[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciała zdobyć ich spermę, ich kod genetyczny.Głupia, odważna dziewczyna.Uparta.Don Rumata i don Reba jak dwa niezgrabne słonie rozdeptali ją.A pamięć tych wszystkich żywotów, które zdołała zebrać na tej planecie, zginęła wraz z nią i nie ma gdzie szukać winnych.Wszyscy jakoś mają rację, wszyscy ślepi, wszyscy durnie!Kuin nagle zrozumiał, że spełni obietnicę złożoną Budachowi.Jeszcze nie wie jak, ale spełni.To nie ziele kochania Lison, zwłaszcza że dziewczyna nie potrzebuje żadnego miłosnego naparu - przekonał się o tym zeszłej nocy.O nie, kaci z Szarego Bractwa rzeczywiście umrą! Nie bardzo wiedział dlaczego, ale wiedział, że wymagają tego moralne zasady.A on, stając się z zahukanego kopisty synem potężnej międzygwiezdnej cywilizacji, szybko przywykł do przyklaskiwania swoim zasadom moralnym.6.Capnęli go tegoż wieczora w zaułku Kapeluszników.Kuin wyszedł na spacer rozpędzić ponure myśli, ale wracając do domu, natknął się na trzech złodziei: dwóch chłopaków odzianych jak pątnicy i rude dziewczę w sukience z Murii z odsłoniętymi plecami.Chłopcy przycisnęli go do muru, po czym zaczęli obcinać trzos, bezskutecznie walcząc z cienkim łańcuszkiem i pasem zdobionym blaszkami z brązu.Dziewoja tymczasem łaskotała mu gardło nożem, namiętnie szepcząc do ucha:- Trzosik albo życie.Trzosik albo życie, pięknisiu.- Życie, życie wybieram, oczywiście - odpowiedział Kuin.- Poczekaj, niech odepnę sprzączkę.Pas też zabieraj, spodnie mogę trzymać w garści.A ty, śliczna pani, weź sobie mój płaszcz, bo możesz sobie pierś przeziębić.I widząc mlaskające buty całej trójki, dodał:- Butów niestety oddać nie mogę, nie będą pasowały na was.Ale jeśli pójdziecie ze mną do karczmy, to może gospodyni coś dla was wybierze z używanych.I możemy przy okazji uczcić nowe szaty.- Przecież to wariat! - zdziwił się jeden z bandytów.- On, suczy chwost, naigrawa się! - wycedził przez zęby drugi i przysunął do twarzy Kuina owłosiony, pokryty nagniotkami kułak.Były kopista błyskawicznie nałożył na pięść swój kapelusz.- On jest opętany! - pisnęła dziewoja i wskazała palcem coś w głębi uliczki.- Patrzcie! Oto i aniołowie po jego duszę! Uciekajmy!Porzuciwszy łup, bandycka trójka dała nogę.„Mimo wszystko w przepowiedniach Pańskich jest jakiś sens - pomyślał Kuin, spoglądając za nimi.- Daj bliźniemu wszystko, o co poprosi i czego zażąda, a bliźni omdleje z zaskoczenia i stanie się całkiem bezsilny.O jakich aniołach mówiła dziewka?”W tejże chwili usłyszał kroki i oddech za plecami.Odwrócił się, ale popatrzeć na niespodziewanych gości nie zdążył, bo ci zwalili się nań, wykręcili mu ręce - aniołowie, żeby ich!.- a potem uderzenie w głowę na długo pozbawiło byłego kopistę możliwości patrzenia, słyszenia i rozumienia.7.- Imię, ród, tytuł?„Znam cię!” - pomyślał Kuin, kołysząc swoją obolałą głową.Głowa jak na razie nie odpadała od szyi, ale odwracać się nie chciała za nic.- Twoje imię, kmieciu!„Ajajaj! po co taki wysoki styl? Czy to tak trudno dojść własnym rozumem, z kim się rozmawia? Mądry człowiek raz-dwa będzie wiedział.Oto ten na przykład - niby dworzanin, a kamizeli nosić nie umie, łokcie ponaciągane, rękawy podwiązane aby-aby.Chodzi równo jak na paradzie, ziemi pod stopami nie czuje.Kiedy chwyta za miecz albo zaczyna przeklinać, na jego twarzy maluje się bezradność.Kim jest? Wiadomo - Ziemianin.Kto z Ziemian jest gruby, wąsaty i chodzi w kasztanowej peruce? Don Gut, pościelowy księcia Irukańskiego.Bardzo nam miło”.- Twoje imię, ścierwo!- Kuin z ulicy Blaszanej, szlachetny donie.- Z Arkanaru?- Szlachetny don wie wszystko.- To nie twoja sprawa.Odpowiadaj na pytania.- Z Arkanaru.- Rodzaj zajęcia?„Powinienem coś skłamać, ale nic mi nie przychodzi do głowy.Bo i co może przyjść do tak rozwalonego czerepa?”- Czarna magia - odpowiedział Kuin.Don Gut klepnął się w uda i roześmiał serdecznie.- Ty ścierwo śmiałe! Nie boisz się, że oddam cię w ręce władz?- A czego może się bać ścierwo? - odparł były kopista.- Odpowiadaj na pytania, bo się zapoznasz z dybami! Czego chciałeś od przestępcy państwowego Budacha?„Głęboka histeria - zrozumiał Kuin.- Zastarzała histeria.Gdyby nie to, nie zacząłby o dybach.Co to - naprawdę zamierza mnie torturować? Skąd by miał kwalifikacje? Dobra, jak będziemy kłamać? Och, znowu nic do głowy nie przychodzi poza prawdą”.- Budach przyszedł do mnie po pocieszenie.- Po pocieszenie?- Tak, szlachetny donie.Prosił, żebym porachował się z jego katami.- A ty?- Obiecałem mu, że to uczynię za bardzo umiarkowaną opłatą.- Jakim sposobem?- Przy pomocy swojej magii.Jeśli ty, szlachetny donie, chcesz ją wypróbować.- Milcz!„Uwierz, że jestem nikim - poprosił go w myślach więzień.- Głupi, nikczemny, srebroluby mieszczaninie.Spluń na mnie i wyrzuć za drzwi”.- Kto cię przysłał do metropolii?„Nie wierzy”.- Nikt, panie.Ale przez granicę pomógł mi przejść szlachetny don Rumata z Estorii.„Łyknął?”- Nie słyszałeś pytania? Kto cię wysłał?- Nikt, panie.Uciekałem przed Szarymi Braćmi.„Może przynajmniej z tego powodu będziesz mi współczuł? Humanizm, kultura, co?”- Jakiego rodzaju magią zamierzałeś się posłużyć? „Nie, nie odczepi się.Za bardzo się trzęsą nad swoimi »uratowanymi«„.- Taką.Kuin zdjął z szyi swój chrzcielny krzyż i cisnął go na stół.Teraz mętnie błysnął na ciemnym blacie.Don Gut dotknął go ostrożnie.- Jantaryn? - zapytał po rosyjsku.Kuin wszystko zrozumiał z samej intonacji.Skinął głową.- Pan.- zaczął Gut, ale były kopista mu przerwał:- Teraz nie jestem w stanie odpowiadać na pytania.Proszę mi dać jedną z waszych „cud-pastylek”, a wtedy zaspokoję pańską ciekawość, szlachetny donie.8.- Żył sobie człowiek zwany Kuin Introligator.W pracy pilny, czasem bezczelny, ciekawski, chutliwy i tchórzem podszyty.Kochał drogie inkunabuły, tanie kobiety, mądre rozmowy i szalone pijaństwa.Żył i nie wiedział, że żywot jego jest niczym innym, jak tylko pożywką dla Przyszłego Jasnego Wieku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]