górze, raz pod spodem.Dźgała mnie paznokciami, gryzła do krwi w usta i język, ale to nie przeszkadzało we wspólnej serii orgazmów.Oboje dyszeliśmy chrapliwie.Chciałem położyć kres temu szaleństwu i nie mogłem.Zląkłem się, że nic nie zdoła uwolnić mnie od Blanki, oprócz śmierci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]