[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A ojciec Malin doda³:- Moja matka, Tula, tak¿e by³a dotkniêta.Ale by³a toosoba czaruj¹ca.W m³odoœci zawsze pragn¹³em te¿ byætaki.Teraz jednak wdziêczny jestem losowi, ¿e mi tegooszczêdzi³.Ulvar musi mieæ w sobie potwornie du¿o z³a.Malin ma racjê, musimy byæ wgrozumiali.Jego s³owa podzia³a³y uspokajaj¹co.Ceremonia zosta³azakoñczona godnie, a wkrótce zapomniano o ca³ymepizodzie.W sercach jednak zachowali pamiêæ tej makabrycznejchwili, kiedy podczas œlubu Malin zaczê³y biæ ¿a³obnedzwony.ROZDZIA£ XZbyt wielu miodowych dni Malin i Per nie mieli.Zaledwie tydzieñ, ale za to bardzo przyjemny, prze¿yliw swoim nowym domu, niewielkiej willi w pobli¿uLipowej Alei.Byli ca³kiem sami i mogli cieszyæ siêwzajemn¹ bliskoœci¹.Któregoœ dnia, w³aœnie w tydzieñ od œlubu, Malinwybra³a siê z krótk¹ wizyt¹ do Lipowej Alei.Chcia³azobaczyæ, jak siê czuje Anneli, która przecie¿ wkrótcespodziewa³a siê rozwi¹zania.Na dziedziñcu spotka³a Belindê.Dowiedzia³a siê, ¿e Anneli mia³a niedawno przyp³ywniezwyk³ej energii i urz¹dza³a pokój dziecinny.Wszystkonagle zaczê³o jej siê wydawaæ cudownie podniecaj¹cei zabawne, koronki i riuszki, malutkie dzieciêce ko³derki,cieniutkie mater³a³y i delikatne kolory.Anneli rozkwit³ai pracowa³a radoœnie.Henning promienia³ i uwa¿a³, ¿e¿ycie znowu odzyska³o wartoœæ, bo przecie¿ on przez ca³yczas darzy³ Anneli szczerym uczuciem.Po kilku dniach jednak pokój by³ gotowy i Anneli napowrót zgas³a, na powrót pogr¹¿y³a siê w bolesnymw pó³czuciu dla swojego stanu, wci¹¿ j¹ coœ bola³o,wszystko by³o mêcz¹ce, nudne, z³e, domownicy z³oœliwi,drêczyli j¹ i denerwowali.Belinda by³a toz¿alona, Malin wyczuwa³a to wyraŸniew jej g³osie, choæ robi³a wszystko, ¿eby ukryæ gorycz.Malin rozumia³a j¹ a¿ za dobrze.Belinda mia³a jednojedyne ukochane dziecko, i ten jej Henning by³ takimwspania³ym m³odym cz³owiekiem.Jak to siê sta³o, ¿esynowa jest taka rozkapryszona i tak niczego nie rozumie?Belinda z niepokojem patrzy³a w przysz³oœæ.- Nie denerwuj siê - uspokaja³a j¹ Malin.- Anneli jestm³oda.Kiedy przybêdzie jej lat, z pewnoœci¹ stanie siêrozs¹dniejsza.Zobaczysz, ¿e jeszcze bêdzie wzorow¹ ¿on¹i gospodyni¹!Obie kuzynki wesz³y do domu.Malin mia³a ochotê zobaczyæ ów s³ynny dziecinnypokój.Wiedzia³a, gdzie siê znajduje, wiêc skierowa³a siêprosto tam.Na schodach po³o¿ono niedawno gruby dywan, któryt³umi³ kroki.Nikt nie móg³ s³yszeæ, kiedy wchodzi³a na górê.Otworzy³a drzwi do dziecinnego pokoju i zatrzyma³asiê zdumiona, niczego nie rozumiej¹c.Poœrodku sta³ Ulvar.By³ odwrócony ty³em, wiêc niewidzia³, ¿e wesz³a.W centrum pokoju znajdowa³o siê paradnie przy-strojone dziecinne ³Ã³¿eczko.Ca³y pokój ton¹³ w istnejorgii s³odkich kolorów, kokardek, koronek i tiulu.Takas³odycz, ¿e mog³o zemdliæ.I w tym wszystkim za-chowanie Ulvara, w którym naprawdê nie by³o s³odyczy.Trzyma³ w rêku du¿¹ ig³ê do cerowania i jak wœciek³ynak³uwa³ ³Ã³¿eczko.Z jak¹œ trudn¹ do pojêcia nienawiœci¹,jak ma³y diabe³.Wbija³ i wbija³ ig³ê w wyimaginowaneniemowlê.Malin musia³a na moment zamkn¹æ oczy, ¿eby siêopanowaæ.Z obrzydzenia i przera¿enia ¿o³¹dek pod-chodzi³ jej do gard³a, czu³a, ¿e za chwilê zwymiotuje.- Ulvar - powiedzia³a bezbarwnym g³osem.Podskoczy³ jak oparzony i wlepi³ w ni¹ oczy.Przez moment wydawa³o jej siê, ¿e po³o¿y³ uszypo sobie, choæ przecie¿ nie widzia³a uszu pod tymijego potarganymi, stercz¹cymi na wszystkie stronyw³osami.- Dlaczego, do cholery, mnie straszysz? - sykn¹³.- Zwariowa³aœ, czy co?- Nie, to nie ja zwariowa³am - odpar³a spokojnie.- Ale nadszed³ w³aœnie czas, byœ przeprowadzi³ siê do nas,do Pera i do mnie.Natychmiast!- Marco te¿!- Oczywiœcie, Marco te¿.Za nic na œwiecie nie odwa¿y³aby siê wzi¹æ samegoUlvara do swojego domu bez ³agodz¹cego jego wybrykibrata.Dziêki ci, Bo¿e, za Marca!Choæ mo¿e w tym przypadku nie akurat Bogu nale¿a³asiê wdziêcznoœæ?Odnalaz³a Belindê w kuchni i, z trudem zachowuj¹cspokój, poinformowa³a j¹, ¿e zabiera ch³opców
[ Pobierz całość w formacie PDF ]