[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ani razu go niepotrzebowa³.¯aden z ³agodnych mieszkañców Aruzy nigdy mu nie zagrozi³.Terazte¿ czu³ siê bezpieczny, chocia¿ przebywa³ na otwartym terenie i ca³kiem bezobstawy.Dengar zerwa³ siê z miejsca i pospieszy³ œcie¿k¹ wiod¹c¹ w dó³ zbocza.Bardzoprzy tym uwa¿a³, by nie z³amaæ jakiejœ ga³¹zki, nie potr¹ciæ luŸnego kamienia.Bieg³ niewiarygodnie szybko, d³ugimi susami.Imperium zmieni³o go iprzeznaczy³o do wielkich czynów.Dengar by³ silniejszy ni¿ inni, sprawniejszy.Lepiej widzia³, s³ysza³ rzeczy, które umyka³y zwyk³ym ludziom.Na dodatek prawie nic przy tym nie odczuwa³.By³ ma³o wra¿liwy na ból, rzadkosiê ba³.Nie gnêbi³o go poczucie winy.Obca by³a mu te¿ mi³oœæ.Chciano zrobiæ z niego idealnego zabójcê.Jeszcze w m³odoœci, gdy omal niezgin¹³ w fatalnym wypadku na grawicyklu, imperialni chirurdzy usunêli muprzedgórze i wszczepili na jego miejsce modu³y elektroniczne wzmacniaj¹ce wzroki s³uch.Dengar dobrze wiedzia³, co imperialni fachowcy mog¹ zrobiæ z mieszkañcamiAruzy.Sam przeszed³ to dwadzieœcia lat wczeœniej.W kilka sekund znalaz³ siê tu¿ za Kritkeenem.Genera³ sta³ wci¹¿ bez ruchu iprzygl¹da³ siê ksiê¿ycom.- £adna noc, prawda? - spyta³ cicho Dengar z cienia za jedn¹ z kolumn.Zaskoczony Kritkeen obróci³ siê i wbi³ oczy w ciemnoœæ.- Tutaj - powiedzia³ Dengar wstêpuj¹c w smugê œwiat³a.- Kim jesteœ? - warkn¹³ wstrz¹œniêty Kritkeen, siêgaj¹c do pasa, gdzie trzyma³awaryjny nadajnik do przyzywania ochrony.Zanim zd¹¿y³ mrugn¹æ, Dengar pokona³ odleg³oœæ dziesiêciu kroków i z³apa³genera³a za rêkê.Potem odpi¹³ nadajnik od pasa i schowa³ do w³asnej kieszeni,uniós³ blaster i wpakowa³ lufê do ust gospodarza, a¿ metal stukn¹³ o szkliwozêbów.Wszystko to zabra³o mu nieca³¹ sekundê i ca³kiem oszo³omi³o ofiarê.- To ma byæ rutynowa akcja.Zabójstwo jak z podrêcznika.Chyba znasz têprocedurê - powiedzia³ Dengar, który teraz ju¿ siê nie spieszy³.Raz, bodziêki latom praktyki nie musia³, a dwa, bo nie powinien.Nale¿a³o daæ trochêwytchnienia organizmowi; zbyt czêste lub za d³ugie przyspieszenia mog³yprzeci¹¿yæ system.- Zgodnie z paragrafem dwa jeden dwa siedem imperialnychprzepisów, jestem zobowi¹zany poinformowaæ ciê, ¿e zosta³em wynajêty doprzeprowadzenia legalnego zabójstwa.Zosta³eœ oskar¿ony o zbrodnie przeciwkoludzkoœci i uznano ciê winnym.- Co? - wykrztusi³ Kritkeen.- Nie udawaj, ¿e nie wiesz, o jakie zbrodnie chodzi.Obserwowa³em ciê oddwunastu dni.Teraz przysz³a pora na wykonanie zadania.Przynios³em ci blaster,bo zgodnie z przepisami masz prawo do obrony.Jeœli ciê zabijê,przedstawiciele zleceniodawcy przeka¿¹ Imperium materia³y dokumentuj¹ce powody,dla których wybór pad³ w³aœnie na takie rozwi¹zanie problemu.- Ale jeœli mnie zabijesz.Nie, to niemo¿liwe.Kritkeen cofn¹³ siê nieco, tak ¿e wylot lufy blastera znalaz³ siê w pobli¿ujego warg.- Poczekaj chwilê!Dengar wcisn¹³ mu blaster w d³oñ i odsun¹³ siê o krok.- Zaczekam trzy minuty - zapowiedzia³.- Zgodnie z prawem muszê ci daæmo¿liwoœæ ucieczki.Masz trzy minuty na bieg w dowolnie wybranym kierunku, niewolno ci tylko szukaæ twoich szturmowców.Potem zacznie siê polowanie.Kritkeen spojrza³ na Dengara, a potem na trzymany niepewnie w d³oni blaster.By³o jasne, co myœli.Zastanawia³ siê, czy zdo³a pokonaæ zabójcê, ale pamiêta³przecie¿, z jak¹ szybkoœci¹ tamten potrafi reagowaæ.Lepiej ju¿ by³o rzuciæ siêdo ucieczki.Dengar odsun¹³ siê o kolejne dwa kroki i opuœci³ w³asny blaster.- No, dalej - powiedzia³ uprzejmie.- Zastrzel mnie.Nie mam nic do stracenia.To by³a prawda.Dengar nie mia³ rodziny ani domu, pieniêdzy ani honoru.Niemia³ te¿ przyjació³, jego ¿ycie emocjonalne ledwie gdzieœ tam siê tli³o, a zwszystkich jego uczuæ i tak najsilniejszy by³ gniew.To jedno imperialnizostawili mu œwiadomie, by pamiêta³, ¿e kiedyœ by³ cz³owiekiem.By³ dok³adnie tym, czym chciano go uczyniæ: zabójc¹ bez krêpuj¹cych go wiêzów,niezdolnym przy tym do lojalnoœci.Dziœ po raz pierwszy mia³ zabiæ jednego zeswoich pracodawców
[ Pobierz całość w formacie PDF ]