[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Szef sugeruje, ¿ebypan wsta³ i przyjrza³ siê nam przy pracy.- Zaraz bêdê.- Chcia³em byæ obecny, gdy "Delfin" bêdzie przebija³ siê przezlód i próbowa³ swojej jednej na milion szansy nawi¹zania ³¹cznoœci ze stacj¹.Opuœciliœmy kabinê i prawie dotarliœmy do sterowni, gdy wychyli³em siê doprzodu, zachwia³em i by³bym upad³, gdyby nie linka relingu, której siêuchwyci³em.Trzyma³em siê jej z determinacj¹, podczas gdy "Delfin" ko³ysa³ siêgwa³townie na boki niczym samolot myœliwski w czasie ostrego skrêtu.¯adnaznana mi dot¹d ³Ã³dŸ podwodna, nawet w przybli¿eniu, nie zachowywa³a siê w tensposób.Rozumia³em teraz powody, dla których fotele przy stanowiskachzanurzeniowych wyposa¿one by³y w pasy bezpieczeñstwa.- Co siê, u diab³a, dzieje?- Zapyta³em Hansena.- Próbujemy wymin¹æ jak¹œpodwodn¹ przeszkodê?- Prawdopodobnie cienki lód.Gdy tylko zauwa¿ymy takie miejsce, natychmiast,niczym pies usi³uj¹cy schwytaæ w³asny ogon, zawracamy, aby nie przegapiæszansy.To nam przysparza popularnoœci wœród za³ogi, zw³aszcza je¿eli w takimmomencie pij¹ akurat kawê czy jedz¹ zupê.Weszliœmy do sterowni.Komandor Swanson wraz z asystuj¹cym mu nawigatorem ijeszcze jednym mê¿czyzn¹, pochylony nad sto³em nakresowym, przygl¹da³ siêczemuœ w napiêciu.Nieco dalej w przodzie cz³owiek przy g³êbokoœciomierzupowierzchniowym spokojnym, beznamiêtnym g³osem odczytywa³ cyfry oznaczaj¹cegruboœæ lodu.Swanson spojrza³ znad mapy.- Uszanowanie, doktorze.John, myœlê, ¿e na coœ trafiliœmy.Hansen podszed³ do wykresu i przyjrza³ mu siê.Wydawa³o mi siê, ¿e nie ma naco patrzeæ.Mizerny, œwietlny punkcik i kwadrat mapy pociêty seriami czarnych,falistych linii wyrysowanych przez cz³owieka, pod¹¿aj¹cego o³Ã³wkiem zaprzesuwaj¹cym siê œwiate³kiem.Znajdowa³y siê tam te¿ trzy czerwone krzy¿yki,dwa z nich bardzo blisko siebie.Podczas gdy Hansen przygl¹da³ siê wykresowi,cz³owiek obserwuj¹cy "lodówkê" - entuzjazm doktora Bensona do tego urz¹dzenia,nie rozci¹ga³ siê, jak widaæ na godziny nocne - zawo³a³:- Znak!Natychmiast czarny o³Ã³wek zosta³ zast¹piony czerwonym i na wykresie pojawi³siê czwarty krzy¿yk.- W porz¹dku, komandorze - rzek³ Hansen.- Wygl¹daj¹ na bardzo w¹skie.- Te¿ mi siê tak wydaje - przyzna³ Swanson - ale to pierwszy wy³om w grubejpokrywie lodowej od niemal¿e godziny! I jeœli posuwaæ siê bêdziemy dalej napó³noc, marne nasze szanse.Teraz! Prêdkoœæ!- Wêze³ - powiedzia³ Raeburn.- Jedna trzecia w ty³ - wyda³ komendê Swanson.¯adnym tam rozkazuj¹cym tonem,nawet nie w taki sposób, w jaki wydaje siê rozkazy.Wygl¹da³o to raczej nacich¹ sugestiê, ale nie mo¿na by³o nie zauwa¿yæ szybkoœci, z jak¹ jeden z ludzischyli³ siê nad tub¹ g³osow¹, by przekazaæ rozkaz do maszynowni.- Ster w lewo.Komandor pochyli³ siê, aby sprawdziæ wykres pozycji.Obserwowa³ œwiate³ko isun¹³ o³Ã³wkiem wstecz do centralnego punktu w kwadracie utworzonym przezczerwone krzy¿yki.- Maszyny stop - doda³.- Ster na osi.Po chwili:- Jedna trzecia naprzód.Tak.Maszyny stop.- Prêdkoœæ zero - powiedzia³ Raeburn.- Trzydzieœci szeœæ metrów - Swanson rzek³ do oficera na stanowiskuzanurzeniowym.- Ale ostro¿nie, ostro¿nie.G³oœny jednostajny brzêk zabrzmia³ echem w sterowni.- Wyrzucamy balast? - Zapyta³em.Potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Po prostu wypompowujemy wodê.U³atwia to bardziej precyzyjn¹ kontrolêszybkoœci wynurzania i utrzymuje ³Ã³dŸ w poziomie.Podnoszenie unieruchomionej³odzi na poziomym kilu to manewr nie dla pocz¹tkuj¹cych.Konwencjonalne ³odzienigdy nie próbuj¹ takich sztuczek.Pompy zatrzyma³y siê.Rozleg³ siê odg³os wody nap³ywaj¹cej z powrotem dozbiorników.Zwalnia³o to prêdkoœæ wznoszenia.- Zamkn¹æ dop³yw - powiedzia³ oficer od zanurzenia.- Tak trzymaæ.Trzydzieœciszeœæ metrów.- Peryskop w górê.- G³os Swansona skierowany by³ do cz³onka za³ogi, stoj¹cegoobok.Ponad naszymi g³owami w³¹czy³ siê podnoœnik i mo¿na by³o s³yszeæ syksprê¿anego pod wysokim ciœnieniem oleju, podczas gdy hydrauliczny t³ok zacz¹³podnosiæ z ³o¿yska peryskop z prawej burty.B³yszcz¹cy cylinder wznosi³ siêpowoli, pokonuj¹c opór wody nad nami, a¿ w koñcu wierzcho³ek peryskopu wyjrza³ponad kana³ peryskopowy.Swanson otworzy³ uchwyty i spojrza³ w wizjer.- Na co on zamierza patrzeæ w œrodku nocy na tej g³êbokoœci? - Spyta³emHansena.- Trudno powiedzieæ, na zewn¹trz rzadko bywa zupe³nie ciemno, przecie¿ panwie.œwiat³o ksiê¿yca, a nawet gwiazd dociera, jako s³aba poœwiata, poprzezlód, oczywiœcie, je¿eli lód jest dostatecznie cienki.- Jaka jest tu gruboœæ pokrywy lodowej?- Pytanie za szeœædziesi¹t cztery tysi¹ce dolarów - przyzna³ Hansen.- AodpowiedŸ brzmi: nie wiemy.Aby nasza "lodówka" nie zajmowa³a zbyt wielemiejsca, skala grafu musi byæ bardzo ma³a.Od dziesiêciu centymetrów do stu.Przy dziesiêciu przechodzimy przez lód jak przez mas³o, przy stu - nabijamysobie ca³kiem zdrowego guza.- Kiwn¹³ g³ow¹ do Swansona.- Nie wygl¹da todobrze.Uchwyt, którym krêci, kieruje soczewki peryskopu w górê, ga³ka dostrajaostroœæ.Oznacza to, ¿e ma k³opoty ze znalezieniem czegokolwiek.Swanson wyprostowa³ siê.- Czarno jak w piekle - powiedzia³.- Oœwietliæ kad³ub i kiosk.- Pochyli³ siêznów na moment.- Grochówka, gêsta i ¿Ã³³ta.Nic tu nie zobaczymy.W³¹czamykamerê.Spojrza³em na Hansena, który wskaza³ g³ow¹ na bia³y ekran na przeciwleg³ejgrodzi.- Sama nowoczesnoœæ, doktorku.Zamkniêty obwód telewizyjny.Kamera jestzamontowana na pok³adzie pod pancernym szk³em, a st¹d zdalnie kierowana.- Przyda³aby siê wam nowa, co? - Ekran telewizyjny by³ szary i zamglony, brakby³o jakichkolwiek konturów.- Mamy najlepsz¹ z dostêpnych - odpar³.- To woda.Przy pewnej temperaturze izasoleniu, oœwietlona, staje siê ca³kowicie przejrzysta.To tak, jak w czasiejazdy samochodem we mgle z w³¹czonymi d³ugimi œwiat³ami.- Wy³¹czyæ reflektory - powiedzia³ Swanson.Ekran sta³ siê zupe³nie czarny.-W³¹czyæ.- Ta sama, k³êbi¹ca siê szaroœæ jak poprzednio.- Co o tym s¹dzisz,John?- Gdyby p³acono mi za wyobra¿anie pewnych rzeczy - powiedzia³ ostro¿nie Hansen- móg³bym wyobraziæ sobie czubek kiosku w lewym rogu ekranu.W tym miejscu jestca³kiem ciemno, komandorze.Podnosimy siê po omacku?- Du¿e ryzyko, rosyjska ruletka, powiedzia³bym - Swanson mia³ pogodn¹ twarzcz³owieka kontempluj¹cego niedzielne popo³udnie na le¿aku.- Czy utrzymujemy pozycjê? Raeburn spojrza³ znad wykresu:- Nie wiem.Nie mam pewnoœci.- Sanders? - To do cz³owieka przy "lodówce".- Cienki lód, panie komandorze.Ci¹gle cienki lód.- Proszê ca³y czas przekazywaæ odczyt.Peryskop w dó³.- Odwróci³ siê dooficera zanurzeniowego.- Podnieœ nas w górê, ale tak, jakbyœmy mieli na czubkukiosku pojemnik z jajkami, z których ¿adne nie ma prawa pêkn¹æ.Znowu zaszumia³y pompy.Rozejrza³em siê po sterowni.Nie licz¹c Swansona,wszyscy siedzieli cicho, nieruchomi i napiêci.Twarz Raeburna zrosi³ pot, ag³os Sandersa by³ zbyt spokojny i bezosobowy, aby to by³o naturalne.- Cienki lód, cienki lód - powtarza³ monotonnie.Napiêcie niemal wisia³o w powietrzu, tylko rêk¹ dotkn¹æ.Powiedzia³em cicho do Hansena:- Nikt nie wygl¹da na uszczêœliwionego.A mamy przecie¿ jeszcze do podejœciaoko³o trzydziestu metrów.- Dwanaœcie - odpar³ krótko Hansen.- Odczyty s¹ brane od poziomu kilu, amiêdzy kilem a wierzcho³kiem kiosku jest osiemnaœcie metrów.Dwanaœcie metrówminus gruboœæ lodu i byæ mo¿e ostrego jak brzytwa stalaktytu, który gotów jestprzebiæ "Delfina".Wie pan, co to znaczy?- Czy¿by ju¿ by³ czas, ¿ebym i ja zacz¹³ siê niepokoiæ?Hansen uœmiechn¹³ siê bez przekonania.I mnie nie by³o do œmiechu.- Dwadzieœcia siedem metrów.- Cienki lód, cienki lód - intonowa³ Sanders.- Wy³¹czyæ reflektor pok³adowy, zostawiæ reflektor na kiosku - powiedzia³Swanson
[ Pobierz całość w formacie PDF ]