[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Widzisz? – powiedzia³ K³apouchy do Prosiaczka, po czym zwróci³ siê doKrólika: – Teraz odpowiem ci na twoje pytanie – rzek³ uroczyœcie.– Dziêkujê ci – powiedzia³ Królik.– Chcesz wiedzieæ, co robi Krzyœ co dzieñ przed po³udniem? Uczy siê.Kszta³cisiê.Wyczerpuje – zdaje siê, ¿e to jest s³owo, którego u¿y³ – wyczerpuje czyczerpie Wiedzê.Na mój skromny sposób, ja te¿, jeœli u¿y³em w³aœciwego wyrazu,robiê to, co on.To na przyk³ad jest.– A – powiedzia³ Królik – ale nie bardzo udane.Ale mniejsza o to.Muszê ju¿wracaæ i zawiadomiæ wszystkich.K³apouchy spojrza³ na swoje patyki, a potem na Prosiaczka.– Co Królik powiedzia³? ¯e co to jest? – zapyta³.– A – odpar³ Prosiaczek.– Czyœ ty mu to powiedzia³?– Nie, K³apouszku, nie powiedzia³em.Zdaje mi siê, ¿e on ju¿ przedtem wiedzia³.Sam z siebie.– Wiedzia³? Myœlisz, ¿e jest to taka rzecz, o której wie Królik?– Oho, K³apouszku, on jest m¹dry, ten Królik.– M¹dry! – zawo³a³ K³apouchy z pogard¹, ciê¿ko k³ad¹c kopyto na swych trzechpatykach.– Wykszta³cenie! – powiedzia³ z gorycz¹, skacz¹c na swych szeœciupatykach.– Czym jest Wiedza? – zapyta³ podrzucaj¹c swe dwanaœcie patyków wpowietrze.– Rzecz¹, któr¹ posiad³ Królik.Ha!– Myœlê.– zacz¹³ Prosiaczek nerwowo.– Nie myœl – rzek³ K³apouchy.– Myœlê, ¿e fio³ki s¹ bardzo milutkie – powiedzia³ Prosiaczek.To mówi¹c,po³o¿y³ swój ma³y bukiecik przed K³apouchym i prêdko uciek³Nazajutrz rano kartka na drzwiach Krzysia g³osi³a:WYSZED£EMZAJÊTYK.I oto dziêki czemu wszystkie zwierzêta w Lesie – z wyj¹tkiem, oczywiœcie,Cêtkowanego i Trawiastego Jentyka – wiedz¹ teraz, co Krzyœ robi przedpo³udniem.Rozdzia³ VIw którym Puchatek wymyœla now¹ zabawê, a K³apouchy bierze w niej udzia³Gdy strumyk dop³yn¹³ do skraju Lasu, zd¹¿y³ ju¿ podrosn¹æ na tyle, ¿e sta³ siêprawie ma³¹ rzeczk¹.I jako ktoœ ju¿ doros³y, nie pêdzi³, nie skaka³ i niepieni³ siê, jak to mia³ w zwyczaju, kiedy by³ m³odszy, tylko porusza³ siêwolniej, gdy¿ wiedzia³ teraz, dok¹d zmierza, i mówi³ sam do siebie: „Na co mamsiê œpieszyæ? Któregoœ dnia i tak dostanê siê tam, gdzie trzeba”.A wszystkie ma³e strumyki, p³yn¹ce z góry, bieg³y po Lesie, tu i tam, szybko igwa³townie, bo myœla³y, ¿e maj¹ tyle jeszcze do zrobienia, a mog¹ nie zd¹¿yæ.A by³a w Lesie szeroka œcie¿ka, prawie tak szeroka, jak droga wiod¹ca spozagranicy Lasu.Otó¿ ta œcie¿ka, nim wesz³a do Lasu, musia³a przejœæ przez rzekêi w tym miejscu, gdzie przechodzi³a, by³ drewniany mostek, prawie tak szerokijak droga, mostek z drewnianymi porêczami z ka¿dej strony.Krzyœ, jeœli mia³ochotê, móg³ po³o¿yæ podbródek na górnej porêczy, ale by³o o wiele zabawniejstan¹æ na dolnej porêczy, wychyliæ siê i patrzeæ na rzekê wolno p³yn¹c¹ w dole.A Puchatek, jeœli mia³ ochotê, móg³ oprzeæ podbródek o doln¹ porêcz, ale by³o owiele zabawniej po³o¿yæ siê, wsadziæ ³ebek pod porêcz i patrzeæ na rzekê wolnop³yn¹c¹ w dole.Dla Prosiaczka i Maleñstwa by³ to w ogóle jedyny sposób, w jakimogli patrzeæ na rzekê, poniewa¿ byli obydwaj jeszcze za mali, by dosiêgn¹æ dodolnej porêczy.Wiêc k³adli siê na ziemi i patrzyli na rzekê.A rzeka p³ynê³abardzo powoli, bo wcale jej siê nie œpieszy³o, aby dostaæ siê tam, dok¹dwiedzia³a, ¿e i tak zd¹¿y.Pewnego dnia, gdy Puchatek szed³ sobie spacerkiem w stronê mostu, próbowa³u³o¿yæ wierszyk o szyszkach jod³owych, poniewa¿ pe³no ich le¿a³o doko³a, a onczu³ siê tego dnia specjalnie usposobiony do uk³adania wierszy.Wiêc podniós³ zziemi jedn¹ szyszkê, przypatrzy³ siê jej i powiedzia³ do siebie: „Jest tobardzo dobra szyszka jod³owa i coœ powinno siê z ni¹ rymowaæ”.Ale jakoœ nicnie móg³ wymyœliæ.I nagle to przysz³o mu do g³owy:W Lesie ros³o sobie zdrowoDrzewko, zwane jod³a,Kangurzyca kiedyœ z Sow¹K³Ã³tniê o ni¹ wiod³a.Kangurzyca w z³oœci rzek³a:„Pókim dobra, oddaj!”Sowa na to: „Tylko nie k³am,Bo to moja jod³a!”– Co wcale nie ma sensu – powiedzia³ Puchatek do siebie – bo Kangurzyca niemieszka na drzewie i wcale jej na ¿adnej jodle nie zale¿y.W³aœnie wszed³ na mostek.A ¿e nie patrzy³, którêdy idzie, potkn¹³ siê o coœ,szyszka wypad³a mu z ³apki i wlecia³a do wody.– Masz ci los! – powiedzia³ Puchatek, gdy szyszka p³ynê³a sobie wolno podmostem.Po czym wróci³ z powrotem po now¹ szyszkê jod³y, do której mia³ ju¿rym.Nagle pomyœla³, ¿e zamiast szukaæ szyszki, mo¿e by³oby lepiej stan¹æ ipopatrzyæ na rzekê, bo dzieñ by³ cichy i spokojny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]