[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na tym polega tajemnica zbawienia, a nie na pokładaniu nadziei we własnych wysiłkach.PIELGRZYM: Tak bardzo pragnąłbym, ja, słaby i bezsilny, poznać tę tajemnicę i dzięki temu jakoś poprawić moje leniwe życie, ku Bożej chwale i mojemu zbawieniu!MNICH-POKUTNIK: Tajemnicę tę posiadłeś już, umiłowany bracie, z księgi Dobrotolubija.Zawiera się ona w nieustannej modlitwie, którą zgłębiałeś tak usilnie, gorliwie się nią zajmując i radując!PIELGRZYM: Padam do twych stóp, wielebny ojcze! Proszę cię w imię Boga, pozwól mi usłyszeć z twych ust coś pożytecznego o tej zbawczej tajemnicy i o świętej modlitwie, o której słuchać pragnę najbardziej, a i czytać lubię ku pokrzepieniu i pocieszeniu mej, tak bardzo grzesznej duszy.MNICH-POKUTNIK:, Choć nie mogę spełnić twego życzenia za pomocą moich własnych rozważań nad tą wzniosłą czynnością, bo zbyt mało jeszcze jestem doświadczony w tym przedmiocie, to mam jednak pouczający zeszycik jednego z duchownych pisarzy właśnie na ten temat.Jeśli zadowoli to także naszych współrozmówców, to zaraz go przyniosę, a jeśli zechcecie, przeczytam wam.Pozwólcie, proszę!WSZYSCY: Bądź łaskaw, wielebny ojcze! Nie pozbawiaj nas tej zbawczej wiedzy.Tajemnica zbawienia objawiana dzięki modlitwie nieustannej Jak się zbawić? To pobożne, chrześcijańskie pytanie rodzi się oczywiście w umyśle każdego, kto odczuwa zranienie i osłabienie ludzkiej natury, ale i pozostałości pierwotnego dążenia do prawdy i sprawiedliwości.Każdy, kto choć trochę wierzy w nieśmiertelność i nagrodę życia wiecznego, mimo woli napotyka myśl o tym, jak się zbawić, gdy zwraca swe spojrzenie ku niebu.Trudząc się nad rozwiązaniem tego zadania, wypytuje o to ludzi rozważnych i światłych, potem czyta wskazane przez nich pouczające książki duchownych pisarzy, pragnąc niezachwianie postępować według usłyszanych i wyczytanych prawd i zasad.We wszystkich tych pouczeniach napotyka on, podkreślone jako niezbędne, warunki zbawienia: pobożne życie, uczynki, pracę nad sobą dla osiągnięcia zdecydowanego samowyrzeczenia, kierującego ku pełnieniu dobrych dzieł i ku stałemu spełnianiu wszystkich Bożych przykazań, poświadczającemu niewzruszoność i stałość wiary! Głosi się mu jeszcze, że wszystkie te warunki zbawienia winny być wypełniane z najgłębszą pokorą i łącznie, bo skoro wszystkie cnoty związane są ze sobą, to jedna drugą winna powstrzymywać, jedna drugą doskonalić i dawać natchnienie, podobnie do promieni słońca, które dopiero wtedy ujawniają swą moc i rodzą płomień, gdy skupione są przez szkło soczewki w jednym punkcie.W przeciwnym bowiem razie ten, „kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie" (Łk 16,10).Na dodatek, po to by całkowicie został przekonany o konieczności tego tak złożonego i złączonego w całość działania, słyszy wysokie pochwały piękna cnót i osąd niegodziwości i nieszczęść niesionych przez wady.Wszystko to przypieczętowuje się prawdziwą zapowiedzią wspaniałej nagrody i szczęśliwości albo karcącej udręki i nieszczęść w życiu wiecznym.W taki to szczególny sposób wygłaszane są w naszych czasach kazania! Człowiek gorąco pragnący zbawienia, pouczony w ten sposób, przystępuje do wypełniania pouczeń i doświadczania tego, co usłyszał i wyczytał.Ale niestety! Już u samego progu urzeczywistniania tych pragnień nie może osiągnąć swego celu, przewidując, a nawet doświadczając, że jego zraniona i osłabiona natura weźmie górę nad argumentami rozumu, że jego wolna wola jest zniewolona, skłonności - zepsute, a moc ducha - zupełnie wyczerpana.Mając doświadczalne potwierdzenie swej bezsilności dochodzi oczywiście do wniosku, że powinny istnieć jakieś środki sprzyjające wypełnieniu tego, co nakazuje prawo Boże, czego wymaga chrześcijańska pobożność i tego, co wypełniali wszyscy godni otrzymać zbawienie i świętość.Wskutek tego, a także po to, by pogodzić w sobie wymagania umysłu i sumienia z brakiem sił do ich wykonania, zwraca się jeszcze ku tym, co przepowiadają zbawienie, z pytaniem: jak się zbawić? Jak wypełnić tak trudne dla niego warunki zbawienia? I czy ten, który je obwieszcza, jest w stanie niewzruszenie wypełnić to, o czym naucza? „Proś Boga, módl się do Boga o pomoc!" To czyż nie byłoby lepiej najpierw, albo zawsze i wszędzie uczyć modlitwy, jako sprawczyni wypełniania tego wszystkiego, czego wymaga chrześcijańska pobożność i co wiedzie ku zbawieniu? - myśli ktoś stawiający sobie te pytania i zaraz przystępuje do zgłębiania modlitwy czyta, rozmyśla, przyswaja sobie nauki tych, co na ten temat piszą.To prawda, że znajduje przy tym wiele myśli światłych, wiedzy głębokiej i słów ujmujących.Jeden z nich piękne prowadzi rozważania o konieczności modlitwy, inny - o jej mocy, dobroczynnym wpływie, obowiązku modlitwy, o tym, że w modlitwie potrzebna jest wytrwałość, skupienie, gorliwość ducha, czystość myśli, pojednanie z nieprzyjaciółmi, pokora, skrucha, i wszystko inne, co tylko powinno być tu użyteczne.Ale czym jest modlitwa sama w sobie i jak właściwie należy się modlić? Ponieważ na te najważniejsze przecież i najbardziej naglące pytania rzadko zdarzy się znaleźć odpowiedzi wyczerpujące i zrozumiałe dla wszystkich, to człowiek gorliwie pragnący modlitwy znów natrafia na zasłonę tajemnicy.Z tego ogólnego oczytania zostanie mu w pamięci, chociaż i świątobliwa, ale przecież tylko zewnętrzna strona modlitwy, i dojdzie do takiego wniosku: modlić się, to znaczy chodzić do cerkwi, czynić znak krzyża, pokłony, klęczeć, odmawiać psałterz, kanony, akatysty.To ogólne przekonanie o modlitwie panuje wśród tych, którym nie są znane pisma o modlitwie wewnętrznej i kontemplacyjnym życiu świętych ojców.Tak poszukując, napotyka wreszcie księgę zwaną Dobrotolubije, w której dwudziestu pięciu świętych ojców w sposób zrozumiały przedstawiło naukę prawdziwej, rzeczywistej modlitwy serca.Tutaj tajemnica zbawienia i modlitwy zaczyna się odsłaniać i spostrzega on, że modlić się prawdziwie oznacza skierować umysł i pamięć ku nieustannemu wspominaniu Boga, chodzić w Jego obecności, wzbudzać w sobie miłość ku Niemu, wciąż o Nim myśląc, i łączyć imię Boga z oddechem i biciem serca, zmierzając ku temu wszystkiemu poprzez wzywanie swymi ustami Najświętszego Imienia Jezusa Chrystusa, albo odmawianie modlitwy Jezusowej w każdym miejscu, o każdym czasie, przy każdym zajęciu, nieustannie.Chociaż te jaśniejące prawdy, rozświetliwszy wiedzę poszukującego i otworzywszy mu drogę zgłębiania i osiągania modlitwy, przekonają go o konieczności natychmiastowego przystąpienia do wypełniania tych mądrych pouczeń, jednakże podczas tych swoich prób, działając co jakiś czas, nie będzie pozbawiony trudności, dopóki doświadczony nauczyciel nie odkryje przed nim (według tej samej księgi Dobrotolubija) całkowicie tej tajemnicy, że tylko częstość i nieustanność modlitwy (w jakikolwiek sposób byłaby ona na początku odmawiana) jest jedynym skutecznym sposobem zarówno doskonalenia modlitwy wewnętrznej, jak i ratowania duszy: częstość modlitwy jest podstawą, fundamentem utrzymującym cały krąg zbawczego działania, jak to potwierdza św.Symeon Nowy Teolog: Ten - powiada - kto modli się nieustannie, złączył w tym jednym wszystko, co dobre
[ Pobierz całość w formacie PDF ]