[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Tak, wisi na suficie, Puchatku.– Mo¿e j¹ przewiesi³a – wyrazi³ przypuszczenie Puchatek.– Po prostu dlaodmiany.Za sto³em, w drugim koñcu pokoju, zrobi³ siê nagle rumor i w chwilê potem Sowaznów by³a z nimi.– Ach, Prosiaczku – rzek³a Sowa z bardzo strapion¹ min¹ – gdzie jest Puchatek?– Nie jestem tego zupe³nie pewien – odpar³ Puchatek.Sowa skierowa³a wzrok w stronê, sk¹d dochodzi³ g³os, i z marsem na czolespojrza³a na ten kawa³ek Puchatka, który mog³a dojrzeæ.– Puchatku – powiedzia³a Sowa surowo – czy to twoja sprawka?– Nie – odpar³ Puchatek pokornie – chyba nie moja.– Wiêc czyja w takim razie?– Myœlê, ¿e chyba wiatru – powiedzia³ Prosiaczek.– I zdaje siê, ¿e twój domzosta³ zwiany na dó³.– Ach, czy¿ tak? Myœla³am, ¿e to sprawka Puchatka.– Nie – powiedzia³ Puchatek.– Jeœli to by³ wiatr – rzek³a Sowa rozwa¿aj¹c sprawê – w takim razie nie by³ato wina Puchatka.Wobec tego nie mo¿na rzucaæ na niego oskar¿enia.– I z tymiuprzejmymi s³owy frunê³a w górê, by obejrzeæ swój nowy sufit.– Prosiaczku – powiedzia³ Puchatek g³oœnym szeptem.Prosiaczek pochyli³ siê ku niemu.– Co, Puchatku?– Co ona powiedzia³a? ¯e czego nie mo¿na na mnie rzucaæ?– Powiedzia³a, ¿e nie mo¿na ciê oskar¿aæ.– A ja myœla³em, ¿e.Aha, rozumiem.– Sowo – rzek³ Prosiaczek – sfruñ na dó³ i pomó¿ Puchatkowi.Sowa, która akurat podziwia³a sw¹ skrzynkê do listów, sfrunê³a na dó³.Razem zProsiaczkiem zaczêli popychaæ i odsuwaæ wielki fotel i po chwili Puchatekwygramoli³ siê spod spodu i rozejrza³ siê doko³a.– Nie ma co.– rzek³a Sowa – ³adnie wygl¹damy.– Co my zrobimy, Puchatku? Mo¿e byœ coœ wymyœli³? – spyta³ Prosiaczek.– W³aœnie myœla³em i myœla³em, i wymyœli³em taki ma³y kawa³ek.– I zacz¹³œpiewaæ:Doœæ d³ugo le¿a³em na ziemi, na brzuszkuUdaj¹c, ¿e drzemiê wieczorem na ³Ã³¿ku.Stara³em siê mruczeæ mru-mru.po cichutku,Stara³em siê nuciæ, lecz wszystko bez skutku.Cokolwiek siê zdrzemn¹æ jest rzecz¹ przyjemn¹,Gdy fotel pode mn¹ jest, nie zaœ nade mn¹.A tak siê akurat z³o¿y³o niemi³o,¯e w³aœnie tak by³o, bo tak siê zdarzy³o.Mieæ fotel na grzbiecie, to dobre jedynieDla skoczka, co w cyrku tañcuje po linie,Natomiast dla Misia nie ¿aden to zaszczyt,Gdy le¿y na ziemi i brzuch mu siê p³aszczy,I ³apki, i szyjka, i nos, i tak dalej,Co te¿ mu siê wcale a wcale nie chwali.– To wszystko – powiedzia³ Puchatek.Sowa chrz¹knê³a na znak, ¿e bynajmniej nie jest zachwycona, i oœwiadczy³a, ¿ejeœli Puchatek jest pewien, ¿e to jest wszystko, to nadszed³ najwy¿szy czas,aby wytê¿yæ umys³y w kierunku Zagadnienia Wydobycia Siê.– Poniewa¿ – ci¹gnê³a Sowa – nie mo¿emy wydostaæ siê przez to, co dot¹d by³odrzwiami wejœciowymi, gdy¿ coœ na to pad³o.– Ale jak moglibyœmy wyjœæ inaczej? – spyta³ Prosiaczek z niepokojem.– Oto jest Zagadnienie, Prosiaczku, w kierunku którego proszê, aby Puchatekwytê¿y³ swój umys³.Puchatek siad³ na pod³odze, która kiedyœ by³a œcian¹, i zacz¹³ wpatrywaæ siê wsufit, który kiedyœ by³ przeciwleg³¹ œcian¹ z drzwiami frontowymi, i stara³ siêw tej sprawie wytê¿yæ umys³.– Czy mog³abyœ z Prosiaczkiem pofrun¹æ w górê do skrzynki do listów? – zapyta³.– Nie – rzek³ szybko Prosiaczek – Sowa nie mo¿e.Sowa wyg³osi³a wyk³ad o Niezbêdnych Miêœniach Grzbietowych.Ju¿ raz zdarzy³ojej siê mówiæ o tym Krzysiowi i Puchatkowi.I od tej pory stale wyczekiwa³a nasposobnoœæ zrobienia tego jeszcze raz, poniewa¿ jest to rzecz, któr¹ mo¿na z³atwoœci¹ wy³o¿yæ dwa razy, zanim ktokolwiek zrozumie, o co chodzi.– Bo widzisz, Sowo, gdyby siê nam uda³o wsadziæ Prosiaczka do skrzynki dolistów, Prosiaczek móg³by przecisn¹æ siê przez otwór, w który wk³ada siê listy,zejœæ z drzewa na dó³ i pobiec po pomoc.Prosiaczek przerwa³ mu gwa³townie, mówi¹c, ¿e bardzo uty³ w ostatnich czasach inie mo¿e pod ¿adnym pozorem, choæ bardzo by tego pragn¹³.A Sowa na to, ¿e onaw³aœciwie kaza³a w ostatnich czasach powiêkszyæ sw¹ skrzynkê do listów nawypadek, gdyby mia³a otrzymaæ wiêksze listy, wiêc mo¿e Prosiaczek spróbowa³byjednak? A Prosiaczek znów na to: – Ale tyœ przecie¿ mówi³a przed chwil¹, ¿e teniezbêdne wiesz-ju¿-co nie mog³yby – a Sowa powiedzia³a: – Rzeczywiœcie, niemog³yby, wiêc nie ma o czym mówiæ – a Prosiaczek powiedzia³, ¿e wobec tegolepiej zacznijmy myœleæ o czym innym – i w tej samej chwili zacz¹³.Lecz myœl Puchatka cofnê³a siê wstecz do dnia, kiedy to raz ocali³ Prosiaczkaod powodzi i wszyscy podziwiali go tak bardzo, a poniewa¿ to siê nie zdarza³oczêsto, wiêc pomyœla³, ¿e by³oby dobrze, gdyby coœ podobnego wydarzy³o siêznowu.I zupe³nie nagle, w³aœnie tak jak wtedy, wpad³ mu do g³owy pewienpomys³.– Sowo – rzek³ Puchatek – coœ wymyœli³em.– Ach, ty przebieg³y Misiu! – powiedzia³a Sowa.Puchatek spojrza³ dumnie woko³o, gdy us³ysza³, ¿e nazwano go Bieg³ym Misiem, ipowiedzia³ skromnie, ¿e to tylko przypadkowo zdarzy³o mu siê to wymyœliæ.Otó¿przywi¹¿e siê jeden koniec sznurka do Prosiaczka, a Sowa pofrunie w górê doskrzynki na listy z drugim koñcem sznurka w dziobie, przesunie go pomiêdzyprêtami skrzynki i potem znów sfrunie na dó³, i razem z Puchatkiem poci¹gn¹mocno za ten koniec, a Prosiaczek powoli wzniesie siê w górê na drugim koñcu.Ito jest wszystko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]