[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na Athosie te¿ chybapodj¹³nieodwo³aln¹ decyzjê, i¿ od tej pory poœwiêci siê wy³¹cznie dzia³alnoœcireligijnej naterytorium ojczystego kraju.(por.: Marek Ruszczyc, Awanturnicy i szarlatani,Warszawa1979, s.187)Po powrocie do Rosji zacz¹³ tedy Grisza rozpowiadaæ sw¹ dziwaczn¹ ewangeliê,prorokowaæ, uzdrawiaæ licznych chorych, egzorcyzmowaæ opêtanych przez demony,czywrêcz odprawiaæ czary.Nie omieszka³ te¿ – oczywiœcie! – zawitaæ do swej rodzinnej wsi Pokrowskoje wtobolskiej guberni.I rzecz co najmniej dziwna, a jednoczeœnie jak¿echarakterystyczna dla„œwiêtego starca”, nawet tutaj, gdzie wszyscy doskonale znali go jako pijaka,awanturnika,rozpustnika, z³odzieja i oszusta, uda³o mu siê zdobyæ wcale nie ma³¹ rzeszêzwolenników, aw³aœciwie zwolenniczek.Jak wieœæ niesie, Rasputin oprócz przewodzenia modlitwom i „praktykompokutniczym”,jako æwiczenie posiadaj¹ce szczególnie du¿o zbawczej mocy w sobie, propagowa³wspólnek¹piele jego i wiernych mu „oblubienic duchowych”, czyli bab i dziewuch zPokrowskoje, wmiejscowej ³aŸni.Oprócz igraszek w ciep³ej wodzie i „ub³ogos³awienia” (wiadomow jakisposób) grzesznych cia³ kobiecych przez „ojca” Grzegorza, do praktykreligijnych zalicza³osiê równie¿ wypijanie przez te jego oblubienice wody, w której wyk¹pa³ siê„œwiêtycz³owiek”.(por.: Marek Ruszczyc, dz.cyt., s.187)Wstrêtne? Niesmaczne? Có¿, fakty s¹ takie, ¿e niewiasty z trzódki Rasputina nierazwalczy³y miêdzy sob¹ o ów przywilej.W koñcu.Zale¿y co kto lubi.Grisza nie zagrza³ d³ugo miejsca w rodzinnej wiosce i rych³o wyruszy³ w podró¿misyjn¹po kraju.Szed³ lub jecha³ od miejscowoœci do miejscowoœci i nawo³ywa³ ludzi bysiênawracali.Dalej, g³osi³ on, i¿ ¿adna kobieta nie mo¿e dost¹piæ ³aski boskiejje¿eli poprzednionie zgrzeszy cia³em (najlepiej oczywiœcie z Grisz¹), jako ¿e grzech ten mo¿ebyæ naj³atwiejodpuszczony.(por.: William Le Queux, Rasputin – zbrodniczy mnich, Warszawa –Kraków,brak roku wydania, s.16)Wszystko zaczê³o siê zmieniaæ w ¿yciu „œwiêtego starca”, gdy przyby³ doKazania, gdzieprzypadek zetkn¹³ go z rektorem Seminarium Duchownego, ojcem Michai³em, ów zaœuzna³Rasputina za mê¿a Bo¿ego, za osobê opatrznoœciow¹, któr¹ Stwórca zes³a³, abyzbawiæ Rosjê.W latach 1903 – 1905 s³awa Grigorija roœnie.Niezmordowany odbywa pielgrzymkipokraju, prowadz¹c swoj¹ „apostolsk¹” dzia³alnoœæ.Wzd³u¿ ulic miasteczek i sió³, na wieœæ o jego przybyciu, ustawiaj¹ siê t³umy,ludziepadaj¹ na kolana, obsypuj¹ poca³unkami rêce Griszy, ca³uj¹ jego buty, krajkapoty i wo³aj¹:„– Chrystusie nasz, ocalicielu nasz, módl siê za nami grzesznymi! Bóg wys³uchatwoichmod³Ã³w!”On zaœ im odpowiada:39„– Wo imia Otca, i Syna, i Swiatogo Ducha! B³ogos³awlu was bratia i siestry!Wyznawajcie swoje grzechy! Chrystus–Spas rych³o siê objawi! Cierpcie,pamiêtaj¹c o Jegomêce i œmierci! Umartwiajcie wasze cia³a dla mi³oœci Pana!”Roœnie liczba „duchowych ¿on” Rasputina, które dziêki stosunkom p³ciowymodbywanymze „œwiêtym starcem” s¹ przekonane, i¿ krocz¹ prost¹ drog¹ ku niebiañskiejojczyŸnie.Aoprócz tego, jeœli chorowa³y, odzyskuj¹ zdrowie.Tak, to niepodwa¿alny i niezaprzeczalny fakt, którego po prostu nie da siêzanegowaæ:Rasputin posiada³ jak¹œ nadludzk¹ moc, dziêki której potrafi³ leczyænajrozmaitsze schorzeniai dolegliwoœci, od „zwyczajnych”, „niewinnych” nerwic poczynaj¹c, a nahemofiliikoñcz¹c!!!Grisza specjalizowa³ siê równie¿ w wypêdzaniu z³ych duchów z cia³ opêtanychniewiast.Znany jest przypadek, ¿e gdy pewnego razu diabe³ okaza³ siê dziwnie oporny inie s³ucha³ anipróœb, ani gróŸb „œwiêtego”, uporczywie tkwi¹c w ciele m³odej mniszki, m¹¿„Bo¿yzirytowa³” siê srodze i w wyj¹tkowo brutalny sposób zgwa³ci³ opêtan¹.I o dziwo– jej niemi³edolegliwoœci ust¹pi³y natychmiast!Griszy wszak¿e nie wystarcza³y te sukcesy, które kogoœ innego na jego miejscubezochyby przyprawi³yby o zawrót g³owy.Grisza bowiem chcia³ osi¹gn¹æ wiêcej iznaczyæjeszcze wiêcej.On po¿¹da³ publicznego i g³oœnego oœwiadczenia ze strony osobyoniepospolitym autorytecie, ¿e jest ni mniej, ni wiêcej, tylko pos³añcem Bo¿ym.I sta³o siê pewnego dnia 1903 roku to, o czym Rasputin marzy³.Sam ojciec IoanKronsztadzki – cudotwórca powszechnie uwa¿any za œwiêtego – podczas uroczystegonabo¿eñstwa odda³ pok³on naszemu Griszy.„Œwiêty starzec” zbli¿ywszy siê do kó³ cerkiewnych, zyskawszy przychylnoœæniektórychdostojników duchownych, biskupów i archimandrytów, mia³ ju¿ utorowan¹ drogê dosalonówmo¿nych rodów Rosji.I rzecz szczególna, w³aœnie osoby z wy¿szych sfernajbardziej czcz¹Rasputina i robi¹ mu jak najlepsz¹ reklamê.Wreszcie nadszed³ dzieñ najwiêkszego triumfu Griszy.Oto bowiem, latem 1905roku,archimandryta Teofan, rektor Akademii Duchownej w Petersburgu i ojciec duchownycarycywpad³ na pomys³, aby zaprosiæ Griszkê do siebie.Ciemny ch³op syberyjski wtêtni¹cej ¿yciemstolicy imperium czu³ siê niczym ryba w wodzie i poznawa³ pierwsze osobynale¿¹ce docarskiego dworu.Niespodziewane przybycie do Petersburga w³adyki Antoniego, biskupa wo³yñskiego,burzy spokój „œwi¹tobliwego” Grigorija.Antoni bowiem ma jak najgorsze zdanie oprzybyszu z dalekiej Syberii.Rasputin zatem czym prêdzej opuszcza stolicê iwyje¿d¿a doKijowa.I tym razem sprawdzi³o siê stare porzekad³o, i¿ nie ma tego z³ego, co by nadobre niewysz³o.W Kijowie bowiem uda³o mu siê poznaæ wielk¹ ksiê¿nê Milicê, ¿onêcarskiego stryjawielkiego ksiêcia Piotra Niko³ajewicza Romanowa.Pobyt poza Petersburgiem nie trwa d³ugo i ju¿ jesieni¹ ojczulek Grzegorz jest zpowrotemw mieœcie nad New¹.1 listopada 1905 roku, dziêki wstawiennictwu ksiê¿nejMilicy, staryrozpustnik zostaje przedstawiony w Carskim Siole imperatorowi WszechrusiMiko³ajowi II ijego ma³¿once.Od tej chwili kariera cudotwórcy nabiera szalonego wprost rozpêdu.Na marginesie warto wspomnieæ, i¿ przed audiencj¹, podczas której car i carycaprzyjêliGrzegorza, mieli nieco w¹tpliwoœci, czy wypada im to uczyniæ, poniewa¿ domonarszychuszu dosz³y by³y niepochlebne opinie na temat Rasputina.Poradzili siê zatem w tej kwestii, dziel¹c siê z nim swoj¹ trosk¹, ojcaTeofana.A on ichuspokoi³:40„– Ojciec Grjgorij Jefimowicz – prawi³ mnich – to ch³op, to cz³owiek prosty is¹dzê, ¿eWaszym Wieliczestwom z po¿ytkiem bêdzie wys³uchaæ, co te¿ on ma do powiedzenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]