[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak w ONZ.Uœmiechnê³a siê nieœmia³o.- A klienci? - rzuci³.- Te¿ miêdzynarodowi? Natychmiast przesta³a siêuœmiechaæ.- Wybaczy pan, ale to nie moja sprawa - odrzek³a ch³odno.- Prze­praszam.Wiedzia³, ¿e przesadzi³.S³u¿ba by³a bardzo przyjacielska, lecz nade wszystkodyskretna.Naturalnie o gospodarza pytaæ nie wypada³o, lecz za­równo Dunne, jaki swego czasu Waller dok³adnie zapoznali go z ¿yciory­sem w³aœciciela„Hiszpañskiej Armady".Yasiliou Calacanis by³ Grekiem, choæ urodzi³ siê wzamo¿nej rodzinie w Turcji.Wraz z synami jednej z najpotê¿niejszych w Angliirodzin zajmuj¹cej siê produkcj¹ broni uczêsz­cza³ do Eton i wkrótce potem -nikt nie wiedzia³, jakim sposobem - wszed³ w spó³kê z ich rodzicami, w którychimieniu sprzedawa³ broñ Grekom wal­cz¹cym z Cypryjczykami.Kilka lat póŸniejwspiera³a go ju¿ grupa przeku­pionych brytyjskich polityków i Yasiliou sta³ siêBasilem, a potem sir Basilem.Nale¿a³ do najlepszych londyñskich klubów.Jegopowi¹zania z Francuzami by³y jeszcze silniejsze: na paryskiej alei Focha mia³olbrzymi pa³ac, w którym regularnie przyjmowa³ goœci z Quai d'Orsay.Po obaleniu muru berliñskiego zacz¹³ skupowaæ nadwy¿ki broni od pañstw by³egobloku wschodniego, szczególnie od Bu³garii.Zbi³ gigan­tyczn¹ fortunê nadostawach wojskowych dla Iraku i Iranu, sprzedaj¹c obu stronom setkiœmig³owców.Handlowa³ z Libijczykami i z Ugandyjczykami.Miêdzy Afganistanem iKongo szala³o kilka wojen domowych, etnicznych i religijnych, które skuteczniepodsyca³, umo¿liwiaj¹c walcz¹­cym ³atwy dostêp do karabinów automatycznych,moŸdzierzy, pistoletów, min l¹dowych i rakiet.Swój olbrzymi ni to okrêt, ni tojacht kupi³ i wypo­sa¿y³, ¿eruj¹c na krwi setek tysiêcy niewinnych ofiar.Miêdzy goœæmi kr¹¿y³ steward.Podchodzi³ do ka¿dego z nich i dys­kretniezawiadamia³, ¿e pora na kolacjê.Podszed³ i do niego.- Podano do sto³u.Zapraszamy do jadalni.Jadalnia by³a jeszcze bardziej luksusowa i ekstrawagancka ni¿ salon.Wszystkieœciany pokryto bajecznymi morskimi freskami, tak ¿e zdawa³o siê, i¿ bêd¹ jedlina otwartej przestrzeni, w s³oñcu i na spokojnym morzu, w otoczeniu pe³nychgracji ¿aglowców.Nad d³ugim sto³em wisia³ krysz­ta³owy ¿yrandol, a naœnie¿nobia³ym lnianym obrusie skrzy³y siê kryszta­³owe kieliszki.Jeden ze stewardów wskaza³ mu miejsce u szczytu sto³u, tu¿ obok oty³ego,potê¿nie zbudowanego mê¿czyzny o krótkiej, szpakowatej bro­dzie i oliwkowejcerze.Steward nachyli³ siê i szepn¹³ mu coœ do ucha.- Pan Coleridge - zadudni³ Calacanis basem rosyjskiego œpiewaka operowego,wyci¹gaj¹c do niego rêkê.- Przepraszam, ¿e nie wstajê.Bryson mocno uœcisn¹³mu d³oñ i usiad³.- Nie szkodzi.Mi³o mi pana poznaæ.Du¿o o panu s³ysza³em.- I wzajemnie, i wzajemnie.Dziwiê siê, ¿e spotykamy siê dopiero teraz.- Zmarnowa³em mnóstwo czasu, próbuj¹c wyeliminowaæ poœredni­ka - odrzek³ Brysonz krzywym uœmiechem.- Mia³em doœæ p³acenia pro­wizji.Calacanis wybuchn¹³ gromkim œmiechem.Siadaj¹c do sto³u, goœcie udawali, ¿e nie pods³uchuj¹ rozmowy gospo­darza ztajemniczym goœciem honorowym.Szczególnie jeden, ten o d³ugich do ramion,srebrzystych w³osach.Mia³ na sobie elegancki dwurzêdowy gar­nitur w jode³kê iBryson zauwa¿y³ go dopiero teraz, poniewa¿ w salonie go nie by³o.Przeszed³ gozimny dreszcz: zna³ go, na pewno sk¹dœ go znal.Nie osobiœcie, ale widzia³ gona zdjêciu czy na filmie w archiwum.Francuz.Cz³owiek dobrze znany w tychkrêgach, przedstawiciel kilku skrajnie pra­wicowych grup terrorystycznych.Bryson nie pamiêta³ jego nazwiska, ale wiedzia³, ¿e d³ugow³osy jestwys³annikiem Jacques'a Arnauda, potê¿negofrancuskiego handlarza broni¹.Czy oznacza³o to, ¿e Arnaud zaopatrujeCalacanisa czy odwrotnie?- Gdybym wiedzia³, jak przyjemnie jest tu kupowaæ, odwiedzi³bym pana znaczniewczeœniej.To naprawdê niezwyk³y okrêt.- Pochlebia mi pan - odrzek³ skromnie Calacanis.- Okrêt? Raczej kupa z³omu.Ledwo utrzymuje siê na wodzie.Ale szkoda, ¿e nie widzia³ go pan dziesiêæ lattemu.Linie oceaniczne Maersk.S³ysza³ pan o nich? Chcieli wycofaæ go zeksploatacji i nie mog³em przepuœciæ takiej okazji.Sêk w tym, ¿e chyba nabilimnie w butelkê.Musia³em tu wszystko ponaprawiaæ, a przede wszystkim odmalowaæ.A przedtem zeskrobaæ z kad³uba tonê rdzy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl