[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A mogliœmy wzi¹æ tylko s³ab¹³upiny.Sir Owain podkreœli³ to, kiedy mówi³ do nas przez przekaŸnik:- Jeœli sobie ¿yczysz, de Tourneville, przyjmiemy ciê na roz­mowy, ale musiszprzybyæ sam, w zwyk³ej ³odzi ratunkowej i nie­uzbrojony.O, tak, mo¿esz wzi¹ærównie¿ swego zakonnika.Powiem wam, jak¹ macie przyj¹æ orbitê.Tam, wokreœlonym punkcie, spotkacie mój statek.Jeœli moje teleskopy lub detektorywykryj¹ jak¹œ zdradê, zamiast spotkaæ siê z tob¹, polecê prosto naWersgorixan.Nabieraliœmy prêdkoœci w ciszy.Raz odwa¿y³em siê tylko powiedzieæ:- Jeœli wy dwaj pogodzicie siê, doda to odwagi naszemu ludowi.Wówczasbêdziecie naprawdê niezwyciê¿eni.- Katarzyna i ja? - warkn¹³.- Nie, ja m-m-mia³em na myœli ciebie i sir Owaina.- wyj¹ka­³em.Ale wówczaspoj¹³em prawdê: w rzeczy samej, Owain by³ nikim.To na sir Rogerze spoczywa³aca³a odpowiedzialnoœæ za nasz los, a on nie móg³ udŸwign¹æ jej oddzielony odpani, która posiada³a jego dusze.Ona to i dzieci, które zabra³a ze sob¹, by³y powodem, ¿e tak potulnie zgodzi³siê b³agaæ sir Owaina o zmi³owanie.Lecieliœmy coraz dalej, a planeta zmala³a za nami niczym poz­bawiona po³yskumoneta.Nigdy przedtem nie czu³em siê tak samotny, nawet wówczas, gdy po razpierwszy wzlecieliœmy nad Ziemi¹.W koñcu osi¹gnêliœmy w³aœciwe miejsce i dostrzeg³em coœ, co przes³ania³oœwiat³o niektórych gwiazd, a po chwili zmieni³o siê w smuk³y i czarny kszta³tstatku, który siê ku nam zbli¿a³.Mogli­byœmy zniszczyæ go rêcznie odpalon¹rakiet¹, ale sir Owain wie­dzia³ dobrze, ¿e tego nie uczynimy, skoro ladyKatarzyna, Robert i Matylda s¹ na pok³adzie.Elektromagnesy przyci¹gnê³y naszsta­tek dok³adnie brama w bramê.Otworzyliœmy nasz¹ i czekaliœmy na ci¹gdalszy.Przyszed³ do nas sam Branithar.Zwyciêstwo rozpala³o go, ale cofn¹³ siê, gdydostrzeg³ miecz i mizerykordiê sir Rogera.- Mieliœcie nie mieæ ¿adnej broni! - rzuci³.- Co? Ach, to.- baron spojrza³ obojêtnie na ostrze.- Nigdy bym niepomyœla³.one s¹ jak moje ostrogi, insygnia mego Sta­nowiska.nic wiêcej.- Daj mi je!Sir Roger zdj¹³ je i odda³ Wersgorowi, a ten poda³ dalej innemu niebieskiemu,po czym dok³adnie nas obszuka³.- Nie ukryliœcie broni - stwierdzi³ na koniec.Czu³em, jak policzki p³on¹ mi zobawy, ale sir Roger zdawa³ siê nie zwracaæ na to uwagi.- Bardzo dobrze - rzek³ Branithar - chodŸcie ze mn¹.Szliœmy korytarzem do g³Ã³wnej kabiny, gdzie sir Owain siedzia³ za sto³em zinkrustowanego drewna.Odziany by³ w czarny aksa­mit, a d³oñ, co spoczywa³a nale¿¹cej przed nim broni, b³yszcza³a od klejnotów.Lady Katarzyna nosi³a czarn¹sukniê i welon.Spogl¹da³a spod prostego kosmyka w³osów, który opada³ jej na czo³o jakmigocz¹cy p³omyk.Sir Roger przystan¹³ w drzwiach kabiny.- Gdzie dzieci? - zapyta³.- S¹ w sypialni ze s³u¿¹cymi - jego ¿ona mówi³a jak maszyna.- Czuj¹ siêdobrze.- Usi¹dŸ, panie - zaproponowa³ g³adko sir Owain,, a jego wzrok b³¹dzi³ pokabinie.Branithar po³o¿y³ przed nim miecz i sztylet i stan¹³ po jego prawej rêce.Dwajinni, którzy ju¿ czekali, stanêli z za³o¿onymi rêkami przy wejœciu tu¿ za nami.Wzi¹³em ich za wspomnianego lekarza i nawigatora; dwaj ¿o³nierze byli zapewnena stanowi­skach bojowych, pilot zaœ przy sterach, na wypadek, gdyby coœprzebiega³o nie tak, jak powinno.Lady Katarzyna sta³a jak ska­mienia³a na tleœciany, po lewicy sir Owaina.- Nie ¿ywisz do mnie, mam nadziejê, ¿alu - odezwa³ siê zdrajca.- Na wojnie i wmi³oœci wszystko jest dozwolone.Katarzyna unios³a rêkê na znak protestu.- Tylko na wojnie -ledwie by³o j¹s³ychaæ, a rêka jej zaraz opad³a.Sir Roger nie usiad³, lecz splun¹³ na pod³ogê.Owain poczerwienia³.- S³uchaj, no - krzykn¹³ - nie lamentuj nad z³amanymiprzysiêgami.Twoja w³asna pozycja jest bardziej ni¿ w¹tpliwa: przyw³aszczy³eœsobie prawo tworzenia szlachciców z ch³opów i s³u¿¹cych, rozdawania lenn,uk³adania siê z obcymi monarchami.Sam byœ siê uczyni³ królem, gdybyœ móg³! Ijak wygl¹daj¹ twoje œlubowania wobec Edwarda?- Nie zrobi³em niczego na jego szkodê - odpar³ sir Roger.-Jeœli kiedykolwiekodnajdê Terrê, do³o¿ê moje zdobycze do jego korony.Do tego czasu musimy sobiejakoœ dawaæ radê bez niego i nie mamy wyboru, jak za³o¿yæ w³asny systemrz¹dów.- Tak mog³o byæ dotychczas - przyzna³ sir Owain z uœmie­chem.- Jednak¿epowinieneœ mi podziêkowaæ, Rogerze, bo uwolni³em siê od tej koniecznoœci.Mo¿emy wracaæ do domu!- Jako byd³o Wersgorów?- Nie s¹dzê.Si¹dŸcie wszak¿e obaj.Rozka¿ê, by przyniesiono wina i ciast-jesteœcie teraz moimi goœæmi.- Nie.Nie bêdê siê z tob¹ ³ama³ chlebem.- A zatem zag³odzisz siê na œmieræ - oznajmi³ weso³o sir.Owain.Sir Rogerskamienia³, a ja zauwa¿y³em po raz pierwszy, ¿e lady Katarzyna nosi³a futera³na broñ, lecz by³ on pusty.Owain pew­nie zabra³ jej broñ pod byle pretekstem iteraz tylko on by³ uzbrojony.Spowa¿nia³, kiedy zobaczy³ nasze spojrzenia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl