[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PóŸniej powiedzia³, ¿ech³opak by³ blady jak œciana.— Chyba Glenn Quentin.Przynajmniej tak mi siêwydaje.— Hej wy! — rykn¹³ Homer Jessup, czerwony jak koguci grzebieñ.— Namoczcie teprzeœcierad³a w zimnej wodzie! Ruszaæ siê, Jezu, wy.!— Glenn Quentin, o mój Bo¿e — powiedzia³ Tommy Williams i nie zd¹¿y³ dodaæ nicwiêcej, poniewa¿ Homer Jessup, cz³owiek o niezbyt pokojowym usposobieniu,r¹bn¹³ go pa³k¹ za uchem.Tommy run¹³ na pod³ogê, wybijaj¹c sobie trzy przedniezêby.Obudzi³ siê w karcerze, gdzie przesiedzia³ tydzieñ, skazany na Nortonow¹miarkê ziarnka bez garnka.Ponadto wpisano mu naganê do akt.To by³o w lutym tysi¹c dziewiêæset szeœædziesi¹tego trzeciego.Po wyjœciu zkarceru Tommy Williams zagadn¹³ jeszcze szeœciu lub siedmiu innychd³ugoterminowych, którzy powtórzyli mu tê sam¹ historiê.Wiem; by³em jednym znich.Jednak kiedy zapyta³em go, o co mu chodzi, zamkn¹³ siê w sobie.Potem pewnego dnia poszed³ do biblioteki i wywali³ kawê na ³awê Andy'emuDufresnemu.Wtedy po raz pierwszy i ostatni, przynajmniej od czasu gdyzmieszany jak ch³opak kupuj¹cy pierwsz¹ paczkê kondomów poprosi³ mnie o plakatRity Hay-worth, Andy zdenerwowa³ siê.ale tym razem na ca³ego.Widzia³em go trochê póŸniej tamtego dnia; wygl¹da³ jak cz³owiek, który nadepn¹³na grabie i mocno oberwa³ miêdzy oczy.Rêce mu dr¿a³y i kiedy mówi³em coœ doniego, nie odpowiada³.Jeszcze tego samego popo³udnia odszuka³ Billy'egoHanlona bêd¹cego szefem stra¿y i umówi³ siê na nastêpny dzieñ na spotkanie zdyrektorem Nortonem.Potem powiedzia³ mi, ¿e przez ca³¹ noc nie zmru¿y³ oka;s³ucha³ wycia zimowego wichru na zewn¹trz, patrzy³, jak œwiat³a reflektorówprzesuwaj¹ siê tam i z powrotem, rzucaj¹c ruchliwe cienie na cementowe œcianyklatki, któr¹ nazywa³ domem od czasów prezydentury Trumana, i usi³owa³ zebraæmyœli.Powiedzia³, ¿e poczu³ siê tak, jakby Tommy dostarczy³ mu klucz pasuj¹cydo klatki jego umys³u, klatki jego celi.Tylko zamiast cz³owieka w œrodku by³tygrys, a ten tygrys nazywa³ siê Nadzieja.Williams dostarczy³ kluczotwieraj¹cy klatkê i tygrys wydosta³ siê, by szarpaæ jego umys³.Cztery lata wczeœniej Tommy Williams zosta³ aresztowany na Rhode Island zaprowadzenie samochodu pe³nego kradzionego towaru.Tommy wyda³ wspólnika,prokurator poszed³ na ugodê i za¿¹da³ ni¿szego wyroku.dwa do czterech, zzaliczeniem czasu aresztu.Po jedenastu miesi¹cach odsiadki jego wspó³lokator zceli wyszed³ na wolnoœæ i Tommy dosta³ nowego, niejakiego Elwooda Blatcha.Blatch siedzia³ za w³amanie z broni¹ w rêku i dosta³ od szeœciu do dwunastulat.— Nigdy nie spotka³em takiego nerwowego faceta — powiedzia³ mi Tommy.— Ktoœtaki nigdy nie powinien iœæ na w³amanie, szczególnie z broni¹.Na najl¿ejszyszmer podskakiwa³ trzy stopy w powietrze.i najczêœciej strzela³.Którejœnocy prawie mnie udusi³, bo jakiœ goœæ w g³êbi korytarza t³uk³ o kraty celiblaszanym kubkiem.Przesiedzia³em z nim siedem miesiêcy, zanim mnie wypuœcili.Nie mogê powiedzieæ, ¿ebyœmy wiele rozmawiali, poniewa¿ z kimœ takim jak ElBlatch nie prowadzi siê rozmowy.Gada³ przez ca³y czas.Nie zamkn¹³ siê ani nachwilê.Jeœli spróbowa³eœ wtr¹ciæ s³owo, wygra¿a³ ci piêœci¹ i wywraca³ oczami.Dreszcz przebiega³ mi po krzy¿u, kiedy tak robi³.By³ wysoki, prawie ³ysy, mia³zielone, g³êboko osadzone oczy.Jezu, mam nadziejê, ¿e ju¿ nigdy go niezobaczê.Co wieczór gada³ jak katarynka.Gdzie dorasta³, o sierociñcach, zktórych ucieka³, o swoich miejscach pracy, o kobietach, które pieprzy³,skokach, jakie wykona³.Pozwala³em mu gadaæ.Mo¿e nie jestem zbyt przystojny,ale nie chcia³em, ¿eby przefasonowa³ mi twarz.Z tego, co mówi³, wynika³o, ¿edokona³ ponad dwustu w³amañ.Trudno mi by³o uwierzyæ, ¿eby taki facet jak on,który podskakiwa³ pod sufit za ka¿dym razem, gdy ktoœ g³oœniej pierdn¹³.aleprzysiêga³, ¿e to prawda.Teraz pos³uchaj, Rudy.Wiem, ludzie czasem bujaj¹ natemat czegoœ, o czym wiedz¹, ale jeszcze zanim dowiedzia³em siê o tyminstruktorze golfa, Quentinie, myœla³em sobie, ¿e gdybym kiedyœ dowiedzia³ siê,i¿ El Blatch obrobi³ mój dom, uwa¿a³bym siê za bardzo szczêœliwego sukinsyna,wyszed³szy z tego z ¿yciem.Mo¿esz go sobie wyobraziæ, jak w sypialni jakiejœbaby przetrz¹sa kasetkê z bi¿uteri¹, a kobieta nagle zakaszle przez sen alboobróci siê na drugi bok? Zimno mi siê robi, kiedy o tym pomyœlê, przysiêgam napamiêæ mojej matki.Mówi³ te¿, ¿e zabija³ ludzi.Takich, którzy go wkurzyli.Przynajmniej tak twierdzi³.A ja mu wierzy³em.Na pewno wygl¹da³ na cz³owieka,który potrafi zabiæ.By³ taki cholernie nerwowy! Napiêty jak rewolwer zespi³owanym bezpiecznikiem.Zna³em faceta, który mia³ policyjnego smitha zespi³owanym bezpiecznikiem.Taka broñ nie nadaje siê do niczego, najwy¿ej dotego, ¿eby o niej gadaæ.Mia³a tak miêkki spust, ¿e potrafi³a wystrzeliæ, jeœliw³aœciciel, nazywa³ siê Johnny Callahan, po³o¿y³ j¹ na g³oœniku i w³¹czy³ radiona ca³y regulator.Taki by³ Blatch.Nie mogê wyjaœniæ tego lepiej.Po prostunigdy nie w¹tpi³em, ¿e za³atwi³ parê osób.Tak wiêc, którejœ nocy, tylko ¿eby coœ powiedzieæ, zapyta³em: „Kogo zabi³eœ?".No wiesz, pó³¿artem.A on siê œmieje i powiada: „Jeden facet odsiadujedo¿ywocie w Maine za tych dwoje ludzi, których zabi³em.Jakiegoœ faceta i ¿onêtego durnia, który siedzi.Zakrad³em siê do ich domu, a facet mnie wkurzy³"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]